Zgodnie z wprowadzoną przez MEN reformą od przyszłego roku rodzice nie będą mieli wyboru: do szkoły pójdą wszystkie sześciolatki. Termin już raz przesuwano, ale wielu rodziców wciąż jest przeciw reformie. Urzędników resortu edukacji nie przekonują też ich obawy, że w 2014 roku w szkołach zapanuje wielki ścisk.
Znani rodzice przekonują w klipie akcji "Ratuj Maluchy", że posłanie sześciolatków do szkoły jest złe, bo nie powinno się skracać im dzieciństwa, a uczyć można przez zabawę. Sama reforma ma służyć państwu i politykom, nie - ludziom, którzy jej nie chcą. - Chodzi tylko o to, by dziecko szybciej skończyło szkołę, poszło do pracy, zaczęło płacić podatki i ZUS - mówi w klipie Paulina Holtz.
- Pani minister, bardzo Panią proszę: dajmy już spokój z tą reformą. Miejmy chociaż wybór, dobrze? - mówi Dorociński.
Akcję "Ratuj Maluchy" prowadzi grupa rodziców zrzeszonych w Fundacji Praw Rodziców - większość mająca więcej niż dwójkę dzieci. Wg nich reforma obniżająca wiek szkolny jest zła, bo oznacza "tresurę" dzieci w - ogólnie -złych polskich szkołach (niedoinwestowanych, w złym stanie technicznym, pełnymi hałasu i agresji, z nauczycielami nieprzygotowanymi do pracy z mniejszymi dziećmi).
Minister Krystyna Szumilas na razie nie zmienia zdania - namawia rodziców do wcześniejszego wysyłania dzieci do szkoły. W ubiegłym roku taką decyzję podjęli rodzice 17 proc. sześciolatków. W tym roku zdaniem pani minister będzie to ok. 30 proc.
- Cały świat idzie w kierunku obniżania wieku szkolnego. Żeby wykorzystać potencjał dzieci, to, że w wieku lat sześciu są gotowe do rozpoczęcia edukacji w szkole. To krok dla dobra dziecka. Nie tylko nasze badania pokazują, że im wcześniejsza edukacja, tym lepsze wyniki nauki - przekonywała niedawno w TOK FM szefowa MEN.
