Rostowski kontra Balcerowicz: kłótnia dżentelmenów czy fundamentalny spór? [PUBLICYŚCI]

- Nie jest to kłótnia dżentelmenów, ale fundamentalny spór, jak wydawać pieniądze podatników - mówił o konflikcie Jacka Rostowskiego i Leszka Balcerowicza Andrzej Talaga, wicenaczelny ?Rzeczpospolitej?. Publicyści w TOK FM mówili o kolejnej odsłonie sporu wokół OFE.

- Czytająca gazety Polska ma prawo żyć drugą rundą pojedynku gigantów: Jacka Rostowskiego i Leszka Balcerowicza - zaczął spotkanie z publicystami w Poranku Radia TOK FM Jan Wróbel. Prowadzący odniósł się w ten sposób do trwającego od dawna konfliktu między Leszkiem Balcerowiczem a Jackiem Rostowskim. - Ostatni spór to spór o OFE, ale w istocie chodzi o filozofię rządzenia - mówił Wróbel.

W Poranku Radia TOK FM Rostowski stwierdził dziś , że za porażkę reformy systemu emerytalnego w dużej mierze odpowiada Balcerowicz. I dodał, że powinien on przyznać się do błędu. Były wicepremier był gościem Radia TOK FM przedwczoraj, kiedy krytykował rząd za niekonsekwencję i wprowadzanie obywateli w błąd .

"To nie kłótnia dżentelmenów, to fundamentalny spór"

- To spór wyrazistych osobowości - przyznał Andrzej Talaga. - Nie jest to kłótnia dżentelmenów, którzy mają nieco inne spojrzenie na świat, ale fundamentalny spór, jak wydawać pieniądze podatników - podkreślił wicenaczelny "Rzeczpospolitej". Tłumaczył, że Balcerowicz chce ograniczyć rolę państwa i pozwolić obywatelom kontrolować pieniądze przekazane do budżetu. Rostowski reprezentuje zaś interes państwa, któremu zależy na swobodnym wydawaniu środków publicznych tak, by wykonać założone zadania.

Marcin Piasecki z "Dziennika Gazety Prawnej" dodał, że spór dotyczy wiarygodności państwa. - Lata temu państwo coś obiecało, teraz pojawia się znak zapytania, co z tymi pieniędzmi będzie - mówił. Jego zdaniem zmniejszenie składki przekazywanej do OFE rozpoczęło "wielki kryzys wiarygodności" i poddało w wątpliwość wszelkie obietnice rządu.

"Powinniśmy głośno krzyczeć, gdy państwo kładzie łapę na naszych pieniądzach"

Talaga przyznał, że w tym sporze stoi po stronie Balcerowicza. Podobnie jak Renata Kim z "Newsweeka". - Kiedy wchodziły OFE, wszystkich zapewniano, że jest to szalenie dla nas korzystne, bo odłożone pieniądze kiedyś do nas wrócą. Teraz dowiadujemy się, że państwo chce się nimi zająć, żeby były efektywniejsze - mówiła publicystka. - To jest po prostu skok na kasę. Powinniśmy głośno krzyczeć, że nie zgadzamy się, żeby państwo kładło łapę na naszych pieniądzach - wskazywała.

Piasecki ripostował jednak, że sprawa nie jest taka prosta. Status środków zgromadzonych w funduszach emerytalnych nie jest bowiem oczywisty. - Istnieje wyrok Sądu Najwyższego, który mówi, że pieniądze w OFE wcale nie są naszymi pieniędzmi, że są to środki publiczne - tłumaczył. Talaga stwierdził jednak, że jeśli pieniądze deponowane są na indywidualnych kontach, to należą do podatników, nawet jeśli formalnie są środkami publicznymi.

Wicenaczelny "Rzeczpospolitej" przypomniał, że systemy podobne do OFE dużo wcześniej wprowadzano w innych krajach. - Prekursorem było Chile. Kiedy przyszło do wypłat, okazało się, że państwo musi z budżetu dołożyć pieniądze, żeby ludzie mogli na emeryturze przeżyć - wyjaśniał. - Kto wie, czy w Polsce nie okaże się to samo - dodał. Jego zdaniem to punkt dla Rostowskiego, który chce przesunięcia środków z OFE do ZUS. - Co za różnica, gdzie są te pieniądze, skoro państwo i tak je wypłaci - stwierdził Talaga.

Więcej o: