Mobbing w urzędach skarbowych? "Ależ u nas problemu nie ma..."

Mobbing i dyskryminacja w urzędach skarbowych, czyli krytykowanie wykonywanej pracy i złośliwe aluzje, zabieranie nagród i przenoszenie na niższe stanowiska. Czy to w skarbowości chleb powszedni? Izby Skarbowe zapewniają: W naszych urzędach żadnego mobbingu nie ma. Pracownicy mówią nam jednak coś zupełnie innego.

Mobbing, zgodnie z definicją z Kodeksu pracy, oznacza takie działania wobec pracownika, które polegają na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu go, wywołują u niego zaniżoną samoocenę, ośmieszają czy poniżają taką osobę. Może też być tak, że celem takich działań jest izolowanie pracownika od pozostałego zespołu.

Co najważniejsze - to przestępstwo, które jest bardzo ciężko udowodnić, bo muszą być spełnione wszystkie przesłanki mobbingu łącznie, a do tego ciężar dostarczenia dowodów leży na pracowniku. A dowody mogą być różne, tyle że ich zdobycie często graniczy z cudem. Świadkowie najczęściej nie chcą zeznawać, bo boją się o pracę, a uzyskanie dokumentów potwierdzających mobbing jest prawie niemożliwe. - Faktycznie, biorąc pod uwagę to, że wiele tych zachowań dzieje się w ciszy gabinetów, dotyczy ograniczonej liczby osób, trudno udowodnić kwestie związane z mobbingiem - przyznaje Piotr Skwarek, zastępca okręgowego inspektora pracy w Lublinie.

"Baliśmy się rozmawiać na korytarzu"

O tym, że działania mogące wskazywać na mobbing są w wielu urzędach skarbowych czy urzędach kontroli skarbowej w Polsce, wiemy od samych pracowników. Na przykład Hrubieszów na Lubelszczyźnie. Jak wynika z naszych informacji, tam sprawę po niepokojących sygnałach od urzędników w 2010 roku badała nawet Inspekcja Pracy. Inspektorzy przeprowadzili wśród pracowników ankietę dotyczącą mobbingu. - Wyniki tej ankiety wskazywały na możliwość występowania w tym urzędzie pewnych negatywnych zjawisk. Pracodawca poznał nasze wnioski - mówi inspektor Skwarek.

Wnioski były, ale - jak mówią pracownicy - nikt nie wziął ich pod uwagę. I nic się nie zmieniło. - Dalej baliśmy się rozmawiać na korytarzu, żeby nam nie zarzucono, że źle pracujemy, dalej wszczynano nam postępowania dyscyplinarne i, naszym zdaniem, niesprawiedliwie dzielono premie - mówi nam jeden z pracowników (tak jak wielu innych, boi się podać nazwisko). Jak dodaje, teraz sytuacja jest już inna, bo niedawno zmieniła się naczelniczka. - Teraz się normalnie pracuje, spokojnie - słyszymy od pracowników. - Ze świeczką szukać urzędu, gdzie nie występuje nękanie psychiczne, wywieranie nacisków, agresja słowna, wyzywanie, kolesiostwo czy poplecznictwo - mówi nam Grażyna Warchala, przewodnicząca Regionalnej Sekcji Pracowników Urzędów Skarbowych NSZZ Solidarność Regionu Śląsko-Dąbrowskiego.

Kodeks urzędniczy? "To knebel"

Jedną z osób, która mówi otwarcie o dyskryminacji w skarbówce, jest Grażyna Welon, komisarz skarbowy i szefowa "Solidarności" w Urzędzie Skarbowym w Sosnowcu. Jak mówi, pracowała w skarbowości 35 lat, nigdy nie było żadnych zastrzeżeń, nie miała nawet upomnienia. Do momentu, gdy zaczęła głośno mówić o nieprawidłowościach. - Chodziło o prowizję dla poborców skarbowych. Miałam sygnały w tej sprawie od pracowników i postanowiłam to wyjaśnić - mówi. Napisała m.in. do Ministerstwa Finansów. - To oburzyło naczelnika, a przecież moje pisma jako szefowej związków nie podlegają cenzurze - dodaje.

Pani Grażyna miała trzy postępowania dyscyplinarne, m.in. za to, że po godzinach pracy wzięła udział w wiecu kandydata na prezydenta. Uznano, że to niezgodne z zasadami etyki urzędniczej. - A ja przecież byłam po godzinach pracy, uważałam, że mogę i że tu mnie etyka służby cywilnej nie obowiązuje - mówi Welon. We wszystkich trzech postępowaniach dyscyplinarnych odwołała się do wyższej instancji, w Warszawie - to Wyższa Komisja Dyscyplinarna Służby Cywilnej. I wygrała. - Ale naczelnik i tak mnie zwolnił, z dnia na dzień. Teraz sprawa jest w sądzie - mówi nam pani Grażyna.

I przytacza jeszcze jeden przykład. Jakiś czas temu na przystanku ktoś znalazł dokumenty z urzędu. - Miałam sygnały od moich kierowników, że próbowano od nich wymusić poświadczenie nieprawdy, żeby ewentualnie podejrzenia [w sprawie wyniesionych dokumentów - przyp. red.] skierowali na moją osobę. Nie zrobili tego i zostali zwolnieni z pracy. Ale jeden już został przywrócony - dodaje Grażyna Welon. Jak mówi, cały czas ma sygnały o atmosferze strachu, panującej w urzędzie.

Tomasz Ludwiński to szef Sekcji Krajowej NSZZ Solidarność Pracowników Skarbowych. Też wieloletni pracownik skarbowości, nagradzany, zajmujący kierownicze stanowiska. Niedawno stracił pracę, bo jak mówi, też widział nieprawidłowości i o nich mówił. Powód zwolnienia? "Naruszenie podstawowych obowiązków członka Korpusu Służby Cywilnej". Naruszenie prawa miało polegać m.in. na "formułowaniu ocen i zarzutów względem przełożonych w sposób poniżający, obraźliwy, arogancki". Sprawa zwolnienia pana Tomasza też jest w sądzie pracy. - My już na etapie tworzenia Kodeksu etyki zwracaliśmy uwagę, że wprowadza się pewnego rodzaju knebel - mówi Ludwiński. - Wszystko byłoby oczywiście OK, bo takie kodeksy są też w innych krajach, ale chodzi o to, by to było stosowane z głową. A my coraz częściej stwierdzamy przypadki, że zapisy są wykorzystywane do szykanowania czy gnębienia pracowników - mówi Ludwiński. Jak dodaje, nigdy nie miał tylu sygnałów od pracowników skarbówki o najróżniejszych nieprawidłowościach, co w tej chwili.

Izby Skarbowe: Mobbingu nie ma, ale skargi, anonimowe - owszem, tak

Wysłaliśmy zapytania do kilku Izb Skarbowych w całej Polsce z pytaniem, ile w ostatnich latach było przypadków związanych z mobbingiem: spraw dotyczących np. szkalowania, wyzywania czy straszenia zwolnieniem z pracy i zmuszania do pracy po godzinach. Generalnie izby twierdzą, że problemu nie ma.

Jednak do Izby Skarbowej w Gdańsku w latach 2011-2013 wpłynęło 5 skarg dotyczących zachowań mobbingowych, w tym aż 4 to skargi anonimowe, jak to się dzieje najczęściej. Nie dziwi to inspektorów pracy. - Biorąc pod uwagę stan rynku pracy, wszechobecną obawę przed zwolnieniem, pracownicy są bardzo powściągliwi. Boją się utraty pracy czy utraty przychylności przełożonego - mówi Skwarek.

Gdy skarga jest anonimowa, zdecydowanie trudniej jest ustalić jakiekolwiek fakty. Jak było w Gdańsku? - W toku przeprowadzonych postępowań wyjaśniających zarzuty stawiane naczelnikowi urzędu nie znalazły potwierdzenia - informuje Barbara Szalińska, rzecznik izby w Gdańsku. Podobnie było w Katowicach. - Pojawiały się sygnały dotyczące zachowań, które miały mieć charakter mobbingu, jednakże nie zostały one potwierdzone w toku prowadzonych kontroli - twierdzi Michał Kasprzak z Izby Skarbowej w Katowicach. Tu przed komisją dyscyplinarną nie było co prawda postępowań związanych z mobbingiem, ale były inne. - Prowadzone były dwa postępowania dotyczące godnego zachowania. W obu chodziło o jednorazowe przypadki niewłaściwego odnoszenia się do innych pracowników - dodaje Kasprzak.

