W Poranku Radia TOK FM publicyści próbowali uporządkować polską scenę polityczną. Jacek Żakowski podkreślał, że jest ona zablokowana przez 50-latków, którzy nie różnią się między sobą, jeśli chodzi o sprawy fundamentalne. - Wizje świata Tuska i Kaczyńskiego są kompletnie rozjechane, to nie tylko kwestia smoleńska - oponował Tomasz Lis. - Nie czujesz w powietrzu tych różnic, nie czujesz, czym pachniałoby państwo Kaczyńskiego? - pytał naczelny "Newsweeka", wskazując, że rzeczy naturalne dla wyborców PiS to "absolutny zamach na zdrowy rozsądek" dla elektoratu PO.
Zdaniem Tomasza Wołka po upadku komunizmu podział sceny politycznej przebiega w poprzek tradycyjnych podziałów. I jeśli odłożyć na bok kwestię smoleńską, sprowadza się on do typów osobowości: "autorytarnej" i "centrowoliberalnej". - PiS to ludzie o usposobieniu autorytarnym, którzy chcieliby takiego PRL bez komunizmu - stwierdził Wołek.
Lis podkreślał jednak, że prawica nie jest jednorodna. - Jedni chcą polskiego Orbana, drugim wystarczy, by nie było Tuska, trzeci chcą katolandu. Tam też są różne nurty - mówił. - Główny temat podziału politycznego w Polsce dotyczy tego, komu dokopać: Kaczyńskiemu czy Tuskowi - stwierdził w końcu Żakowski. - Są niewielkie grupy ludzi, którzy mają inne cele. One się mieszczą w granicach błędu statystycznego - skwitował publicysta.