"Musimy dziękować Bogu, że żyjemy" - mówi 27-letnia Lami Musa, trzymająca na rękach 5-miesięczną córeczkę. Kobieta jest jedną z niemal 300 kobiet i dzieci uwolnionych przez nigeryjską armię z rąk islamistów z ugrupowania Boko Haram. Bojownicy od miesięcy przetrzymywali porwane kobiety w obozach rozsianych między innymi w lesie Sambisa. Ogółem w ubiegłym tygodniu uwolniono nawet 700 kobiet i dzieci. "Musimy najpierw ustalić tożsamość uwolnionych osób i skąd pochodzą" - powiedział generał Chris Olukolade, rzecznik nigeryjskich sił zbrojnych. Kobiety trafiły do obozów przejściowych i opowiadają dziennikarzom wstrząsające historie z okresu uwięzienia.
Na zdjęciu Lami Musa
Przetrzymywane przez islamistów od wielu miesięcy, porwane z nigeryjskich wiosek kobiety były zmuszane do pracy, wykorzystywane seksualnie i gnębione psychicznie. Niektóre musiały nawet walczyć u boku bojowników. Część uwolnionych kobiet jest w ciąży, są badane między innymi pod kątem zakażenia HIV.
Na zdjęciu Cicilia Abel z dziećmi w obozie Malkohi
Lami Musa w ostatniej chwili została uratowana przed małżeństwem z jednym z morderców jej męża. Pięć miesięcy temu bojownicy zabrali ją z rodzinnej wioski Lassa. Prócz zamordowanego męża pozostawiła tam troje dzieci, których los jest nieznany.
Na zdjęciu: Jedna z uwolnionych z rąk Boko Haram kobiet w obozie Malkohi w nigeryjskim mieście Yola
"Kiedy spostrzegli, że jestem w ciąży, powiedzieli że zapłodnił mnie niewierny, którego musieli zabić. Powiedzieli też, że wydadzą mnie za mąż za ich dowódcę" - mówi zalana łzami. Lami urodziła dziecko noc przed uwolnieniem z rąk islamistów.
Na zdjęciu dziewczynka z niemowlęciem na rękach przed szpitalem w obozie przejściowym dla uwolnionych z rąk Boko Haram
Uwolnione opowiadają, że tuż przed uwolnieniem przeżyły koszmar. "Kiedy strzały ucichły, bojownicy powiedzieli nam, że powinnyśmy uciekać z nimi. Nie zgodziłyśmy się" - mówi Lami. "Wtedy zaczęli nas kamienować. Przytuliłam moje dziecko i próbowałam je chronić".
Na zdjęciu kobieta uwolniona z rąk Boko Haram
Lami i jej córeczka przeżyły egzekucję. Podobnie jak 20-letnia Salamatu Bulama. Inne kobiety miały mniej szczęścia. Podczas szturmu wojska niektóre ukryły się w buszu. Były zupełnie niewidoczne, przez co rozjechały je pędzące z pomocą wozy opancerzone. "Zginęło tak około 10 kobiet" - mówi Salamatu. Nieznana liczba porwanych zginęła od zbłąkanych kul, kilka z nich zabiły miny porozstawiane w okolicy przez islamistów.
Na zdjęciu Salamatu Bulama
W szturmie islamistów na wieś Izghe zginęło ponad 100 osób. Bojownicy zrzucali bomby zapalające na pokryte słomianymi dachami domy. Wśród ocalałych była 16-letnia Binta Ibrahim. Jej dwie siostry zdołały uciec przed islamistami. Ona została, by zaopiekować się trójką znalezionych dzieci. "Nie mogłam ich porzucić po raz kolejny" - zaznacza.
Na zdjęciu dzieci uwolnione z rąk islamistów. Ich nazwiska nie są znane
Bojownicy kazali Bincie i jej podopiecznym iść na piechotę do kryjówki Boko Haram w lesie Sambisa. "Były tak słabe z niedożywienia, że nie mogły iść. Trzeba więc było chwilę odpocząć, a potem przeć dalej" - wspomina Binta.
Na zdjęciu uwolnione z rąk islamistów kobiety dzielą się proszkiem do prania w obozie przejściowym
2-letni Matthew, 4-letnia Elija Yohanna i 4-letnia Maryam Samaila są chrześcijanami. Binta jest muzułmanką. "Kocham je, jakby były moimi własnymi dziećmi" - przekonuje jednak.
Na zdjęciu dzieci w obozie Malkohi myją ręce
14 kwietnia miął rok od uprowadzenia dziewcząt, głównie chrześcijanek, przez około 50 uzbrojonych ludzi, którzy przyjechali do Chibok 50 ciężarówkami. Zakładniczki zostały wywiezione do lasu Sambisa, bastionu dżihadystów. W sumie w ręce porywaczy trafiło 276 dziewcząt, w wieku od 12 do 17 lat. Kilkudziesięciu udało się uciec, ale los 219 uczennic pozostaje nieznany. Nie było ich wśród kobiet uwolnionych dotąd przez wojsko.
Na zdjęciu dziecko uwolnione z rąk islamistów pod opieką lekarzy
Założona w 2002 roku organizacja Boko Haram początkowo stawiała sobie za cel walkę z zachodnią edukacją. W 2009 roku rozpoczęła akcję zbrojną na rzecz przekształcenia Nigerii lub przynajmniej jej części w muzułmańskie państwo wyznaniowe, w którym obowiązywałoby prawo szariatu. W wyniku islamistycznej rebelii w najludniejszym kraju Afryki zginęło już wiele tysięcy osób, w tym ponad 15 tys. od 2012 roku. Jak poinformowała w połowie kwietnia organizacja Amnesty International, w tym roku dżihadyści uprowadzili już co najmniej dwa tysiące dziewcząt i kobiet. Licząca 170 mln ludność Nigerii jest prawie równo podzielona na muzułmanów i chrześcijan.
Na zdjęciu dziecko uwolnione z rąk islamistów pod opieką lekarzy
Nigeryjska armia odniosła ostatnio serię zwycięstw nad dżihadystami. Wojsko informowało niedawno, że nie kontrolują już oni żadnych miejskich ośrodków w Yobe i Adamawa, czyli w dwóch z trzech stanów północno-wschodniej Nigerii najbardziej dotkniętych islamistyczną rebelią. Zapowiedziano też, że wkrótce wyzwolony zostanie trzeci stan, Borno.
Na zdjęciu dziecko uwolnione z rąk islamistów pod opieką lekarzy
Na zdjęciu pracownik Czerwonego Krzyża zbiera informacje od kobiet uwolnionych z rąk islamistów
Na zdjęciu jedna z uwolnionych z rąk islamistów kobiet patrzy ze swoim dzieckiem
Na zdjęciu kobieta nabiera wody do wiader w obozie Malkohi