Sygnałów o mobbingu nie było w Bydgoszczy. Z kolei do izby w Krakowie wpłynęło 5 zgłoszeń o zachowaniach mogących nosić znamiona mobbingu. W jednym przypadku informacja się potwierdziła. - Chodzi o niewłaściwe zachowanie przełożonego wobec pracowników. Nie był to jednak mobbing - informuje Konrad Zawada, rzecznik krakowskiej izby. Jak dodaje, w tym przypadku chodziło nie o naczelnika, ale jednego z kierowników w urzędzie. - Naczelnik przeprowadził z nim rozmowę dyscyplinującą. Kierownik zobowiązał się do zmiany swojego zachowania - dodaje.

Sygnały, głównie anonimowe czy podpisane "pracownik/pracownicy urzędu", były też w Warszawie, też się nie potwierdziły - informuje rzecznik warszawskiej izby Mirosław Kucharczyk. Natomiast w Lublinie Izba Skarbowa dostała w ostatnich latach 9 informacji o przypadkach zachowań, które mogły wskazywać na działania o znamionach mobbingu. - W żadnym z tych przypadków nie stwierdzono jednak mobbingu, o jakim mowa o artykule 94 paragraf 2 ustawy Kodeks pracy - mówi nam Marta Szpakowska, rzecznik izby w Lublinie.

"Unikajcie ocen powyżej przeciętnej, bo nie ma na podwyżki"

Pracownicy jednego z urzędów na Lubelszczyźnie opowiedzieli nam o ocenach pracowniczych. - W tym roku usłyszeliśmy, że generalnie mamy mieć oceny przeciętne, bo takie jest "przykazanie" z góry. Żeby nie było podstaw do podwyżek płac - mówią. I opowiadają o konkretnym przykładzie. Jeden z pracowników ma zdany specjalny egzamin, który podwyższył jego kwalifikacje, jest jednym z nielicznych z takim osiągnięciem. Poprzednio miał ocenę powyżej przeciętnej. Gdyby teraz dostał taką samą, powinien dostać podwyżkę. A pieniędzy na podwyżki nie ma. O podobnych przykładach można przeczytać na portalu www.skarbowcy.pl. To forum, na którym dyskutują pracownicy skarbowości, piszą o swoich bolączkach, o przykładach mobbingu i dyskryminacji, ale też o problemach merytorycznych (z rozstrzyganiem kwestii podatkowych).

W Lublinie głośna była sprawa II Urzędu Skarbowego, który mieści się od niedawna w tym samym nowym budynku co Izba Skarbowa. Pracownicy urzędu narzekali, że są traktowani inaczej, gorzej niż pracownicy Izby, że są dyskryminowani. Choćby sprawa parkingu pod dachem, na którym mogą parkować tylko pracownicy Izby Skarbowej. Jak mówił nam w grudniu jeden z pracowników, jeśli zaparkował ktoś z urzędu, a nie z izby, od razu miał robione zdjęcie jako dowód, że złamał obowiązujące przepisy.

Urzędnicy zwracają też uwagę na mierniki pracy. Jest np. miernik szybkości wprowadzania PIT-ów do komputera. Bywa, że naczelnik przychodzi rano i informuje, że trzeba wprowadzić do systemu tyle i tyle PIT-ów. - I ludzie zostają po godzinach, do wieczora. Teoretycznie można sobie odebrać za to wolne, ale w praktyce nie ma jak, bo pracowników jest mało, pracy dużo, i kierownicy bardzo często nie zgadzają się na dni wolne - mówi nam jedna z pracownic. A wynagrodzenia za nadgodziny w skarbówce nie ma.

W trakcie rozmów słyszymy też o mierniku ilości wprowadzonych pozycji z zeznania podatkowego. - Były przypadki, że ludzie wstawiali w systemie np. zera, by mieć więcej wprowadzonych pozycji. To jest jak malowanie trawy na zielono. Nierzadko to, co robimy, robimy dla statystyk - mówią. Zwracają też uwagę na brak szkoleń dotyczących podatków. - Są szkolenia z obsługi interesantów, ale nie ma z podatków. I np. z mediów się dowiadujemy, jakie są zmiany w podatku VAT. A podatnicy potem na nas wylewają swoje żale, że czegoś nie wiemy - twierdzą pracownicy fiskusa.

