W poniedziałek po południu ulicami Warszawy przeszedł marsz milczenia, upamiętniający śmierć Piotra Szczęsnego. Mężczyzna pod koniec października dokonał samopodpalenia przed Pałacem Kultury i Nauki. Kilka dni później zmarł.
W pozostawionych przez siebie materiałach przekonywał, że to jego gest sprzeciwu wobec rządów PiS. Stąd uczestnicy marszu - kilkaset osób - postanowiło przejść z placu Defilad na ulicę Nowogrodzką, gdzie znajduje się siedziba partii Jarosława Kaczyńskiego.
Demonstracja odbyła się pod hasłem "Obudźcie się, jeszcze nie jest za późno". Wielu maszerujących ubrało się na czarno. Zgodnie z prośbą organizatorów, nikt nie miał ze sobą żadnych emblematów partyjnych.
54-letni Piotr Szczęsny pochodził z Niepołomic (woj. małopolskie). Jak relacjonuje jego rodzina, w dniu, w którym dokonał samopodpalenia, pojechał do stolicy pod pretekstem przeprowadzenia szkolenia.
Dramat rozegrał się na placu Defilad przed Pałacem Kultury i Nauki po południu 19 października. 54-latek miał ze sobą megafon oraz ulotki, w tekście których zawarł swoje przesłanie. "PiS ma moją krew na swoich rękach" - przekonywał.
"Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich - nie czekajcie dłużej! Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj, zanim całkowicie pozbawi nas wolności. A ja wolność kocham ponad wszystko" - czytamy w jego liście.
Mężczyzny nie udało się uratować. 10 dni później Piotr Szczęsny zmarł w szpitalu.
- To nie był odruch szaleńca - twierdzi w rozmowie z serwisem oko.press rodzina Piotra Szczęsnego. Podkreślają, że 54-latek był spokojnym człowiekiem, który nie angażował się w żadną opozycyjną działalność.
Specjalizował się w chemii teoretycznej, zaczął robić doktorat. Prowadził szkolenia, zajmował się oceną wniosków o dofinansowanie unijne.
- Mnie zaszokowała forma protestu. Jak bardzo musiał być zdesperowany, w jakim musiał być stanie, żeby coś takiego zrobić? Jak bardzo przepełniła się ta czara. Często mówił, że jest rozżalony, bezsilny - mówi żona mężczyzny w rozmowie z oko.press.
Rodzina przyznaje, że od ośmiu lat Piotr Szczęsny zmagał się z depresją.
Demonstracja rozpoczęła się na placu Defilad. Zgromadzeniu przynieśli ze sobą znicze oraz kopie listu Piotra Szczęsnego.
W marszu wzięło udział kilkaset osób.
Przemarsz przed siedzibę PiS zabezpieczali policjanci.
Demonstracja przeszła Alejami Jerozolimskimi.
Marsz odbył się w milczeniu. Uczestnicy nie mieli ze sobą żadnych emblematów partyjnych.
Demonstranci przed Pałacem Kultury i Nauki.
Demonstranci przed Pałacem Kultury i Nauki.
Marsz przeszedł Alejami Jerozolimskimi.
Marsz przeszedł Alejami Jerozolimskimi.
Demonstranci przed Pałacem Kultury i Nauki.
Miejsce, w którym Piotr Szczęsny dokonał samopodpalenia.