Europa na rozstaju? Juncker i Merkel grzmią: Straciliśmy zaufanie do Greków. Nie ma porozumienia za wszelką cenę [ZDJĘCIA]

Wszystko zaczęło się w piątek. Jeszcze przed południem pojawiły się informacje, że najważniejsze decyzje mogą zapaść szybko, a niedzielny szczyt Unii Europejskiej w ogóle nie będzie potrzebny. Wszystko zmieniło się, kiedy Jeroen Dijsselbloem oświadczył, że rozmowy będą ciężkie, bo choć Grecja przedstawiła rozsądne propozycje, to Eurogrupa jej nie ufa. Dziennikarze byli w szoku, pytając co miałby zrobić Tsipras, by zaufanie odzyskać. Odpowiedzi nie usłyszeli.

Słowa o braku zaufania do Greków padły od tego czasu kilkakrotnie. - Straciliśmy najważniejszy kapitał: zaufanie - miała stwierdzić w Brukseli Angela Merkel. - Czekają nas ciężkie rozmowy i nie będzie porozumienia za wszelką cenę - stwierdziła przed dzisiejszym spotkaniem liderów państw strefy euro. I podkreśliła, że problemy trzeba rozważać nie tylko z perspektywy Grecji, ale i całej strefy euro. Komentatorzy są zgodni: nie brzmi to optymistycznie.

Problem zaufania najlepiej wyłożył chyba Jean-Claude Juncker, szef Komisji Europejskiej. Na zamkniętym spotkaniu z szefami państw eurogrupy miał zauważyć, że ostatnia propozycja porozumienia Aleksisa Tsiprasa jest niemal identyczna z tą, którą Grecy odrzucili w referendum. - W przeważającej części się pokrywają - miał ocenić Juncker.

Szef KE stwierdził, że to podważa uczciwość greckiego premiera. Jak bowiem można prosić ludzi o głosowanie przeciwko porozumieniu, które teraz znów kładzie się na stole negocjacyjnym?

Na zdjęciu Juncker (w środku) w rozmowie m.in. z Aleksisem Tsiprasem i Francois Hollandem.

Utrata zaufania to dość abstrakcyjne zagadnienie, które jednak objawia się w konkretnych oczekiwaniach względem Grecji. Aleksander Stubb, fiński minister finansów i były premier, chce by Grecy zwiększyli wysiłki w zakresie prywatyzacji, uelastycznienia rynku pracy, zmniejszenia zasiłków i podwyższenia VAT. Wszystko to grecki parlament ma zaakceptować do 15 lipca.

Jeszcze więcej chce Wolfgang Schaeuble, niemiecki minister finansów. Zaproponował on pomysł tymczasowego Grexitu - Ateny miałyby opuścić strefę euro na pięć lat. Propozycja spotkała się z lawiną krytyki, ale i tak Niemcy próbowali umieścić ją w końcowym dokumencie z obrad eurogrupy. Grecji zagrożono, że jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia, niezwłocznie powinny rozpocząć się negocjacje ws. czasowego wyjścia z unii walutowej.

Innymi słowy - Aleksis Tsipras ma duży problem.

Jednak nie wszyscy europejscy politycy to "grekożercy". Matteo Renzi, włoski premier, w rozmowie dla gazety "Il Messangero", powiedział: - W ciągu dwóch tygodni spotykamy się w sprawie Grecji już czwarty raz. Trzeba osiągnąć porozumienie, tak jak trzeba odzyskać zaufanie nie tylko między europejskimi instytucjami, ale i obywatelami Europy. Bo jeśli będziemy działać jak dotychczas - zupełnie je stracimy.

- Najwyższy czas, byśmy ochłonęli, przestali rozpraszać się detalami, ale zachowali spokój i skupili się na problemie w szerszej perspektywie - stwierdził natomiast Martin Schulz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Na zdjęciu Schulz (z prawej) w rozmowie z Angelą Merkel

Grekom przychylny jest także Mario Draghi, szef Europejskiego Banku Centralnego. Dziś jednak powstrzymał się od komentarzy.

Dziennikarze wytykają, że na niektórych zdjęciach Christine Lagarde, szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wygląda na bardziej zmartwioną niż Efklidis Tsakalotos, grecki minister finansów. Tu jednak Grek ma raczej nietęgą minę.

Sytuację próbuje ratować Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej. Po odwołaniu unijnego szczytu zaaranżował serię spotkań, w których próbuje przybliżyć wszystkie strony do kompromisu.