"Groźby Kima? Dowiedziałam się... od was" - relacjonuje Polka mieszkająca w Seulu

- Przez to, że mam tu kontyngent żołnierzy amerykańskich, ludzie czują się dość bezpiecznie. Wszyscy wiedzą, że w końcu to się uspokoi. Szczególnie młodzi Koreańczycy poświęcają bardzo mało uwagi relacjom między Koreami - relacjonuje w TOK FM Dominika Zygadło mieszkająca w Seulu. Jak mówi, jeśli nic znaczącego nie wydarzy się do 15 kwietnia, rocznicy urodzin Kim Ir Sena, napięcie opadnie.

Komunistyczna Korea ostrzegła obcokrajowców mieszkających w Korei Południowej, żeby szykowali się do opuszczenia tego kraju, jeśli na Półwyspie Koreańskim wybuchnie wojna.

Komunikat nie robi większego wrażenia na mieszkającej w Seulu Dominice Zygadło. O groźbie KRLD dowiedziała się... z Radia TOK FM.

- To pokazuje, jak "ważna" to dla nas informacja. Tutaj nie przeżywamy tych wydarzeń tak głęboko, jakby mogło się wydawać. Szczególnie młodzi Koreańczycy poświęcają bardzo mało uwagi relacjom między Koreami. Korea Południowa to kraj bardzo rozwinięty i nowoczesny. Dlatego uwaga skupia się głównie na wzroście gospodarczym. A konflikt z KRD zajmuje bardzo mało miejsca w codziennym życiu Koreańczyków z Południa - mówiła w programie "Połączenie".

Nikt nie wierzy w tragiczny scenariusz

Groźby płynące z Pjongjangu nie robią wielkiego wrażenia na mieszkańcach Korei Południowej, bo to dla nich nie pierwszyzna. - Jesteśmy przyzwyczajeni do napięcia - podkreślała Zygadło.

Na poczucie bezpieczeństwa wpływa, oczywiście, obecność amerykańskich żołnierzy. - Wiemy, że w razie jakiegokolwiek konfliktu Amerykanie są gotowi do reakcji w ciągu minut.

Od czasu zaostrzenia retoryki komunistów z Północy, USA zwiększyło obecność w regionie. W pobliże Półwyspu Koreańskiego wysłano okręt "Fitzgerald". Pentagon zapowiedział też, że w bazie na wyspie Guam zainstaluje nowoczesny system przeciwrakietowy THAAD, którego celem jest zestrzeliwanie rakiet w ostatniej fazie lotu.

- Wszyscy wiedzą, że w końcu sytuacja i tak się uspokoi. Przed nami 15 kwietnia, rocznica urodzin Kim Ir Sena. Jak wtedy nic złego się nie wydarzy, to nie ma szans, żeby się wydarzyło - uważa mieszkająca w Seulu Dominika Zygadło.

Więcej o: