Minęło 10 lat od chwili, gdy na orbitę Marsa dotarła sonda Mars Reconnaissance Orbiter. Na jej pokładzie znajduje się potężny, jak na kosmiczne standardy, teleskop. Ale jego zadaniem nie jest obserwowanie gwiazd i odległych galaktyk - cały czas wpatrzony jest w leżącą ok. 300 km niżej powierzchnię Czerwonej Planety. HiRES, jak nazywa się to urządzenie, robi niezwykle precyzyjne zdjęcia, na których jeden piksel odpowiada 30 cm terenu. Przyrząd potrafi, poza światłem widzialnym, odbierać też bliską podczerwień, co daje dodatkowe informacje na temat minerałów znajdujących się na Marsie.
Przesyłane na Ziemię zdjęcia ważą - po 3,5 gigabajta i zawierają ogromne ilości danych. Przez 10 lat pracy Mars Reconnaissance Orbiter dostarczył ponad 33 tysięcy gigabajtów informacji.
Wulkan z jaskinią
Najpierw erupcje tego wulkanu utworzyły niezwykle stromy stożek - tak stromy, jak to było możliwe, zanim zaczął się osypywać. Potem lawa zastygła na wierzchu, ale wewnątrz wulkanu wciąż się przemieszczała, aż wreszcie z niego odpłynęła. Stożek stał się pusty w środku, choć zamknięty od góry. Z czasem szczyt wulkanu zapadł się do wewnętrznej jaskimi otwierając dziurę na szczycie.
Na końcu naszej galerii znajdziesz piękny film przygotowany przez zespół misji Mars Reconnaissance Orbiter. Warto go obejrzeć.
Wąwozy pełne lodu
Na zdjęciu widać wąwozy, które utworzyły się na krawędzi starego krateru. W ich zagłębieniach widać warstwę zmrożonego materiału - wody lub dwutlenku węgla. Naukowcy zastanawiają się, czy wąwozy powstały, kiedy na Marsie było dużo ciekłej wody, czy raczej są efektem osuwania się w zimie zmrożonego materiału.
Warstwa lodu, warstwa pyłu, warstwa lodu, warstwa pyłu. I tak przez miliony lat. Cykliczne zmiany klimatu na Marsie sprawiały, że w rejonach bieguna północnego raz odkładał się lód, a raz pył. Na zdjęciu widać urwisko, które odsłoniło ten marsjański przekładaniec. Ściana ma około 600 metrów wysokości, jasna plama na górze to płaszczyzna leżąca ponad urwiskiem.
Widać, że warstwy przenikają się - to efekt erozji i nakładania się kolejnych pokładów pyły i lodu na miejsca, które zostały wcześniej odsłonięte.
Na Marsie dzieją się rzeczy, o których nie śniło nam się na Ziemi. Choćby erozja wywołania nie wodą, a dwutlenkiem węgla. W zimie zamarza on na gruncie tworząc skomplikowane struktury. Potem, gdy robi się cieplej, nie zamienia się w ciecz, ale od razu przechodzi do stanu gazowego. Powoduje to rozsadzanie skał i tworzenie się długich pęknięć, które w kolejnym roku znowu wypełniają się suchym lodem, a potem po raz kolejny się pogłębiają.
W ten sposób powstały jasne, wypełnione stałym dwutlenkiem węgla "pajączki", które widać na zdjęciu. Na Ziemi ten typ erozji nie zachodzi.
Marsjańska atmosfera jest ledwie szczątkowa, więc nadlatujące z kosmosu meteoryty nie spalają się, a docierają do powierzchni planety żłobiąc liczne kratery. Te powstały między 2005 a 2008 rokiem na dnie pęknięcia w rejonie zwanym Fortuna Fossae.
Spadający meteoryt prawdopodobnie rozpadł się na pięć części tworząc kratery, które otoczone są ciemnym, wyrzuconym z większej głębokości materiałem. Sonda po namierzeniu tego miejsca obserwuje je regularnie, by odnotować zmiany zachodzące w strukturze krateru.
Te jasne, delikatne linie to wydmy, których mechanizmu powstawania wciąż nie znamy. Prawdopodobnie tworzą je wiejące w różnych kierunkach wiatry, które układają jaśniejszy materiał na starszym, ciemnym podłożu pochodzenia wulkanicznego. Na Ziemi nie spotykamy takich struktur, nie jesteśmy też pewni, czy powstały dawno temu czy wciąż się zmieniają. Cała struktura znajduje się w rejonie nazwanym Labiryntem Nocy.
Ten dziwny kształt zbliżony do serca zauważono w pobliżu wielkiego marsjańskiego wulkanu, który wznosi się ponad otaczający teren na oszałamiające 15 kilometrów. "Serce" powstało prawdopodobnie dzięki temu, że grunt pękł i wylewająca się lawa utworzyła koncentryczne smugi. Później erozja obniżyła teren zbudowany z mniej odpornej skały pozostawiając wzniesienia z twardej lawy.
To miejsce, w które miliony lat temu uderzył potężny meteoryt. Odsłonił wiele skał pochodzących z różnych epok - na zdjęciu widać, że różnią się kolorami, co zostało jeszcze podkreślone dzięki obróbce cyfrowej fotografii.
To, co wygląda jak stonogi lub dziwne mikroskopowe obrazy, to kolejne formy marsjańskich wydm. Choć atmosfera Marsa jest stukrotnie rzadsza od ziemskiej, wiejące tam wiatry wystarczą, by ukształtować takie niezwykłe struktury.
Znowu coś, co wygląda niczym bakterie widziane pod mikroskopem. Tym razem to czapa z suchego lodu leżąca w pobliżu południowego bieguna planety. Tworzą się na niej i znikają takie, mierzące kilka metrów, wzniesienia o zaskakujących kształtach.
Świeży krater pokazuje ogromną siłę uderzenia meteorytu, który rozrzucił daleko smugi skalnego materiału.
Jasne plamy po prawej to szron, który zebrał się w zakrytych przed słońcem wydmach wokół Krateru Russella.
Ta dziura to krater Santa Maria. Strzałką oznaczony jest łazik Opportunity, który odwiedził i zbadał ten krater na przełomie 2010 i 2011 roku. Właśnie wtedy uchwycił go przelatujący Mars Reconnaissance Orbiter. Po lewej widać ciągnące się aż za krawędź zdjęcia ślady łazika.
By upamiętnić 10 lat pracy zespół misji wybrał zdjęcia ilustrujące najważniejsze odkrycia sondy i zebrał je w pięknym filmie: