Mnożą się doniesienia o błędach belgijskiej policji. Niektórzy uważają, że zamachów w Brukseli można było uniknąć, gdyby działały one sprawnie. Prezentujemy 6 faktów, które mogą świadczyć o kryzysie w belgijskiej policji.
W mediach zaczęły pojawiać się doniesienia o wpadkach funkcjonariuszy, którzy ignorowali istotne dane o francusko-belgijskiej siatce terrorystów, a w trakcie zatrzymań popełniali rażące błędy. Eksperci zaczęli mówić o bezradności służb i "kryzysie w Belgii".
Czym dokładnie podpali opinii publicznej belgijscy policjanci? Oto sześć faktów
Pierwszy fakt dotyczy akcji policji i służb niedługo po wtorkowych zamachach w Brukseli.
W środę belgijscy śledczy zidentyfikowali Ibrahima Bakaraoui i jego brata Khalida jako zamachowców samobójców odpowiedzialnych za eksplozje na lotnisku i w metrze. Okazało się, że obaj od dawna figurowali jako podejrzani na listach agencji antyterrorystycznych w USA.
Brussels bomber brothers were on U.S. watch lists before attack: sources https://t.co/VFwPfi6vf2
? Reuters Top News (@Reuters) 24 marca 2016
To jednak nie wszystko. Jak podały belgijskie media, bracia El Bakraoui mieszkali w Brukseli i byli znani policji jako przestępcy, chociaż nie z powodu zaangażowania w działalność terrorystyczną.
W ostatnich latach obaj odsiadywali wyroki. Khalid miał pod fałszywym nazwiskiem wynajmować mieszkanie w brukselskiej dzielnicy Molebeek, gdzie w zeszły piątek doszło do strzelaniny podczas obławy na Salaha Abdeslama, domniemanego koordynatora ubiegłorocznych zamachów w Paryżu.
To niejedyny przejaw niedoinformowania i problemów ze współpracą między różnymi służbami.
Już w grudniu antyterroryści mogli wyśledzić zamachowca z Paryża Salaha Abdeslama. Policjant z belgijskiego Mechelen 7 grudnia w poufnym raporcie do jednostek antyterrorystycznych policji federalnej (DR3) informował o adresie przy Rue des Quatre Vents 79 w Molebeek. To tam w ubiegły piątek zatrzymano Abdeslama. Szkopuł w tym, że raport nigdy nie został wysłany do Brukseli. Jak podaje belgijski dziennik "La Derniere Heure", policja wszczęła w tej sprawie wewnętrzne śledztwo.
W grudniu policjant z Mechelen miał uzyskać informacje, że mieszkaniec Molenbeek, Abid Aberkan, kontaktował się z terrorystą Abdeslamem. W raporcie miał się znaleźć nie tylko adres podejrzanego o zorganizowanie zamachów w Paryżu, ale również inne szczegółowe dane, np. dotyczące samochodu, którym poruszał się on po Brukseli.
Oprócz problemów z prewencją, o której wspominają media, belgijskie służby zaliczyły również poważną wpadkę podczas akcji antyterrorystycznej. Chodzi o aresztowanie Salaha Abdeslama w Molenbeek.
Na zdjęciach dokumentujących moment zatrzymania widać, jak z nogawki terrorysty wypada kartka papieru. Policja ten fakt zupełnie zignorowała. A zachodnie media spekulują, że na kartce mogły się znajdować informację na temat kolejnych ataków francusko-belgijskiej siatki terrorystów.
Media wspominają także o chaosie panującym w belgijskiej policji i lekceważeniu zagrożenia terrorystycznego.
W listopadzie, kiedy w Brukseli trwała operacja antyterrorystyczna po paryskich zamachach, na posterunku w dzielnicy w Ganshoren miało dojść do... orgii policjantów z żołnierzami. Jak donosi dziennik "La Derniere Heure", w styczniu szef belgijskiej policji wszczął w tej sprawie śledztwo.
W "imprezie" miały brać udział dwie policjantki i ośmiu żołnierzy stacjonujących przez dwa tygodnie na posterunku w Ganshoren, niedaleko Molenbeek. W tym czasie w Brukseli obowiązywał najwyższy stopień zagrożenia terrorystycznego - nie działało metro, zamknięto szkoły i sklepy, a antyterroryści poszukiwali podejrzanych o organizację zamachów w Paryżu.
Oprócz domniemanej orgii na posterunku, kiedy na zewnątrz panuje stan wyjątkowy, policja jest także krytykowana za łamanie procedur bezpieczeństwa w trakcie akcji na terenie miasta.
Wczoraj Belgowie zatrzymali kolejne trzy osoby w ramach śledztwa związanego z wtorkowymi zamachami na lotnisku i w metrze. W trakcie jednej z akcji funkcjonariusze otworzyli ogień na ruchliwej ulicy i ostrzelali przystanek tramwajowy. Znajdowało się na nim dziecko, które na szczęście udało się ewakuować.
Wcześniej policja otoczyła na przystanku mężczyznę i nakazała mu zdjęcie kurtki, bo podejrzewała, że może mieć pod nią materiały wybuchowe. Podejrzany nie chciał współpracować ze służbami. Został postrzelony w nogę.
Świadkowie relacjonowali na Twitterze, że akcja była "dramatyczna", a ewakuowane dziecko to prawdopodobnie córka podejrzanego, która czekała z nim na tramwaj.
#BrusselsAttacks Neutralisierte Person in #Schaerbeek wurde auf Bomben geprüft! pic.twitter.com/jdNcfDJBy4
? Harald Wolf (@Haedwo) 25 marca 2016
Najpoważniejszy zarzut, i to nie tylko pod adresem Belgów, wysunął jednak izraelski dziennik "Haaretz". Chodzi o zignorowanie informacji, które mogły zapobiec zamachom w Brukseli.
"Belgijski wywiad, podobnie jak inne zachodnie agencje wywiadowcze, miał precyzyjne informacje na temat planowanych zamachów terrorystycznych w Brukseli" - napisał w środę "Haaretz", powołując się na anonimowe źródło informacji.
Według dziennika wywiad miał z wyprzedzeniem wiedzieć, że terroryści z dużym prawdopodobieństwem uderzą w brukselskie lotnisko i metro. "Haaretz" twierdzi także, że zamachy zostały zaplanowane w Rakkce, stolicy tzw. Państwa Islamskiego, zatwierdzone przez jego przywódców i stamtąd koordynowane.
"Mimo tej wiedzy nie zastosowano dodatkowych środków bezpieczeństwa - nie chroniono odpowiednio miejsc, w których mogło dojść do zamachów" - konkluduje dziennik.