"Od Chin oddzielała nas rzeka. Widziałam w niej martwe ciała." Wzruszające wystąpienie Koreanki z Północy [WIDEO]

Na światło dzienne wypływają kolejne świadectwa okrucieństwa północnokoreańskiego reżimu. Jednym z najbardziej poruszających jest relacja Hyeonseo Lee. - W wieku siedmiu lat pierwszy raz zobaczyłam publiczną egzekucję - opowiada poruszona.

Hyeonseo Lee urodziła się w Korei Płn. Dla małej dziewczynki państwo to jawiło się jako najlepsze na świecie. Było tak do czasu, kiedy w latach 90. zaczął się głód. W 1995 r. od jej cioci przyszedł list. - Kiedy go będziecie czytać, pięcioro członków naszej rodziny już nie będzie żyć - wspomina treść listu podczas swojego wystąpienia na konferencji TED w lutym w Longbeach w Kalifornii.

 

Lee opowiada, że jej rodzina nie była biedna. Jednak w końcu także ich dopadł ich głód. - Leżeliśmy na podłodze, nasze ciała były bardzo słabe. W tych latach w Korei Płn. zmarło ponad milion osób - opowiada.

Lee zawsze zastanawiało, dlaczego widziane po drugiej stronie rzeki chińskie miasto jest tak oświetlone. - U nas było bardzo ciemno, nie paliły się żadne światła, żyliśmy w mroku - mówi. Opowiada też o rzece Yalu Jiang, która dzieliła ich miasto od Chin. Nie była szeroka, dlatego niektórzy Koreańczycy próbowali ją przekroczyć. - Czasami widziałam w rzece martwe ciała - wspomina.

Obóz w najlepszym przypadku

Po przedostaniu się w 1997 r. do Chin, jej życie pełne było lęku i walki o przetrwanie. Rozdzielona ze swoją rodziną, ścigana przez chińska policję, bała się deportacji. W ich rodzinnym kraju czekał na nich w najlepszym przypadku obóz pracy przymusowej, a częściej tortury lub publiczna egzekucja.

Lee relacjonuje, że Koreańczycy z Północy najpierw nielegalnie przedostają się do sąsiednich Chin. Potem wyjeżdżają dalej, do Rosji, Mongolii, Birmy i Laosu. Dopiero z tych krajów, pokonując tysiące kilometrów, trafiają do Korei Płd. Bliżej domu, ale wciąż daleko.

Lee po 11 latach ciężkich doświadczeń i życiu pod inną tożsamością w Chinach, przedostała się do Korei Płd. Ale i tam jej życie nie było łatwe. - Wszyscy jesteśmy Koreańczykami, ale lata życia w różnych systemach oddaliły nas od siebie. Zastanawiałam się, kim jestem, z którego kraju pochodzę. Czułam się, jak osoba bez swojego miejsca na świecie - wspomina. Lee pomogła swojej rodzinie przedostać się przez chińską granicę. Opowiada o aresztowaniach w Chinach i Laosie. W końcu, dzięki pomocy życzliwych osób, udało im się przedostać do Seulu.

Wzruszające przyjęcie na TED

Hyeonseo Lee żyje obecnie w Korei Płd., a jej doświadczenia pchnęły ją na drogę pomocy uchodźcom ze swego rodzinnego kraju. TED to konferencja naukowa organizowana przez amerykańską fundację non-profit Sapling Foundation. Jej celem jest popularyzacja jak głosi motto - "idei wartych rozpowszechniania". Każdy mówca dostaje maksymalnie 18 minut. Hyeonseo Lee wykorzystała ten czas bardzo dobrze, jej relacja został przyjęta przez poruszoną publiczność owacją na stojąco.

Więcej o: