Zamiast nowych samolotów - bojowe drony? Nowa koncepcja MON na siły powietrzne

Rozpoczęty właśnie przetarg na samolot szkolny dla lotnictwa uruchamia łańcuch zdarzeń. Może doprowadzić do tego, że piloci już nie będą potrzebni - pisze ?Gazeta Wyborcza?. Do końca roku MON ma zdecydować, czy kupimy nowe samoloty w miejsce wysłużonych Su-22, czy siły lądowe będą wspierać bezzałogowe drony bojowe z bazy w Świdwinie.

Radzieckie samoloty szturmowe Su-22, zwane "sukami", miały być 30 lat temu forpocztą ataku Układu Warszawskiego na NATO. Od 2005 r. nie są remontowane. Na współczesnym polu walki mogłyby pełnić funkcję latających tarcz strzelniczych.

W ministerstwie mówiono, że skoro nie da się tanio zastąpić Su-22, to trzeba kupić dodatkowo 24 wielozadaniowe F-16. Obecnie mamy 48 tych samolotów. Po uzbrojeniu w pociski cruise AGM-156 o zasięgu 400 km (w modernizowanej wersji 800 km) będą w stanie zdominować rosyjską obronę przeciwlotniczą opartą na systemach S-300 i S-400. Wydawało się to tym łatwiejsze, że amerykańscy piloci w najbliższych latach będą się przesiadać z F-16 i F-18 do bardziej nowoczesnych F-35. Na rynku znajdzie się wiele tanich używanych F-16. Jest jednak problem - nawet najnowocześniejsze F-16 używane przez siły USA są gorzej wyposażone od polskich i trzeba byłoby je zmodernizować.

Ostatnio zwycięża koncepcja druga - lansowana od kilku lat przez szefa BBN gen. Stanisława Kozieja. Chodzi o tzw. przeskok cywilizacyjny. Zdaniem generała samoloty uderzenia taktycznego lepiej zastąpić bezzałogowymi dronami. Polska armia już używa bezpilotowców, szczególnie na misjach. Zgłosiła także chęć udziału w natowskim systemie obrony granic, a to oznacza, że polską granicę wschodnią chroniłyby bezzałogowe Global Hawk. Chodzi jednak o sprzęt zupełnie nowej generacji, zdolny zastąpić samolot bojowy.

Cały tekst w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".

Więcej o: