Płonące barykady, Melania Trump uwięziona w hotelu. Zamieszki w Hamburgu opanowali dopiero rano

Policja w Hamburgu poprosiła o wsparcie ponad 900 dodatkowych funkcjonariuszy z całego kraju. w związku z demonstracjami odbywającymi się przeciwko szczytowi G20 w Niemczech. Z powodu zamieszek hotelu nie mogła opuścić żona prezydenta USA. Miała w planach wycieczkę statkiem po hamburskim porcie.

Antykapitalistyczne wystąpienia rozpoczęły się w czwartek. Już wtedy zaczęły się uliczne starcia z policją, które trwały cały piątek i noc z piątku na sobotę. Policja podała, że dopiero nad ranem udało się zaprowadzić porządek. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego.

Rzecznik policji informował, że agresywne zachowania dotyczą części demonstrantów. Część demonstruje w spokoju. Kanclerz Angela Merkel mówiła wczoraj, że o ile ma zrozumienie dla pokojowych protestów, o tyle nie akceptuje brutalnych zamieszek, które wystawiają na niebezpieczeństwo ludzkie życie.

Agresywni ludzie m.in. pocięli opony samochodu należącego do kanadyjskiej delegacji uczestniczącej w G20, a także rozbili okna w mongolskim konsulacie. Mniejsze grupy zaatakowały samochody policyjne, spośród których jeden został trafiony bombą paliwową.

Jeden z patrolujących miasto helikopterów policyjnych prawie został trafiony racą. Zostało zatrzymanych ponad 70 demonstrantów, ok. 200 funkcjonariuszy zostało rannych. Hospitalizacji wymagały też cywilnych dziesiątki uczestników zajść.