To była najkrwawsza taka noc na Filipinach. Prezydent powiedział słowo i zaczął się pogrom

W ciągu zaledwie 24 godzin w całym kraju zginęły w sumie aż 32 osoby - najwięcej, od kiedy prezydent tego kraju Rodrigo Duterte zapowiedział pogrom w imię walki z narkotykami. Zrobił to w czerwcu ubiegłego roku - po objęciu władzy. Od tamtej pory na wszystkich wyspach panuje atmosfera strachu, bo zamiast sprawiedliwości jest niekontrolowana przemoc. "Kary" wymierza nie tylko policja, ale i zwykli przestępcy. Giną ludzie podejrzani zarówno o handel nielegalnymi substancjami, jak i zażywanie narkotyków. Policja w oficjalnych komunikatach bierze odpowiedzialność jedynie za co trzecią ofiarę.
Wojna z narkotykami na Filipiniach Wojna z narkotykami na Filipiniach CARLO GABUCO, Human Rights Watch

To była najkrwawsza taka noc na Filipinach. Prezydent powiedział słowo i zaczął się pogrom

W ciągu zaledwie 24 godzin w całym kraju zginęły w sumie aż 32 osoby - najwięcej, od kiedy prezydent tego kraju Rodrigo Duterte zapowiedział pogrom w imię walki z narkotykami.

Zrobił to w czerwcu ubiegłego roku - po objęciu władzy. Od tamtej pory na wszystkich wyspach panuje atmosfera strachu, bo zamiast sprawiedliwości jest niekontrolowana przemoc. "Kary" wymierza nie tylko policja, ale zwykli przestępcy i obywatele. Giną ludzie podejrzani zarówno o handel nielegalnymi substancjami, jak i zażywanie narkotyków. Policja w oficjalnych komunikatach bierze odpowiedzialność jedynie za co trzecią ofiarę.

Niedawno Duterte zapowiedział, że będzie "do bram piekieł" ścigał używających narkotyków. Ostatniej nocy policja ruszyła na krwawą akcję. Twierdzą, że zabijali tylko przestępców narkotykowych i to tych uzbrojonych, stawiających opór.

Wojna z narkotykami na Filipiniach Wojna z narkotykami na Filipiniach CARLO GABUCO, Human Rights Watch

To była najkrwawsza taka noc na Filipinach. Prezydent powiedział słowo i zaczął się pogrom

- Zastrzel go, a dam ci medal - mówił Duterte w czerwcu 2016 roku do obywateli. Zaznaczył, że każdy ma prawo zabić dilera, który opiera się aresztowaniu bądź grozi innym bronią. - Jeśli są w twojej okolicy, zadzwoń do nas, na policję albo zrób to sam, jeśli masz broń. Masz moje poparcie - dodał.

Szybko wyszło na jaw, że pod przykrywką walki z przestępcami dzieją się jednak niepokojące rzeczy. Jak alarmuje organizacja Human Rights Watch, podejrzani o przestępstwa narkotykowe nie są przesłuchiwani lub stawiani przed sądem. Są zabijani w tajemniczych okolicznościach, według HRW policja fałszuje też dowody.

Do większości zabójstw dochodzi na uboższych terenach, a lokalni mieszkańcy boją się o własne życie. Działania Duterte doceniają bogatsi i lepiej postawieni - ta grupa czuje się bardziej bezpiecznie pod jego rządami.

Na zdjęciu: grudzień 2016 r., Manila. Trzech mężczyzn podejrzanych o handel narkotykami zostało zastrzelonych. Jak przekonywali śledczy, do strzelaniny doszło w trakcie narkotykowej transakcji.

Wojna z narkotykami na Filipiniach Wojna z narkotykami na Filipiniach CARLO GABUCO, Human Rights Watch

To była najkrwawsza taka noc na Filipinach. Prezydent powiedział słowo i zaczął się pogrom

Najpopularniejsze narkotyki na Filipinach to shabu - odmiana metamfetaminy - i marihuana. Problem, jak wskazują światowe rządy i organizacje, nie jest jednak tak ogromny, jak mogłoby się wydawać. Uzależnionych od narkotyków jest co prawda 1,7 mln Filipińczyków, ale stanowi to zaledwie 1,6 proc. całej populacji.

Obecnie 72-letni Rodrigo Duterte wygrał wybory prezydenckie, bo obiecał rozprawienie się z korupcją, przestępczością, biedą i narkomanią na Filipinach. Zdobył ok. 16,6 milionów głosów (o 6,6 mln więcej niż jego główny oponent).

Duterte nie był postacią anonimową. Wcześniej przez łącznie 22 lata był burmistrzem miasta Davao (w latach 1988-1998, 2001-2010 i 2013-2016). Już wtedy dał się poznać jako bezwzględny polityk, dla którego od przejrzyście działającego systemu sprawiedliwości ważniejszy był populizm i rządy twardej ręki.

Za jego rządów w Davao działał "szwadron śmierci", który sam "wymierzał sprawiedliwość" i zabijał osoby, które podejrzewano o drobne przestępstwa, szczególnie związane z narkotykami. Ówczesny burmistrz Duterte akceptował działania szwadronu, przyznał też, że był z nim bezpośrednio związany. Był też wprost oskarżany o wydawanie rozkazów zabójstw.

Wiadomo o przynajmniej tysiącu ofiar szwadronu. - Jeśli zostanę prezydentem, ta liczba zwiększy się z tysiąca do 100 tysięcy - obiecywał Duterte w kampanii wyborczej. A gdy został prezydentem Filipin, zaczął wcielać swój krwawy plan w życie.

Na zdjęciu: wrzesień 2016 r., Caloocan. Podejrzany o narkomanię zabity po rzekomej strzelaninie.

Wojna z narkotykami na Filipiniach Wojna z narkotykami na Filipiniach CARLO GABUCO, Human Rights Watch

To była najkrwawsza taka noc na Filipinach. Prezydent powiedział słowo i zaczął się pogrom

Do sierpnia zeszłego roku, a zatem w ciągu zaledwie kilku tygodni sprawowania urzędu, zginęły tysiące osób. Nie ma dowodów na to, by prezydent bezpośrednio planował lub zarządzał bezprawne egzekucje. Jego wypowiedzi bezpośrednio wskazują, że to działania inspirowane właśnie przez niego.

Jak odbywają się egzekucje? Bliscy ofiar zdradzają częsty scenariusz: kilku lub kilkunastu napastników ubranych w cywilną odzież i z zakrytymi twarzami wpada do domu. Ofiara jest bita i zabierana na zewnątrz, gdzie padają strzały. Ofiary mają też niejednokrotnie skrępowane ręce i głowy zakryte folią.

Organizacje walczące o prawa człowieka przekonują, że policjanci fabrykują dowody na miejscu strzelaniny. Ofiarom podrzucana jest broń, która ma sugerować, że to podejrzany pierwszy zaczął strzelać do funkcjonariuszy.

Dwóch płatnych morderców zdradziło organizacji Amnesty International, że za zlecenie zabójstwa od policji otrzymują 5000 peso (100 dolarów amerykańskich) za każdego zabitego narkomana oraz do 15000 peso (do 300 dolarów amerykańskich) za każdego dealera.

Na zdjęciu: listopad 2016 r., Pasay. Ofiara policyjnej akcji porzucona w ciemnej uliczce.

Wojna z narkotykami na Filipiniach Wojna z narkotykami na Filipiniach CARLO GABUCO, Human Rights Watch

To była najkrwawsza taka noc na Filipinach. Prezydent powiedział słowo i zaczął się pogrom

Na egzekucje na Filipinach nieustannie reaguje świat. Decyzje filipińskiego przywódcy potępiła Organizacja Narodów Zjednoczonych. Wzburzony prezydent Duterte wcale nie spokorniał, a wręcz przeciwnie - zapowiedział, że jego kraj opuści ONZ. Tę deklarację wycofał jednak jeden z filipińskich ministrów, który ostudził atmosferę.

Doszło także do skandalu na linii Filipiny-Stany Zjednoczone. Ówczesny prezydent USA Barack Obama potępił morderstwa na filipińskich ulicach. - Za kogo on się uważa? Nie jestem marionetką Amerykanów. Jestem prezydentem niezależnego kraju - mówił wzburzony Duterte. Wtedy też nazwał prezydenta USA "su**nsynem".

Obama odwołał wtedy spotkanie z Duterte, do którego miało dojść podczas szczytu Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej.

Na zdjęciu: 37-letni Jayson Asuncion poddał się policjantom i przyznał do zażywania metamfetaminy.

Rodrigo Duterte Rodrigo Duterte Bullit Marquez (AP Photo/Bullit Marquez)

To była najkrwawsza taka noc na Filipinach. Prezydent powiedział słowo i zaczął się pogrom

Działania Duterte mają jeszcze jeden straszny skutek. Narkomani zeszli do jeszcze głębszego podziemia, boją się korzystać z państwowej służby zdrowia. A to może w efekcie doprowadzić do zwiększonej liczby zachorowań m.in. na AIDS i zapalenie wątroby typu C.

Mieszkańcy Filipin twierdzą, że oprócz osób podejrzanych giną też całkiem przypadkowe ofiary. Tak zdarzyło się według relacji rodziny w przypadku Danici Mae Garcii. Kobieta zginęła w domu z rąk zamaskowanego napastnika, gdy ten próbował zastrzelić jej dziadka.

Na zdjęciu: Ceremonia pogrzebowa Danici Mae Garcii.

To była najkrwawsza taka noc na Filipinach. Prezydent powiedział słowo i zaczął się pogrom

Więcej o: