Zdaniem polityka podczas pobytu Carnajewa w rodzinnych stronach "z pewnością coś musiało się stać". - Jego poglądy uległy radykalizacji po powrocie z Rosji - powiedział w wywiadzie dla telewizji CNN.
FBI odpiera zarzuty , twierdząc, że co prawda dwa lata temu Biuro otrzymało sygnał, że Tamerlan Carnajew może być niebezpieczny, jednak śledczy nie natrafili na żadne dowody jego terrorystycznej aktywności. Informacje mieli przekazać najprawdopodobniej Rosjanie. Z treści ostrzeżenia wynikało, że Tamerlan został "mocno wierzącym wyznawcą radykalnego islamu" oraz że "przygotowuje się do opuszczenia Stanów Zjednoczonych, by przyłączyć się do nieokreślonych, działających w podziemiu ugrupowań".
Agenci przeszukali swoją bazę danych oraz przesłuchali mężczyznę. Sprawdzili także, do kogo dzwonił i z jakich stron internetowych korzystał. FBI uznało jednak, że Tamerlan nie jest wystarczająco groźny, by śledzić jego kolejne poczynania.
Według polityków republikańskich właśnie w tym momencie FBI popełniło błąd. - Biuro pominęło zbyt wiele wątków, które mogły doprowadzić do powstrzymania starszego z braci Carnajewów przed tym, co zrobił - uważa senator Lindsey Graham, senator ze stanu Karolina Południowa. Także Peter King, przewodniczący Komisji ds. Bezpieczeństwa Wewnętrznego Stanów Zjednoczonych, skrytykował FBI. - To już nie pierwszy raz, kiedy FBI nie powstrzymało kogoś przed aktem terrorystycznym - powiedział telewizji Fox News. - To ostatni z poważnych przypadków, kiedy agenci otrzymują informację o tym, że ktoś jest groźny, a następnie nic z tym nie robią - dodał.
Kolejnego z polityków, tym razem anonimowego, cytuje gazeta "Boston Globe". - FBI miało go na radarze, a w jakiś sposób się im wywinął. I kolejna rzecz. Przez kilka dni pościgu słyszeliśmy, że nie było kontaktu podejrzanego z FBI. Teraz słyszymy, że jednak był... - zastanawia się polityk.
FBI oskarża także matka Carnajewów. Jednak jej zdaniem agenci nie zaniedbali swoich obowiązków, a jej syn był od kilku lat pod ścisłym nadzorem FBI. Dlatego uważa ona, że jej synowie zostali "wrobieni w całą sprawę".
- Obserwowano Tamerlana przez trzy do pięciu lat, (...) wiedzieli, co mój syn robi, jakie strony odwiedza w internecie - powiedziała Zubejdat Carnajewa. - Kontrolowali jego każdy krok, a teraz mówią, że to był akt terrorystyczny? - dodała.