Kolejny przykład, tym razem Rzeszów. Tam z pracy wyleciał Jacek Cichy, szef związku pracowników skarbowych. Zwolniono go z dnia na dzień, bez postępowania wyjaśniającego, pod zarzutem usiłowania wyłudzenia kwoty 150 złotych. To miały być pieniądze za wypadek w czasie pracy, na schodach urzędu. Pan Jacek poszedł do sądu pracy i wygrał. Wyrok w pierwszej instancji zapadł kilka tygodni temu. - Sąd nakazał przywrócić pana Jacka do pracy. Stwierdził jednocześnie, że zarzuty są kuriozalne, że dla takiej kwoty ktoś by ryzykował stanowisko, będąc doradcą podatkowym i wieloletnim inspektorem kontroli skarbowej, z osiągnięciami zawodowymi - mówi szef sekcji krajowej Tomasz Ludwiński.

Mobbing wychodzi w ankietach, ale nie wszyscy się na nie zgadzają

Profilaktyką mobbingu mogą być anonimowe, regularnie przeprowadzane wśród pracowników ankiety, w których mogą napisać, co im leży na sercu. Tak ma być docelowo w urzędach w całej Polsce - dyrektorzy generalni urzędów mają czas na wprowadzenie u siebie procedur antymobbingowych do końca maja tego roku. W części urzędów takie procedury już obowiązują. Tak jest m.in. na terenie niektórych urzędów podległych Izbie Skarbowej w Łodzi. Regularnie przeprowadzane są anonimowe ankiety zadowolenia i oczekiwań pracowników, w których mogą oni wnosić uwagi i zastrzeżenia.

Po ankietach widać, że ludzie się boją, w części ankiet pojawiły się sugestie o zlecaniu zadań przekraczających możliwości pracownika czy o poczuciu wyczerpania i roztrzęsienia. - Znaczny odsetek badanych nie udzielał w ankietach odpowiedzi na pytania otwarte, a co więcej w celu uniknięcia rozpoznania przez przełożonych, wydrukował odpowiedzi napisane wcześniej na komputerze - mówi TOK FM Agnieszka Pawlak, rzecznik prasowy Izby Skarbowej w Łodzi. Drukując odpowiedź, pracownik czuje się bezpieczniejszy, nikt nie rozpozna jego pisma. Ankiety w Łodzi przeanalizował psycholog. Wyszło, że można mieć zastrzeżenia co do zachowania grupy bezpośrednich przełożonych. - Szczególnie w aspekcie niechęci do włączania się w łagodzenie sytuacji konfliktowych oraz bierności w udzielaniu pomocy ofiarom przemocy psychicznej w miejscu pracy - wynika z analizy. Już wiadomo, że będą szkolenia dotyczące przeciwdziałania mobbingowi, jak nie stać się jego ofiarą.

Ale nie wszędzie ankiety o mobbingu są mile widziane. W Urzędzie Skarbowym w Nowym Tomyślu (Wielkopolska) była kontrola Inspekcji Pracy. Inspektorzy zaproponowali naczelnikowi przeprowadzenie wśród części pracowników anonimowej ankiety. "Naczelnik nie wyraziła na to zgody. Poinformowała, że wyniki ankiet, z zamieszczonymi komentarzami ankietowymi pracowników, którzy z powodów niewłaściwego rozeznania pojęcia mobbingu mogą mylić to zjawisko z dopuszczalną krytyką wykonywania przez nich obowiązków służbowych, stanowiłyby część składową protokołu kontroli, którą urząd ma obowiązek opublikować w Biuletynie Informacji Publicznej. Wyrwane z kontekstu wypowiedzi pracowników, być może w sposób niewłaściwy rozumiejących pojęcie mobbingu, mogłyby posłużyć do nieobiektywnej oceny urzędu przez podmioty zewnętrzne" - to tłumaczenia naczelnika, który nie zgodził się na propozycję Inspekcji Pracy.

Więcej o: