Korea Północna bez zapowiedzi odwołała popularny, miesięczny festiwal piwa, jedną z turystycznych atrakcji dla odwiedzających kraj obcokrajowców. Jednak mieszkańcy mogą się tym trunkiem raczyć do woli. Piwo jest tam tanie, a dyktator patrzy na produkcję browarów łaskawym okiem.
Zeszłoroczny festiwal piwa nad rzeką Taedong okazał się prawdziwym hitem zarówno wśród turystów jak i mieszkańców. Mimo to, w tym roku został nagle odwołany bez wytłumaczenia i to w momencie, kiedy powstający w Korei Północnej sektor turystyczny i tak poważnie ucierpiał po międzynarodowym skandalu wywołanym śmiercią amerykańskiego turysty.
Czołowy Północnokoreański browar, wyprodukował właśnie nowy rodzaj piwa, który miał zadebiutować na festiwalu. Pomimo odwołania wydarzenia, piwo trafiło do sprzedaży, a reporterzy AP mieli okazje "przedpremierowo" skosztować trunku i zwiedzić miejsce jego produkcji.
Ósmy z kolei produkt browaru Taedonggang nie został jeszcze zabutelkowany, nie ma jeszcze nawet oficjalnej nazwy, jest jednak dostępny do skosztowania prosto z beczki.
Piwa Taedonggang mają reputację światowej jakości trunków i są źródłem dumy wielu mieszkańców Korei Północnej.
Chociaż nie jest aż tak popularne jak soju - dużo mocniejszy alkohol destylowany z ryżu - piwo jest dostępne na terenie całego kraju, a jego ceny są niezwykle niskie.
Kufel w hali piwnej po przeciwnej stronie drogi od kampusu browaru, kosztować nas będzie 2 dolary, ale za litr piwa w barze na nowej, luksusowej ul. Naukowców w Pjongjangu, zapłacimy około 500 północnokoreańskich wonów. Jest to około 6 centów, przeliczając po nieoficjalnym, ale szeroko używanym przeliczniku 8 tys. wonów na dolara.
Han Hyong Chol, prezes zarządu jakości, powiedział reporterom The Associated Press, że browar Taedonggang przepompowuje około 200 tys. litrów piwa dziennie, aby sprostać zapotrzebowaniom konsumentów w stolicy - 3-milionowym mieście - gdzie piwo rozprowadzane jest do 160 pijalni.
Według historii browaru, kompleks na przedmieściach Pjongjangu został zbudowany w 2001 roku na polecenie Kim Dzong Ila, ojca obecnego przywódcy Korei Północnej. Rok później rozpoczął produkcję.
Dziedziniec browaru zdobi gigantyczny mural Kim Dzong Ila ubranego w biały fartuch laboratoryjny, trzymającego w ręce firmową, zieloną butelkę piwa Taedonggang i uśmiechającego się szeroko na tle linii produkcyjnej. Na terenie kompleksu znajduje się wiele zdjęć Kima dającego "wskazówki" producentom.
- Polecił naszym menedżerom i technikom, że jako kraj socjalistyczny, musimy zapewniać naszym ludziom najlepsze piwo na świecie - tłumaczy przewodnik.
Zakład zatrudnia 700 osób, ale jego większa część jest zautomatyzowana. Wyprodukowanie jednej partii piwa zajmuje 20 dni.
Przedstawiciele browaru twierdzą, że studiowali sposoby produkcji piwa na całym świecie. Prawdopodobnie wzorowali się głównie na niemieckich i brytyjskich technikach, jednak prezes Han Hyong Chol odmówił komentarza na ten temat.
Han nie skomentował też niespodziewanego odwołania festiwalu, jednak z pewnością jest to kolejny poważny cios dla północnokoreańskiej turystyki.
Prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump, planuje wprowadzenie w życie oficjalnego zakazu wjazdu do Korei Północnej dla obywateli USA. W Korei Północnej znajduje się obecnie jedynie paru Amerykanów, trzech z nich jest w więzieniu.