Lata 90. były wyjątkowe i kolorowe - Polacy zmęczeni szarym PRL-em, zachłysnęli się Zachodem. Barwne były też pierwsze kampanie wyborcze.
Zapraszamy na sentymentalną wycieczkę po prezydenckich kampaniach sprzed lat.
Kampania prezydencka Aleksandra Kwaśniewskiego w 1995 r. była prowadzona z rozmachem. Jednym z jej elementów była piosenka "Ole, Olek!", którą wykonywał zespół Top One.
Po latach muzycy opublikowali zakamuflowane "przeprosiny" za udział w kampanii. Jeśli ktoś posłuchał utworu "Intro (listen from back)" od tyłu, mógł usłyszeć: "Przepraszamy cię, Polsko, za to cośmy tobie uczynili. Nieświadomi, zmieniliśmy losy twoje. Nas samych nędznie okłamali, za co nawet srebrników garści nie dali".
Konwencje wyborcze wyglądały w 1995 roku nieco inaczej niż dziś. Nie było telebimów i confetti, ale - jak na owe czasy - i tak realizowano je z dużym rozmachem.
Goście na konwencji Waldemara Pawlaka w Sali Kongresowej Pałacu Kultury otrzymali PSL-owskie upominki w gustownych torbach foliowych.
W kampanię Kwaśniewskiego aktywnie włączyła się też żona, Jolanta. Na zdjęciu - kolejka po autografy.
Późniejszy prezydent pojawiał się też chętnie na korcie tenisowym. Zamiłowanie Kwaśniewskiego do tenisa ukazano nawet w filmie "Kilerów 2-óch", gdzie główny bohater rozgrywa mecz z prezydentem. To właśnie wtedy dochodzi do filmowego "zamachu".
W kwestii zbierania podpisów od lat niewiele się zmieniło. Podczas dzisiejszych kampanii możemy spotkać podobne stoliki z cierpliwymi wolontariuszami. Może wyborcze hasła były nieco bardziej zabawne: "Kto Ojczyznę kocha szczerze, Olszewskiego niech wybierze. Ratuj Polskę - Panie Janie! Bo rozkradną wszystko dranie".
Budka na placu Zamkowym, którą pamiętają zapewne wszyscy, którzy wychowali się na przełomie lat 80. i 90. w Warszawie i ci, którzy przyjeżdżali do Zamku Królewskiego na wycieczki.
Na zdjęciu Piotr Ikonowicz i jego ówczesna żona, dziennikarka Zuzanna Dąbrowska, zbierają podpisy pod kandydaturą Rzecznika Praw Obywatelskich Tadeusza Zielińskiego.
Janusz Korwin-Mikke, który próbował swoich sił we wszystkich wyborach od 25 lat, w 1995 roku gościł w podziemiach Dworca Centralnego, gdzie przekonywał o konieczności prywatyzacji PKP.
Na zdjęciu warto zwrócić uwagę na podwójne ceny w menu. Kilka miesięcy przed wyborami rozpoczęto denominację złotego, ale jeszcze przez następne dwa lata równolegle funkcjonowały "nowe" i "stare" złote.
"Lepiej i weselej, bo mądrzej! Pietrzak na prezydenta!" - głosi hasło na koszulce chłopca. O tym, czy lepiej i weselej faktycznie znaczy mądrzej nie mogliśmy się jednak przekonać. Jan Pietrzak zdobył tylko 1,12 proc. głosów.
Hanna Gronkiewicz-Waltz prezydentem Warszawy została dopiero 11 lat później, ale już w 1995 roku walczyła o urząd prezydenta Polski. Na zdjęciu - kandydatka pływa statkiem po Wiśle.
Kampania prezydencka odbywała się jednak w całym kraju. Tu Gronkiewicz-Waltz w Lublinie, podczas zakupów na największym lubelskim bazarze na Podzamczu.
Poznajecie Pana za kandydatką? Tak, to Ryszard Czarnecki!
Gronkiewicz-Waltz osobiście uklepywała billboardy ze swoją podobizną!
Kandydatem bardzo popularnym (co jednak nie przełożyło się na wynik wyborczy) był w 1995 roku Jacek Kuroń. Miał on wówczas korzystać z pomocy ekspertów PAN i telewizyjnych fachowców. Były to początki marketingu politycznego w Polsce.
Swojska Nysa, pierwowzór dzisiejszych Duda- i Bronkobusów. Czyż nie prezentuje się ładniej od wielkich autokarów?
Pokaźna grupa kandydatów na wspólnej konferencji prasowej. Dziś taki widok byłby dużym zaskoczeniem.
Sondaż wyborczy w formie analogowej. Ostatecznie Kwaśniewski wygrał z Wałęsą w drugiej turze: 51,27 proc. do 48, 28 proc.
To właśnie druga tura wyborów, która przyniosła spore zmiany w kampanii Kwaśniewskiego. Zmienił hasło z "Wybierzmy przyszłość" na "Wspólna Polska" i zaczął podkreślać swój patriotyzm, bardziej niż potrzebę zmian.
Tu, jak widać, patriotyzm pełną gębą!
Myślisz, że reklama w dużym formacie to domena XXI wieku? Ależ skąd! Lech Wałęsa promował się nawet na takich jeżdżących billboardach...
... i takich plakatach. Jak widać, było ich całkiem sporo. To akurat rok 1990, czyli pierwsze całkowicie wolne wybory.
Zwyciężył w nich Lech Wałęsa, który miał wówczas mnóstwo zwolenników. Dwa dni przed wyborami udał się na spotkanie w klubie Rotunda, z którego wyjście zablokował mu tłum fanów. Wałęsa musiał przeciskać się do samochodu z pomocą dziennikarzy.
Wielkim wygranym (no, prawie, przegrał w końcu z Wałęsą), a przy okazji (dla wielu osób do dziś) wielką zagadką okazał się natomiast Stan Tymiński.
"Kandydat znikąd" przyjechał do Polski i zapowiedział, że ma całą teczkę dokumentów kompromitujących Lecha Wałęsę. Po latach przyznał, że materiały były zmyślone.
Wielkim przegranym tych wyborów okazał się natomiast Tadeusz Mazowiecki, ówczesny premier, który zdecydował się na rywalizację z Wałęsą po tzw. wojnie na górze.
Jak mawiają nasi południowi sąsiedzi - to se ne vrati.