We współczesnej Japonii żyje dziś stosunkowo duża grupa Koreańczyków - prawie pół miliona osób. Część identyfikuje się z krajem, w którym aktualnie żyją. Reszta pozostaje jednak wierna swojej ojczyźnie. Tysiące tych ostatnich posyłają swoje dzieci do specjalnych, prywatnych szkół.
Podwoje tych nietypowych placówek są zazwyczaj zamknięte dla osób z zewnątrz. Fotoreporter AP Eugene Hoshiko jest jednym z tych, któremu udało się wejść do środka i zrobić tam serię wyjątkowych zdjęć. Oto jak w jego obiektywie wygląda północnokoreańska szkoła w Tokio.
Na zdjęciu: tradycyjne ćwiczenia na boisku z wykorzystaniem flagi
Skąd tak wielu Koreańczyków we współczesnej Japonii? By odpowiedzieć na to pytanie, musimy cofnąć się o kilka dekad, do początków XX wieku.
W latach 1910-1945 niepodzielona jeszcze Korea jako całość znalazła się pod japońską okupacją. Wielu obywateli tego kraju przymusowo wysyłano do pracy w japońskich kopalniach i fabrykach, sporą grupę poddawano też procesowi 'japonizacji', której stawiano czynny opór.
Po zakończeniu II wojny światowej Japonia była zmuszona wycofać się z Półwyspu Koreańskiego, jednocześnie wielu Koreańczyków pozostało na terenie ówczesnego cesarstwa. Żyjący dziś w Japonii to trzecie i czwarte pokolenie ich potomków.
Blisko półmilionowa koreańska społeczność podzieliła się na dwie grupy. Część - by uniknąć problemów - zdecydowała się na asymilację i przyjmuje np. japońskie imiona lub nadaje je swoim dzieciom.
Reszta, pomimo trudności, pozostaje wierna swojej ojczyźnie. Wielu z nich nie ma nawet japońskiego obywatelstwa. Wszystko dlatego, że w Japonii obowiązuje tzw. prawo krwi - w dużym skrócie oznacza to, że nie wystarczy urodzić się na terytorium tego kraju, by zostać jego obywatelem (podobnie jest zresztą w Polsce).
Jednym ze sposobów na zachowanie związków z Koreą Północną jest też specjalne, prywatne szkolnictwo. Jedna z 60 takich placówek od lat działa m.in. w Tokio.
W każdej klasie na uczniów spoglądają z portretów byli północnokoreańscy przywódcy: Kim Ir Sen oraz Kim Dzong Il. W ofercie, oprócz nauki języka ojczystego, są także języki japoński i angielski - nauczane oczywiście jako obce.
W szkole znajdziemy też salę gimnastyczną i boisko, a na stołówce zjemy tradycyjne koreańskie kimchi, czyli danie składające się z fermentowanych lub kiszonych warzyw: kapusty pekińskiej, rzepy lub ogórka.
Mimo niedawnych prób nuklearnych przeprowadzonych przez reżim w Pjongjangu - którego pociski przeleciały nad terytorium Japonii - wielu Koreańczyków w Tokio podkreśla, że są dumni ze swojej ojczyzny.
Wspomniane szkoły traktują z kolei jako "bezpieczny port", w którym ich dzieci mogą skryć się przed dotykającą ich na co dzień dyskryminacją. Bo choć koreańskie obywatelstwo nie jest już tak powszechnym powodem dla odmowy zatrudnienia, to dzieci i młodzież padają ofiarą nękania ze strony swoich japońskich rówieśników. W internecie, ale i w prawdziwym życiu.
Z jednej strony przyczyną jest silny japoński nacjonalizm, z drugiej - rosnące napięcie na Półwyspie Koreańskim, związane z rozwojem tamtejszego programu nuklearnego.
- Chcemy, by nasi absolwenci dołączyli do japońskiego społeczeństwa z dumą, że są Koreańczykami, by mogli wyrażać siebie bez żadnych kompleksów - mówi jeden z nauczycieli, Kim Seng Fa.
Prywatne północnokoreańskie szkoły są dziś w całości finansowane ze składek oraz z czesnego. Placówki od lat walczą, by mogły otrzymywać również państwowe fundusze. Na razie jednak żadna taka szkoła nie jest dotowana przez rząd w Tokio.
Choć może się to zmienić, jeśli spór na korzyść Koreańczyków rozstrzygnie japoński sąd najwyższy.
Pytanie, ile z takich szkół pozostanie na mapie Japonii. W całym kraju dramatycznie maleje bowiem wskaźnik dzietności - także wśród samych Koreańczyków.
Niewykluczone więc, że wkrótce wiele takich placówek będzie musiało zostać po prostu zamkniętych. Zwłaszcza, jeśli nie będzie pieniędzy na ich utrzymanie.
Na zdjęciu: zajęcia w północnokoreańskiej szkole w Tokio.
Na zdjęciu: protest japońskich nacjonalistów, którzy chcą odebrania Koreańczykom przysługujących im przywilejów.
Na zdjęciu: lekcja w północnokoreańskiej szkole w Tokio.
Na zdjęciu: ćwiczenia na boisku z wykorzystaniem północnokoreańskiej flagi.
Na zdjęciu: wnętrze klasy w północnokoreańskiej szkole w Tokio.
Na zdjęciu: portrety Kim Ir Sena oraz Kim Dzong Ila.