Pan Jacek:
Szpital MSW przy ul. Wołoskiej w Warszawie, niedzielne popołudnie. Pan Jacek, nasz czytelnik, trafia na SOR. Na miejscu zastaje na powierzchni nie większej niż 60 metrów kwadratowych tłum ludzi - około 40 osób. Wszystkie miejsca siedzące są zajęte, pacjenci podpierają ściany, niektórzy siedzą na podłodze, inni nerwowo spacerują. Jest bardzo duszno.
Pan Jacek pyta w rejestracji, jak długo będzie czekał. Otrzymuje odpowiedź od wyraźnie poirytowanej pielęgniarki, że nie wiadomo, bo jest dużo ludzi, dwóch lekarzy, a do tego karetki przywożą z wypadków. Mijają minuty i godziny, jest już wieczór, niemal nikt z grupy czekających nie został wezwany. Ludzie trafili tu z różnymi problemami, jednego boli głowa, innego ręka. Wszystkich, a najbardziej pielęgniarki, irytuje pijany człowiek, który narzeka na nogę.
Minęły już trzy godziny, pan Jacek odważa się po raz drugi spytać, ile to będzie trwało. - Pielęgniarka odpowiada zdenerwowana: - Nie wiem, przecież widzi pan, co się dzieje. Mija kolejna godzina. Niewiele się zmienia. Wychodzi lekarz. Wyraźnie zmęczony i blady przegląda leżące na ladzie recepcji karty pacjentów. Znów przywieźli kogoś z wypadku, co oznacza, że trzeba czekać jeszcze dłużej. Ktoś psioczy pod nosem, ktoś inny rezygnuje.
Pacjentów mimo już późnych godzin wieczornych wciąż przybywa. Nagle jakby coś się ruszyło. Nie ma tych z wypadków, więc lekarze w pośpiechu przyjmują chorych. - Doczekałem się i ja. Po ośmiu godzinach, około północy, zostałem w końcu zbadany przez lekarza. To, co przeżyłem na SOR, to był po prostu horror - wspomina pan Jacek.
Krystyna Kozłowska - rzecznik praw pacjenta:
- W 2012 r. otrzymaliśmy 2064 skargi na ratownictwo medyczne. Z tego 802 sygnały dotyczyły SOR - mówi w rozmowie z Agnieszką Rogal z TOK FM. - Już w pierwszych miesiącach tego roku było 128 skarg na SOR. Pacjenci nie tylko się skarżą, ale także kontaktują się z nami, bo nie wiedzą, jak poruszać się w systemie ochrony zdrowia. Takich pytań i próśb o informacje były aż 63 tys.
- Pacjenci na SOR najczęściej narzekają na czas oczekiwania na zbadanie. Dochodzi on nawet do 12 godzin. Poza tym skarżą się, że nie otrzymują recept na leki czy zwolnienia z pracy, również na to, że nie dostają tam nic do picia ani posiłków. Chorzy są też niezadowoleni z powodu odmowy hospitalizacji po zbadaniu przez lekarza. Mają również zastrzeżenia do zachowania lekarzy i personelu medycznego. Niektórzy zgłaszają nam, że spotykają się z odmową przekazania kopii wyników diagnostycznych.
Maciej Hamankiewicz - Naczelna Izba Lekarska:
SOR-y należą do najsłabszych ogniw naszej służby zdrowia. Jeżeli nie uzyska się pomocy u lekarza rodzinnego, bo skończył szychtę, to wiadomym jest, że na SOR nikt nie może odmówić pomocy. Stąd to oblężenie. Nie zmieni się to, dopóki nie zmieni się cały system, a raczej się na to nie zapowiada.
Co powinno się zrobić? Trzeba zbudować nowy system opieki zdrowotnej inaczej wynagradzający pracę lekarzy rodzinnych, bardziej motywujący lekarzy w momencie, kiedy trzeba udać się na wizytę domową. Trzeba przywrócić nocno-świąteczną pomoc lekarzy poprzez przekazanie środków finansowych. Lekarze mogą sami tworzyć wtedy korporacje, które będą obsługiwały swoich pacjentów. Ale przede wszystkim przy takich nakładach finansowych, jakie mamy obecnie, zapomnijmy o dobrej służbie zdrowia.
Krzysztof Bukiel - Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy:
Szpitalne Oddziały Ratunkowe nie przystają do polskich warunków. Ktoś naoglądał się amerykańskich filmów i chciał zrobić to samo. Ten problem został stworzony sztucznie przez "mądrych" organizatorów opieki zdrowotnej, którzy sobie coś wymarzą i tak to układają. Po prostu kolejni ministrowie zdrowia wywołali sztucznie kryzys na SOR-ach. Lekarze nie chcą pracować na tych oddziałach, bo to jest dla nich zbyt duże obciążenie. Następuje tam stłoczenie spraw banalnych z bardzo poważnymi. Lekarz traci orientację. Jednego pacjenta boli głowa z błahego powodu, a innego, bo ma wylew. Lekarz przy takim natłoku uodparnia się na sprawy poważne. Boi się, że popełni błąd i będzie przez całe życie tego żałował.
Dr Krzysztof Kordel - Rzecznik Praw Lekarzy:
- SOR-y pokazują niewydolność podstawowej opieki zdrowotnej - mówi w rozmowie z Agnieszką Rogal z TOK FM. - Raport NIK pokazał wyraźnie, że na SOR-ach trafia nawet do 80 proc. osób, którzy nie powinni tam być. Ci ludzie powinni otrzymać pomoc medyczną w zupełnie innym miejscu i w zupełnie innym trybie. W tej chwili SOR zrobił się poradnią w godzinach popołudniowo-nocnych. To jest dramat. Zniecierpliwienie narasta z obu stron, od słowa do słowa i dochodzi do aktów agresji.
- 395 przypadków agresji pacjentów w stosunku do personelu medycznego i lekarzy, które odnotowaliśmy w 2012 r., to wierzchołek góry lodowej. Nie zgłasza się tego, bo szkoda czasu na chodzenie na przesłuchania, a i tak efekt może być żaden.
Marek Balicki - dyrektor szpitala wolskiego, były minister zdrowia dla TOK FM:
Napór pacjentów jest tak duży, że SOR-y nie są w stanie temu podołać. Dlatego tworzy się napięcie i często dochodzi do sytuacji konfliktowych, które wynikają z przeciążenia. Najczęściej spotykamy się z agresją słowną. Państwo przestało spełniać podstawowe obowiązki, jeśli chodzi o zaspokojenie potrzeb zdrowotnych wtedy, kiedy trzeba działać natychmiast.
Doszliśmy do momentu, że pacjent musi się awanturować i ja to rozumiem. To już nie jest żółte światło migające na ostrzeżenie, to jest czerwona lampka. Jeżeli na małej powierzchni jest zbyt dużo ludzi, będzie dochodziło do konfliktów.
Ze wszystkimi przedstawionymi problemami, cytując naszych rozmówców, zwróciliśmy się do Narodowego Funduszu Zdrowia, który odpowiada za SOR-y. W lakonicznej odpowiedzi Magdalena Szefernaker napisała, że nakłady finansowe NFZ na SOR w latach 2009-2013 r. rosły. Odesłała nas do raportu NIK, która pod koniec ubiegłego roku skontrolowała system ratownictwa medycznego.
W raporcie kontrolerzy zauważają tłok panujący w SOR-ach oraz fakt, że lekarze wypełniają zadania wykraczające poza interwencje w przypadkach nagłych. W kluczowym wniosku czytamy jednak: "NIK pozytywnie ocenia służbę ratowników i lekarzy pracujących w pogotowiu i Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych. Zdaniem kontrolerów jest to jedno z najlepiej funkcjonujących ogniw systemu ochrony zdrowia w Polsce".
Napisz do autora tekstu: robert.kowalik@agora.pl