Tak burzliwych obrad Sejmu nie widzieliśmy co najmniej od dekady. Były krzyki, wyłączenie mikrofonu na znak Jarosława Kaczyńskiego, wyrzucenie posła z obrad, nielegalne głosowanie, "ustawka" posłów opozycji... Uff, sporo grzechów, a to jeszcze nie wszystko.
Posłowie tej kadencji dawali nam popalić od samego zaprzysiężenia, ale bieżące obrady przypomniały nam o wydarzeniach sprzed kilkunastu lat - okupacji mównicy przez posłów Samoobrony czy skaczącego posła Gabriela Janowskiego. To mocna konkurencja, ale te obrady z całą pewnością wejdą do czołówki najgorszych i najmniej merytorycznych w historii polskiego Sejmu.
A oto, co właściwie wydarzyło się przez kilka godzin obrad Sejmu.
Niespodziewanie, w czwartkowym bloku głosowań znalazło się głosowanie nad kandydaturą Zbigniewa Jędrzejewskiego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. O rezygnację z głosowania apelował poseł PO Borys Budka. Mówił m.in. o tym, że kandydat praktycznie nie odpowiadał na pytania posłów podczas obrad komisji.
Posłowie PiS wybuczeli Budkę, krzycząc "targowica!".
Inny poseł PO, Tomasz Lenz, mówił, że ws. TK toczy się "haniebna debata". Poseł nie chciał przerwać wypowiedzi, gdy marszałek Kuchciński zwrócił uwagę, że nie ma on wniosku formalnego.
Lenz nie chciał zejść z mównicy, w związku z czym marszałek wyłączył mu mikrofon i wykluczył z obrad.
Posłowie PO skandowali "dyktatura!". Po przerwie, szef klubu PO Sławomir Neumann apelował o "danie opozycji prawa do wypowiedzi".
W trakcie obrad Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej zarzucała kłamstwa Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Wtedy ten z uśmiechem położył palec na ustach, a Marszałek Marek Kuchciński... wyłączył posłance mikrofon. W stronę Gasiuk-Pihowicz zmierzał już wicemarszałek Ryszard Terlecki, jednak posłanka sama opuściła mównicę.
Najbardziej zadziwiające było samo głosowanie. Pierwotnie opozycja - PO, Nowoczesna, Kukiz'15 i PSL - umówiła się, że nie będzie głosować w ogóle i zerwie kworum. By wybrać sędziego Trybunału, potrzebna jest połowa, czyli 230 posłów. Na sali było tylko 227 posłów PiS. Plan zostałby zrealizowany, gdyby nie fakt, że wyłamało się kilku posłów Kukiz'15.
Posłowie spojrzeli na liczbę 227, uznali, że sędziego nie wybrano i zaczęli triumfować.
Po krótkiej przerwie marszałek Marek Kuchciński stwierdził, że wybór był ważny - kilku posłów Kukiz'15 nie głosowało wprawdzie za wyborem sędziego, ale wstrzymało się od głosu. To wystarczyło, by uznać głosowanie za wiążące. Tym razem triumfowali posłowie PiS.
Wtedy pojawił się kolejny problem. Część posłów widziała, jak posłanka Kukiz'15 Małgorzata Zwiercan głosowała za siebie i klubowego kolegę - Kornela Morawieckiego. Takie praktyki są oczywiście niezgodne z prawem.
P. #Kukiz twierdzi, że M. #Zwiercan musi złożyć mandat! A K. #Morawiecki nie? Działali wspólnie i w porozumieniu !! pic.twitter.com/VmBOMxmSuT
? .Nowoczesna Stargard (@NStargard) April 14, 2016
Niedługo później oboje oświadczyli, że nie wiedzieli, że to przestępstwo. - Tak, głosowałam za Kornela - z tego względu, że źle się poczuł i rozmawialiśmy o tym wcześniej. Pan Kornel prosił mnie - stwierdziła posłanka.
- Prosiłem panią poseł, żeby zagłosowała za mnie - powiedział także sam Morawiecki. - Uważam, że nic specjalnego się nie stało. Większość sejmowa zagłosowała - stwierdził poseł. - Uważam, że jeśli kogoś poprosiłem, to jest wszystko moralnie w porządku - dodał.
Konsekwencje? Małgorzata Zwiercan została wykluczona z klubu Pawła Kukiza, a Kornel Morawiecki sam zrzekł się członkostwa.
W historii polskiego Sejmu takie sytuacje miały już miejsce i skończyły się dotkliwymi karami - pozbawieniem wolności i grzywną. Dwójka - od dziś niezrzeszonych - posłów nie widzi jednak powodu, by zrzec się mandatów poselskich.
Tymczasem PiS już jest gotowy na przyjęcie Morawieckiego w swoje progi. - Nie ma oficjalnego stanowiska partii w tej sprawie, ale myślę, że jeśli zgłosi się do nas poseł Morawiecki, to na pewno zostanie przyjęty. Wszystko zależy od niego - mówił Wirtualnej Polsce Ryszard Terlecki szef klubu parlamentarnego PiS.
Głosowanie "na dwie ręce" było zdecydowanie wydarzeniem dnia - posłowie uwieczniali moment na zdjęciach.
Opozycja po wszystkim chciała powtórzenia głosowania. Marszałek oświadczył jednak, że obrady Sejmu zostały zakończone.