Ten jeden prom przewiózł do Aten dwa i pół tysiąca uchodźców, którzy przedostali się z Turcji na greckie wyspy Morza Egejskiego. Dla tych ludzi to już sukces - są w Unii Europejskiej. Ale ich droga wiedzie dalej, na północ - do bogatszych krajów UE. W kolejce za nimi czekają kolejne dziesiątki tysięcy ludzi.
Syryjscy imigranci w porcie Mytilini na wyspie Lesbos czekają na wejście na prom do Aten.
Wśród tysięcy imigrantów, którzy w tym roku szturmują na niespotykaną wcześniej skalę granice Unii Europejskiej, liczną grupę stanowią imigranci typowo zarobkowi, w większości pochodzący z krajów afrykańskich, uciekający ze swoich krajów przed biedą i brakiem perspektyw.
Ale jest też inna grupa. Olbrzymia. To uchodźcy, czyli ci, którzy opuszczają swój dom ze względu na zagrożenie życia, zdrowia, bądź wolności. Docierają do Europy głównie przez Turcję i Grecję. To właśnie przede wszystkim Syryjczycy i Irakijczycy, uciekający przed niechybną śmiercią z rąk muzułmańskich fanatyków z Państwa Islamskiego.
Zgodnie z prawem międzynarodowym status uchodźcy daje większe uprawnienia, niż "zwykłym" imigrantom ekonomicznym (co jest uzasadnione - uchodźcy zwykle mają o wiele trudniejszą sytuację życiową). Osoby, które nie otrzymują statusu uchodźcy, często muszą przeżyć w o wiele trudniejszych warunkach, niż te, które go otrzymały.
Kolejka imigrantów w oczekiwaniu na wejście na prom "Eleftherios Wenizelos". Prom samochodowy został wynajęty przez rząd Grecji. Od niedzieli trwało kwaterowanie uchodźców na pokładzie; statek miał być ich tymczasowym pływającym domem z urzędową placówką do załatwiania prawnych formalności.
"Eleftherios Wenizelos" wyokrętował w niedzielę w Pireusie blisko 2,5 tys. uchodźców, którzy przedostali się wcześniej z Turcji na greckie wyspy we wschodniej części Morza Egejskiego. Przebywa na nich nadal ponad 10 tys. migrantów i każdego dnia przybywają setki nowych.
Według miejscowych władz na pokładzie promu znaleźli się wyłącznie Syryjczycy, w tym wiele rodzin z dziećmi. Prom opuścił wyspę Kos w środę wieczorem z ok. 1,3 tys. ludzi na pokładzie. Podczas nocnego rejsu do Pireusu zabrał jeszcze uchodźców z wysp Leros, Kalimnos i Lesbos.
Tylko w ubiegłym tygodniu na greckie wyspy we wschodniej części Morza Egejskiego dotarło z Turcji 21 tys. ludzi. Od początku roku do Grecji przybyło morzem łącznie 160 tys. imigrantów.
Grecki kryzys imigracyjny to oczywiście tylko fragment większej całości. Ta całość nazywa się kryzys imigracyjny w Unii Europejskiej, i ma - oprócz włoskiej wyspy Lampedusa, gdzie próbują dostać się tysiące Afrykanów - kilka newralgicznych punktów:
- Granicę grecko-macedońską >>>CZYTAJ
- Granicę węgiersko-serbską>>>CZYTAJ
- Wlot do Eurotunelu pod kanałem La Manche przy Calais>>>CZYTAJ
W kwietniu w Parlamencie Europejskim rozłożono listę ponad 17 tys. imigrantów, którzy stracili życie, usiłując dostać się do Europy. W kolejnych miesiącach może być ich więcej.