11 września 2001 roku, jeden z najbardziej tragicznych dni w historii Stanów Zjednoczonych został uwieczniony przez fotografów Białego Domu. Na zdjęciach widzimy m.in. ówczesnego prezydenta USA George'a W. Busha i jego zastępcę Dicka Cheneya wraz z czołowymi postaciami prezydenckiej administracji.
Spotkania w bunkrze rozpoczęło się około 9.30 rano, niedługo po ataku terrorystycznym na World Trade Center i jeszcze przed zawaleniem się wież. Do Dicka Cheneya dołączały sukcesywnie kolejne osoby, które po informacji o ataku terrorystycznym kierowały się do Waszyngtonu. Obrady zakończył się o 23.
Narodowe Archiwum opublikowało ponad 350 zdjęć dopiero po niemal 14 latach od tragedii.
Większość zdjęć wykonał oficjalny fotograf wiceprezydenta. Władza wykonawcza w państwie przez większość dnia spoczywała właśnie w rękach Dicka Cheneya. Bush przybył do Białego Domu dopiero wieczorem.
Cheney przybył do Białego Domu około 7, a o uderzeniu samolotu w WTC dowiedział się od swojej sekretarki. Włączył telewizor i przez kilka minut oglądał relację razem ze swoim asystentem. Wiceprezydent początkowo myślał, że to wypadek.
- Siedziałem tam i myślałem o tym. Był bezchmurny dzień, nie było żadnych problemów z pogodą. Jak do cholery samolot może uderzyć w World Trade Center? - wspominał później Cheney.
W chwili ataku terrorystycznego, prezydent George W. Bush przebywał w szkole podstawowej w Sarasocie. Miał tam promować politykę edukacyjną amerykańskiego rządu i czytać dzieciom bajki.
Przed wejściem do klasy doradca Karl Rove poinformował go, o uderzeniu samolotu w WTC. Bush rozmawiał przez telefon z Condoleezzą Rice, która była w Białym Domu. Rice najpierw mówiła o małym samolocie, potem o samolocie pasażerskim. - To wszystko, co wiemy, panie prezydencie - stwierdziła.
Bush pierwotnie nie chciał zmieniać swojego rozkładu zajęć. - To pewnie błąd pilota. To niewiarygodne, że ktoś mógłby to zrobić. Koleś pewnie miał atak serca - mówił prezydent.
Na spotkaniu w bunkrze pojawili się m.in. Condoleezza Rice, przewodnicząca Narodowego Komitetu Bezpieczeństwa USA i Colin Powell, sekretarz stanu USA.
Powell o zamachu dowiedział się w Limie, podczas śniadanie z peruwiańskim prezydentem. O 12:30 wsiadł do samolotu Czekał go 7-godzinny lot do Waszyngtonu, w trakcie którego nie będzie mógł skontaktować się z innymi oficjelami w Waszyngtonie. - Nigdy w moim życiu nie czułem się równie bezużyteczny - powie później.
O godzinie 10 na rozkaz Condoleezzy Rice zostaje wysłana depesza do władz innych państw, mówiąca, że amerykański rząd cały czas funkcjonuje - Pomyślałam, że musimy poinformować wszystkich, że USA nie zostały zdekapitowane tym atakiem - wspomni później Rice.
W bunkrze obecna była też żona prezydenta, Laura Bush. Na miejsce dotarła jeszcze przed mężem.
Secret Service nalegał, by Bushowie spędzili noc w bunkrze, jednak ci zdecydowali się udać do swojej sypialni. Krótko po zakończeniu obrad pojawiło się fałszywe doniesienie o samolocie lecącym w kierunku Białego Domu. Agenci Secret Service eskortowali parę prezydencką do podziemnego bunkra, jednak alarm okazał się fałszywy.
Wiceprezydent Dick Cheney i jego żona Lynne udają się na noc do Camp David w Maryland, ośrodka wypoczynkowego prezydenta USA.
Czwarty samolot porwany przez terrorystów, który rozbił się w Pensylwanii prawdopodobnie miał dolecieć właśnie do Camp David, Białego Domu lub budynku Kapitolu.
Maszyna, dzięki interwencji pasażerów, nie dotarła do celu i rozbiła się na polu w Pensylwanii.
Obrady Busha i jego najbliższych doradców zakończyły się o 23. "Gabinet wojenny" decyduje się rozpocząć wojnę z terroryzmem i uderzyć na Afganistan.
Kompleks World Trade Center składał się z siedmiu budynków. Porwane przez terrorystów samoloty boeing 767 uderzyły w wieżowce kolejno o 8:46 i 9:03 lokalnego czasu. Kilkadziesiąt minut później, wieże się zawaliły.
Spadające odłamy Twin Towers zniszczyły budynek World Trade Center 3, a kilka godzin później zawalił się też budynek numer 7.
Pozostałe trzy budynki były na tyle zniszczone, że podjęto decyzję o ich rozbiórce.
Władze Nowego Jorku zdecydowały, że bliźniacze wieże nie zostaną odbudowane. Na ich miejscu niedawno dobiegła końca budowa zupełnie nowego kompleksu wieżowców World Trade Center.
Z 2753 zabitych w atakach na WTC nie udało się zidentyfikować ponad 1100. Ich szczątki trafiły do muzeum poświęconego tragedii 11 września, które znajduje się w większości w podziemiach poniżej miejsca, gdzie stały wieżowce WTC.
Miejsce, gdzie zostały złożone, nie jest dostępne dla zwiedzających muzeum, a jedynie dla rodzin ofiar zamachów i lekarzy sądowych.
Jeden z porwanych samolotów (Lot 77 American Airlines) zaatakował Pentagon i rozbił się o jego zachodnie skrzydło. Ta cześć Pentagonu była świeżo odnowiona i mieściła głównie niezajęte jeszcze biura. Zginęły wszystkie 64 osoby na pokładzie samolotu i 125 osób z personelu Pentagonu.
11 września 2001 roku po raz pierwszy i jedyny w historii Stanów Zjednoczonych został wydany rozkaz wykonania planu SCATANA - zamknięcia przestrzeni powietrznej USA.
W tym momencie na niebie nad USA znajdowało się 4546 samolotów. Plan SCATANA powstał w latach 70. na wypadek sytuacji nadzwyczajnego zagrożenia bezpieczeństwa.
Żaden cywilny samolot nie mógł wystartować, a wszystkie samoloty znajdujące się w powietrzu miały nakaz natychmiastowego lądowania w najbliższym porcie lotniczym. 75 proc. samolotów wylądowało w ciągu godziny od wydania nakazu. Wszystkie samoloty lecące w stronę Stanów Zjednoczonych były kierowane do Kanady i Meksyku.
Przed 10 Agencja Bezpieczeństwa Narodowego podsłuchała rozmowę telefoniczną pomiędzy współpracownikiem Osamy ben Ladena w Afganistanie i kimś w Gruzji. - Mam dobre wieści. Kolejny cel będzie jeszcze zaatakowany - mówił współpracownik ben Ladena. Wspomniał też, że terroryści "wypełniają program doktora". To prawdopodobnie nawiązanie do numeru 2 w al-Kaidzie - Aymana al-Zawahiri, który ma doktorat z medycyny.
Popołudniu media, powołując się na wysokich funkcjonariuszy federalnych służb wywiadowczych, ogłosiły, że "podejrzanym numer jeden o zorganizowanie ataków jest Osama ben Laden".
Przed snem prezydent Bush zapisał w swoim dzienniku: "Pearl Harbor XXI wieku wydarzył się dziś... Myślimy, że to Osama ben Laden. Uważamy, że są inne cele w Stanach Zjednoczonych, ale nakłoniłem kraj do powrotu do normalnego życia. Nie możemy pozwolić, by terroryści trzymali nas za zakładników. Mam nadzieję, że to będzie dla nas okazja, by zjednoczyć świat w walce z terroryzmem".