"Szlak migracyjny do Polski jest pod stałą kontrolą władz białoruskich. Najnowsze informacje pokazują, że Mińsk nie akceptuje obecnie pasażerów podróżujących przez lotnisko w Irbilu nawet z już wydaną wizą" – napisał Stanisław Żaryn na Twitterze.
Także w rozmowie z PAP potwierdził, że strona białoruska nie przyjmuje już pasażerów podróżujących przez to lotnisko.
Pokazujemy to, co się dzieje w tej chwili na Białorusi głównie, by uzmysłowić opinii publicznej, że ten szlak migracyjny jest w pełni kontrolowany przez Białoruś i dzieje się to wszystko z poparciem Federacji Rosyjskiej
- powiedział. Zaznaczył przy tym, że „nie ma żadnych podstaw, żeby interpretować na razie te decyzje".
Na pewno mamy do czynienia z pewnym dowodem, że - mówiąc kolokwialnie - „kurek" z migrantami jest w rękach władz z Mińsku. Ale nie wiem, dlaczego takie decyzje zapadły
- dodał Żaryn. Wskazywał również, że „mamy do czynienia z cyniczną grą Alaksandra Łukaszenki".
Na białoruskich stronach publikowane są zdjęcia i nagrania ilustrujące przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Według danych Biełsatu migranci przybywają do Mińska samolotami ze Stambułu, Dubaju i Damaszku oraz wielu innych bliskowschodnich miast.
Więcej o tym piszemy TUTAJ.
Dziennikarz Biełsatu zauważył też na lotnisku w Stambule około 50-osobową grupę pasażerów z Bliskiego Wschodu, którzy odprawiani byli w oddzielnej kolejce przy stanowisku białoruskich linii lotniczych Belavia. Wielu, jak informuje dziennikarka Hanna Liubakova, koczuje w hali lotniska.
Pojawiły się też zdjęcia emigrantów nocujących w przejściu podziemnym niedaleko stołecznego hotelu Sputnik.
Migranci zostali zauważeni też w przygranicznym Grodnie i Brześciu. Jak relacjonuje Biełsat, byli w obstawie białoruskich mundurowych.
Wszyscy poruszają się po mieście w grupach w towarzystwie ludzi w cywilnych ubraniach i zbierają się w turystycznych miejscach – na przykład w pobliżu Twierdzy Brzeskiej. Część „wycieczek" jest przewożona autobusami straży granicznej (na numerach specjalnych), w towarzystwie wojskowego łazika
W portalu Tik-Tok pojawiają się też relacje z przekraczania granicy w języku arabskim. Jak podkreśla belsat.eu "filmiki robione są tak, jakby miały wywołać wrażenie, że droga na Zachód to bułka z masłem".