Według Prawa i Sprawiedliwości, wygrana Bolesława Piechy w Rybniku to zapowiedź sukcesów w kolejnych wyborach.
Ale poseł Adam Szejnfeld przegraną Platformy Obywatelskiej przyjmuje spokojnie. Jak tłumaczył w "Poranku Radia TOK FM", za sukcesem PiS stoi "kampania strachu". - My do czynienia z pewną grupą społeczeństwa, która charakteryzuje się tym, że postrzegają otaczającą rzeczywistość jako wrogą i nieprzyjazną. To właśnie wykorzystuje sztab Prawa i Sprawiedliwości, wywołując kampanię strachu. I rządzi swoim elektoratem kampanią strachu - przekonywał.
Zdaniem Szejnfelda ta kampania strachu to klucz do mobilizacji wyborów. - Wiem z doświadczenia, że w przedterminowych wyborach uzupełniających mamy bardzo niską frekwencję. A czym się charakteryzuje niska frekwencja? Ano tym, że do wyborów idą bardzo zmobilizowani wyborcy. W polskiej rzeczywistości są to środowiska prawicowe, głównie Prawa i Sprawiedliwości - wyjaśniał polityk Platformy Obywatelskiej. I przekonywał, że "przez 23 lata polskiej demokracji nikt nie ma wpływu" na tę prawidłowość.
Ale w przypadku niedzielnych wyborów frekwencja była wyższa niż zwykle. Bo do urn poszło 11 proc. wyborców. A w poprzednich wyborach uzupełniających do Senatu, które odbyły się w 2011 roku w Pile, głosowało jedynie 6,31 proc. uprawnionych.
Poseł Szejnfeld, analizując wyniki głosowania, nie dodał, że kandydat PO w Rybniku przegrał nie tylko z reprezentantem PiS-u... Bo lepszy wynik uzyskał też kandydat popierany przez Solidarność i Pawła Kukiza.
"Platforma ma o czym myśleć. Przegrana w Rybniku to poważny sygnał ostrzegawczy" Były spin doctor PiS analizuje wyniki wyborów uzupełniających do Senatu>>