Bostońska policja potwierdza, że nie żyje podejrzany o zamach "mężczyzna w czarnej czapce". Wczoraj wieczorem FBI opublikowało zdjęcia dwóch podejrzanych (na podstawie nagrań z monitoringu) - młodych mężczyzn w bejsbolówkach: jednego w białej, drugiego w czarnej.
Policja wzywa też mieszkańców Watertown, by pozostali w domach, bo - jak donosi CNN - chce dokonać detonacji ładunków, które podejrzani mężczyźni zostawili, uciekając.
Chaos w Bostonie zaczął się ok. 22.30 lokalnego czasu od strzelaniny na uniwersytecie Massachusetts Institute of Technology, gdzie policjant, odpowiadając na doniesienie o "niepokoju" na kampusie, podjął interwencję w okolicach tzw. Budynku 32. Nagle padły strzały. Funkcjonariusza trafiło kilka kul. Niedługo potem zmarł w szpitalu. Jego nazwiska na razie nie ujawniono - relacjonowali przedstawiciel biura prokuratora okręgu Middlesex i rzecznik stanowej policji Dave Prokopio.
"Strzały padły w okolicach Budynku 32, który jest obecnie otoczony przez służby bezpieczeństwa" - oświadczył MIT w komunikacie. Położony w Cambridge w stanie Massachusetts (po drugiej stronie Rzeki Charlesa, vis-a-vis uczelni leży Boston) uniwersytet poinformował, że sytuacja była "ekstremalnie niebezpieczna", i ostrzegł studentów, by pozostali w swoich mieszkaniach.
"Trwa śledztwo. Policja przeczesuje kampus. Pozostańcie w swoich mieszkaniach do odwołania" - głosi skierowane do blisko 11 tys. studentów oświadczenie uczelni.
Tymczasem na ulicach przedmieść Bostonu zapanował chaos. Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Jak wynika z rozmów na kanale policyjnym, do których dotarł Bloomberg, funkcjonariusze otrzymali doniesienie o porwaniu samochodu i prawdopodobnym postrzeleniu kolejnego policjanta w odległym o 10 km od uczelni MIT Watertown na przedmieściach Bostonu.
Niedługo później na ulicach Watertown doszło do strzelaniny, słychać było wybuchy. Aresztowano jednego mężczyznę. Telewizja pokazała go, jak leży na ziemi po tym, jak poddał się policji. Według "Boston Globe" to właśnie zatrzymany po strzelaninie w Watertown człowiek może być jednym ze sprawców poniedziałkowego zamachu. Liczne doniesienia potwierdzają, że mężczyźni uzbrojeni byli w ładunki wybuchowe.
Według "Boston Globe" drugi z podejrzanych jest wciąż na wolności. Szuka go kilkuset policjantów i agentów FBI. Na miejscu jest też ekipa saperów. Trwa przesłuchanie zatrzymanego mężczyzny. Obecni na miejscu internauci relacjonują na Twitterze, jak doszło do jego aresztowania. "Wysiadaj z samochodu. Na kolana! Ręce za głową. Trzymaj swoje piep... ręce za głową, nie ruszaj nimi!" - cytuje policyjne komendy internauta Seth Mnookin z MIT. Według jego relacji policja kazała trzymanemu na muszce podejrzanemu rozebrać się - prawdopodobnie w obawie, że może mieć pod ubraniem materiały wybuchowe.
Niedługo potem "policja załadowała nagiego faceta do radiowozu" - napisał Mnookin. Dodał, że na miejsce przyjechały wozy sił specjalnych SWAT. Na miejscu są też agenci FBI i - jak donosi CNN - już setki policjantów. Mieszkańcy Watertown zostali ostrzeżeni, by nie wychodzić z domów.
- Jak chcesz żyć, wyłącz komórkę - miał według NBC powiedzieć jeden z policjantów do dziennikarza.
Massachusetts Institute of Technology (MIT) to jedna z najsłynniejszych uczelni technicznych na świecie. Ten całkowicie prywatny uniwersytet założono w 1861 r. dzięki inicjatywie kilkudziesięciu przedsiębiorców z rejonu Bostonu i Nowego Jorku. Na MIT powstały setki tysięcy patentów, a jej pracownikom naukowym przyznano wiele nagród za przełomowe odkrycia i rozwiązania m.in. z dziedzin cybernetyki, sztucznej inteligencji, języków komputerowych, robotyki i kryptografii, a także genetyki, immunologii, biologii molekularnej i wielu innych dziedzin nauki.
MIT została uznana za najlepszą uczelnię na świecie według THES - QS Światowego Rankingu Uniwersytetów w 2012 r. Wśród jej absolwentów są m.in. ekonomiści Ben Bernanke i Paul Krugman, astronauta z załogi Apollo 11 Buzz Aldrin czy były szef brytyjskiego MSZ David Miliband.