Paradowska na stronie internetowej tygodnika "Polityka" komentuje wypowiedź szefa Sojuszu Lewicy Demokratycznej Leszka Millera o emigracji. "Mocno zdziwiłam się, że na przykład tak bardzo jest oburzony tym, że młodzi ludzie wyjeżdżają za granicę i już nawet nie wiedzą, że ich premierem jest Donald Tusk, a nie żaden Cameron czy pani Merkel. Chciałoby się powiedzieć - to straszne" - pisze publicystka.
Janina Paradowska podkreśla, że sam ton dyskusji o emigracji coraz bardziej ją drażni - że "przez emigrację tracimy najcenniejszy ludzki kapitał" i że "to prawdziwy dramat, wręcz tragedia". Dziennikarka podkreśla, że jeszcze, gdy mówią to "niby-eksperci", to nie jest to aż tak kolące. Natomiast "Jeśli mówi były premier, który wprowadzał Polskę do Unii Europejskiej, deklaruje się jako euroentuzjasta i chce, abyśmy jak najszybciej przyjęli europejską walutę, zakrawa to na dramat".
Publicystka pyta więc, na jakim stanowisku w końcu jest SLD? Zgadza się na Unię, w której jest swoboda przekraczania granic i pracy, gdzie się chce? Paradowska podsumowuje, odnosząc się do pomysłu, aby następny kongres organizowany przez Sojusz odbył się na Stadionie Narodowym: "Niebezpieczeństwo jest takie, że klątwa Narodowego zadziała w ten sposób, iż Miller wejdzie na stadion jeszcze jako euroentuzjasta, choć już mniejszy niż przed laty, a wyjdzie jako eurosceptyk. Cała nadzieja w tym, że San Marino coś tam jednak odczarowało".