Kobiety ubrane w czerwone płaszcze z czarnymi kołnierzami z futra i dopasowanymi futrzanymi czapkami zostały powitane w biurze tranzytowym przy strefie zdemilitaryzowanej w pobliżu miasta Paju.
Jest to jedna z największych pokojowych delegacji z Północy. Jej członkowie przybyli kilkoma autokarami, a następnie zostali rozlokowani w hotelu w południowokoreańskim ośrodku wyścigów samochodowych.
W składzie drużyny czirliderek są dziewczyny wybrane ze względu na młody wiek, wygląd i entuzjazm. Zgodnie z ustaleniami między Pjongjangiem i Seulem mają dopingować sportowców z obu Korei.
Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że poza oficjalnym programem jest mało prawdopodobne, żeby kobiety z zespołu miały jakąkolwiek możliwość kontaktów z Koreańczykami z Południa czy choćby czas wolny, który mogłyby swobodnie wykorzystać, chociażby na zwiedzanie.
Sekcja dopingowa z Korei Północnej liczy 249 dziewcząt. Dla porównania w igrzyskach w Pjongczangu wystąpi 22 sportowców z Północny. Będą oni rywalizowali w łyżwiarstwie figurowym, short tracku, narciarstwie alpejskim i biegowym oraz hokeju na lodzie.
Pojawienie się drużyny czirliderek było bardzo wyczekiwane na Południu, a także w Japonii, gdzie drużyna ma wielu fanów, szczególnie wśród młodych mężczyzn.
Dziewczyny są popularne ze względu na ich bardzo dopracowany i ekspresyjny styl z licznymi rekwizytami dostosowanymi do okoliczności, typowy dla północnokoreańskich imprez masowych.
To nie pierwsza wizyta czirliderek z Północy. Po raz pierwszy zespół odwiedził Koreę Południową 13 lat temu.
Obie strony mają nadzieję, że udział licznej delegacji czirliderek z Korei Północnej i wspólne kibicowanie pomoże rozładować napięcie, które od roku utrzymuje się pomiędzy dwoma krajami. Wpływ na to miały kolejne próby jądrowe, a także udane testy rakiet dalekiego zasięgu, którymi reżim Kima zastraszał region i cały świat.
W ramach ocieplania wzajemnych relacji uzgodniono także, że obecna 23-osobowa kadra hokejowa zostanie zwiększona o 12 zawodniczek z Korei Północnej.
Wizytę zespołu dopingowego poprzedziło inne wydarzenie. We wtorek do portu Mukho przybył prom z 140 członkami orkiestry wraz ze śpiewakami i tancerzami z Korei Północnej. Zespól ma wziąć udział w oficjalnej ceremonii otwarcia zimowych igrzysk w Pjongczangu.
W porcie nieliczni prawicowi demonstranci zorganizowali głośny protest. Manifestanci otoczeni kordonem policji podarli i spalili rysunki z podobizną Kim Dzong Una oraz z flagą Korei Północnej.
Protest był skutecznie utrzymywany poza zasięgiem wzroku delegacji z Północy, która przybyła na promie wycieczkowym. Państwowe media z Północy szybko potępiły protest w typowej dla siebie retoryce, jako "spazm psychopatów".
Prom wycieczkowy, którym przypłynęła delegacja artystów KRLD posłuży im jako baza noclegowa. Jak podano w oficjalnym komunikacie, po przybyciu do portu Korea Północna poprosiła Południe, by ta dostarczyła jej ropę do zatankowania.
Ropa jest towarem deficytowym dla reżimu Korei Północnej i jest główną pozycję przetargową w wysiłkach na rzecz ograniczenia programów nuklearnych i rakietowych Pjongjangu. Waszyngton powtarza apele o drastyczne ograniczenie dostaw tego surowca do objętej sankcjami KRLD.
Na czele delegacji artystów znalazła się piosenkarka Hyun Song Wol. Gwiazda z Korei Północnej ma wystąpić w czwartek Gangneun blisko Pjongczangu, a w sobotę w stolicy Korei Południowej - Seulu.
Warto przypomnieć, że Hyon postrzega się jako byłą partnerkę przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una. Piosenkarka jest liderką bardzo popularnego zespołu Moranbong. Od roku jest też członkiem Komitetu Centralnego Partii Pracy Korei.
Na igrzyska do Pjongczangu wybiera się także Kim Yo-Jong, 28-letnia siostra Kim Dzong Una. To efekt porozumienia miedzy Pjongjangiem a Seulem. Agencje zwracają uwagę, że Kim Yo-Jong będzie pierwszym członkiem rodziny Kima, który przekroczy granicę na południu.
Włączenie Kim Yo-Jong do delegacji jest znaczące, ponieważ jest nie tylko siostrą przywódcy KRLD, ale ma także ważną pozycję jako wysoki rangą urzędnik rządzącej partii.
Ale podróż siostry Kima może stać się źródłem sporu między Seulem a Waszyngtonem, ponieważ od zeszłego roku znajduje się ona na czarnej liście Departamentu Skarbu USA, m.in. za łamanie praw człowieka i cenzurę.