Rozwój humoru w obliczu trudnej sytuacji jest swego rodzaju polską tradycją. Na myśl przychodzą m.in. czasy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, gdy powstawało wiele kabaretów czy pism satyrycznych. "Wyszydzenie, kpina, ironia sarkazm, cynizm dają możliwość zdyskredytowania zachowań, których nie aprobujemy, z którymi się nie zgadzamy, a nie możemy sobie pozwolić na bezpośrednią konfrontację" – tłumaczy dr Adam Kucharski, psycholog zajmujący się fenomenem humoru.
Michał Marszał, dziennikarz prowadzący konto na Instagramie z memami oraz administrator mediów społecznościowych tygodnika "NIE", opowiada, że zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie, nikt na żarty nie miał ochoty. On sam wykorzystał swoje zasięgi (283 tys. obserwujących), żeby pomagać. Jego konto przybrało formę tablicy ogłoszeniowej, a telefon infolinii, gdzie Marszał kierował spontaniczną i niezorganizowaną pomocą.
- Nie wiedziałem, co robić. Przecież w obliczu wielkiej tragedii ludzkiej nie będę sobie robił żartów. Nikomu nie było do śmiechu - mówi nam.
Polacy od początku zaangażowali się w wojnę i solidaryzowali ze społeczeństwem ukraińskim. Świadczy o tym m.in. ogromna pomoc dla uchodźców. Trudne, jednak byłoby bezpośrednie zaangażowanie się w walkę z rosyjskim okupantem, dlatego jedną z form przeciwdziałania agresji było wykorzystanie humoru.
- Humor przybrał formę walki i konfrontacji. Myślę, że właśnie dlatego szybciej zaczęliśmy żartować, bo zaangażowaliśmy się w tę walkę. Celem było nieprzeżywanie tragedii, tylko skonfrontowanie się z nią i wyrażanie sprzeciwu - tłumaczy dr Kucharski.
Podobne obserwacje miał twórca memów, Michał Marszał, który mówi nam, że atmosfera wśród ludzi przerodziła się z zaskoczenia i smutku w złość na Putina. Ludzie cieszyli się, że mogą odetchnąć dzięki humorowi i pożartować z tego czego się obawiają.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.
Dr Kucharski wyjaśnia, że w przypadku żartów nt. wojny w Ukrainie jest to głównie czarny humor bazujący na żartach sytuacyjnych, komentujących ostatnie doniesie z frontu, czy decyzje Władimira Putina. Czarny humor może w takich sytuacjach pełnić różne funkcje. Po pierwsze pozwala oswoić się z naszymi lękami, traumami czy trudną sytuacją. Ciężar, z tego wynikający jest dzięki temu łatwiejszy do uniesienia. Humor pozwala złapać dystans. Jest więc oczyszczający i wyzwalający.
- Jest to manifest niezgody, protest, próba przeciwdziałania poprzez humor. Nie mamy większych możliwości, dlatego humor staje się jedyną formą wyrażania tego protestu - wyjaśnia Kucharski.
Humor może też pełnić funkcję społeczną. Dzięki niemu możemy poczuć przewagę nad wrogiem, przeciwnikiem czy kimś, kogo chcemy widzieć niżej nas. Ma zapewnić degradację drugiej strony, która jest obiektem ośmieszania. W przypadku wojny służy on, więc nie tylko oswojeniu lęków czy obaw, ale też bezpośredniej konfrontacji z przeciwnikiem, czy wrogiem.
- Memy kanalizują złość społeczną w taki sposób, że ta energia się przeradza w śmiech. Niekoniecznie zawsze to jest dobre. Czasem trzeba wyjść po prostu na ulicę i protestować. Memy to taki gatunek humoru, który nikogo nie zbawi. Ludzi na barykady też nie wypchnie - mówi nam Michał Marszał.
Twarzą memów nawiązujących do wojny w Ukrainie niewątpliwie są dyktatorzy - Władimir Putin oraz Aleksandr Łukaszenka i rosyjscy żołnierze, o których nieudolnych zachowaniach na froncie regularnie donoszą media. Mimo iż w rzeczywistości są to groźni politycy oraz bezwzględni bojownicy.
- Każdy dyktator liczy na to, że ludzie będą się go bać. Główne narzędzie władzy to strach. Śmianie się z dyktatora to pierwsza rzecz, której dyktator nie lubi. Wyśmiewanie kogoś, kto by chciał być bardzo poważny to pierwszy cios. Co my możemy zrobić Łukaszence czy Putinowi? Możemy tylko nabijać z ich nieporadności - tłumaczy Marszał.
Dyktatorzy są często postrzegani przez obywateli danego kraju jako sacrum, świętość nie do naruszenia. Wynika to zarówno z identyfikacji, jak i przypisywania im cech postaci nienaruszalnych. Może być to związane z lękiem, czy obawami, tak jak ma to miejsce np. na Białorusi czy w Rosji.
- Jeżeli wykorzystujemy humor do uderzania w to sacrum, to staje się to tak naprawdę profanum i zostaje sprowadzone na ziemię. Umniejsza się randze tych postaci, pokazując, że nie są nie do ruszenia. One też mają cechy ludzkie i też mogą znajdować się w sytuacji, gdy inni uzyskują nad nimi przewagę. Właśnie poprzez humor, śmiech, czy szyderstwo - wyjaśnia psycholog.
Więcej informacji z gospodarki i świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Pokazywanie nieudolności żołnierzy rosyjskich budzi rozbawienie, bo pokazuje ich jako poniżonych. Kucharski wyjaśnia, że istnieje teoria degradacji w humorze. Według niej to, co jest dla nas zabawne i sprawia, że się śmiejemy to gdy widzimy inne osoby, w sytuacjach, które są dla nich kłopotliwe i mogą zostać w nich poniżone lub ośmieszone. Obserwujemy to np. w żartach wyśmiewających Rosjan.
Wybuch wojny sprawił, że czujemy zagrożenie i niepokój. Humor, który się pojawiał zarówno w Polsce, jak i wśród żołnierzy ukraińskich, którzy próbowali spojrzeć na tę sytuację w sposób humorystyczny. Pozwolił zminimalizować lęk i poczucie zagrożenia. Możemy się, dzięki temu zdystansować poprzez śmiech.
- Humor dodaje otuchę, daje poczucie mocy obywateli ukraińskich, że potrafią zachować hart ducha. Wykorzystanie humoru, jest czymś, co buduje moralne wśród Ukraińców, ale i nastawia pozytywnie nas względem obywateli ukraińskich. Staramy się pokazać, po której stronie stoimy, ośmieszając żołnierzy rosyjskich - wyjaśnia dr Kucharski.