A chodzi o list prezesa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezarego Kaźmierczaka do Piotra Dudy, szefa "Solidarności". "Wielce Szanowny Panie Duda! Wysłuchałem Pana wystąpienia przez internet na spotkaniu Platformy Oburzonych i jestem - co tu dużo mówić - oburzony. Informuję Pana, że przedsiębiorcy mają głęboko w d..., jaką Pan zechce ustanowić płacę minimalną oraz czy zlikwiduje Pan umowy cywilnoprawne" - pisał prezes ZPP.
- Jeżeli rozmawiamy poważnie o świecie współczesnym, to po październiku 2008 roku tego rodzaju enuncjacje świadczą o braku wiedzy - skomentował przytyki Kaźmierczaka Andrzej Celiński w TOK FM, w audycji Grzegorza Chlasty. - W 2008 roku nawet dla człowieka mało rozgarniętego, jeśli chodzi o współczesną ekonomię i politykę, stało się zupełnie oczywiste, że własność wyrwała się spod kontroli właścicieli; że własnością wielkich korporacji rządzą zarządy, które mają logikę krótkoterminowego zysku. Mieliśmy do czynienia z klęską myśli neoliberalnej - podkreślił przewodniczący Partii Demokratycznej.
- Dla świata pracy jedynym sposobem obrony własnych interesów jest walka o płacę minimalną - stwierdził Celiński. - A problem leży gdzie indziej i tego pan Kaźmierczak nie jest w stanie zrozumieć: problemem jest słabe państwo. Jeżeli mamy państwo tak słabe, skorumpowane i niecelowościowe jak państwo polskie, to wprowadzenie takich rygorów, o jakie wnosi "S" czy świat pracy - podniesienie płacy minimalnej czy zamknięcie absolutnie dowolnej możliwości umów śmieciowych bez składki emerytalnej itd. - jest potrzebne.
- Jestem w tym momencie po stronie "S". Niestety. Nie można lekceważyć pracy - stwierdził jednoznacznie szef PD. Czy to znaczy, że "Solidarność" jest dla niego bardziej przystępna? - Na idei związkowej uwłaszczyła się wąska grupa polityków, bo ciężko powiedzieć "działaczy społecznych", ale teraz pojawili się tam inni ludzie. Lepsi. Widzę, że mają błyszczące oczy, ich naprawdę obchodzi to, o czym mówią. To już nie jest kłapanie dziobem, żeby utrzymać się na stanowisku. To już ich własna racja, ich własne emocje. I to jest ciekawe, bo to oznacza uczciwość w pełnieniu roli społecznej.
- Jak można sobie powiedzieć tak lekko, że ma się gdzieś umowy śmieciowe? - zastanawiał się nad listem Kaźmierczaka Celiński. - Jeżeli milion ludzi dzisiaj jest na umowach śmieciowych i nie wypracowują sobie emerytury, a nie ma płacy minimalnej, to jak oni zarobią na tę emeryturę? To odkładanie problemu na następne pokolenia! - oburzał się polityk.
Podkreślił jednak, że tego nie rozumie ekipa Donalda Tuska: - Jedyną osobą, która to rozumie w neoliberalnym rządzie, która cokolwiek rozumie z tego państwa, jest Michał Boni. Może dlatego jest ciągle na obrzeżu - bo uwiera. To jest dramat ludzi o pewnym wymiarze, którzy chcą być w polityce - nie ma w tym układzie miejsca dla ludzi empatycznych, którzy patrzą w przyszłość dalej niż "za dwa miesiące" i którzy chcą odpowiednio wcześnie atakować znamiona wielkiego kryzysu - podsumował Celiński.