- Na czym polega fenomen Okrągłego Stołu? Niesie ze sobą polityczny pokój. Przy Okrągłym Stole nie ma miejsc uprzywilejowanych - zwraca uwagę w rozmowie z Gazeta.pl historyk dyplomacji i ekspert ds. protokołu dyplomatycznego dr Janusz Sibora.
Okrągły Stół jest też bardzo wygodny: po obu stronach stołów prostokątnych zgodnie z protokołem musi zasiadać ta sama liczba rozmawiających. Przy Okrągłym Stole siłą rzeczy ten wymóg nie musiał być brany pod uwagę.
- Okrągły Stół to oczywiste nawiązanie do króla Artura i jego rycerzy, ich stół czynił każdego z nich równym. Idea Okrągłego Stołu odżyła w styczniu 1887 r., kiedy brytyjski polityk Partii Liberalnej William Vernon Harcourt zaprosił do rozmów w swoim domu innych członków ugrupowania. Spotkanie przy takim stole miało zażegnać konflikt wewnętrzny. Inicjatywa zakończyła się jednak wtedy fiaskiem - wskazuje nasz rozmówca.
- W XX w. byliśmy w Polsce pionierami, jeśli chodzi o wykorzystywanie tej formy debaty. Po upadku muru berlińskiego nasz okrągły stół był wzorem dla rodzącego się społeczeństwa obywatelskiego w NRD. Warto wspomnieć, że berliński okrągły stół był prostokątny. Co ważniejsze, to fakt, iż w upadającej NRD powstało wiele okrągłych stołów na poziomach lokalnych. Następnie okrągłe stoły pojawiły się też na Węgrzech i w Bułgarii, ale tamte nie wywołały w Europie takiego oddźwięku - mówi dr Janusz Sibora.
Zamówienie na Okrągły Stół zostało złożone 3 października 1988 r., mebel przez ok. 20 dni przygotowywała fabryka mebli artystycznych w Henrykowie. W jego budowę zaangażowanych było blisko 20 pracowników. - Początkowo pod stołem miały znajdować się szufladki, aby chować w nich dokumenty, a na stole miał panować ład. Z braku czasu zrezygnowano z tego pomysłu - tłumaczy ekspert.
Dębowy mebel ma średnicę 8 metrów. Wówczas krążył dowcip opowiadany w kuluarach przez samych uczestników obrad okrągłego stołu , że nie jest to przypadek, bo 8 metrów to mniej, niż wyniósł rekord świata w pluciu. Stół był na tyle duży, aby mogło przy nim zasiąść kilkudziesięciu uczestników obrad. Rozważano też możliwość zbudowania stołu w kształcie pierścienia i usadzenia obradujących po zewnętrznej i wewnętrznej jego części.
Dziś Okrągły Stół znajduje się w Pałacu Prezydenckim.
- Okrągły stół posiada wielką polityczną moc. Warto pomyśleć o tym, by był dziś czymś więcej niż tylko muzealnym eksponatem. Powinien być wykorzystany przy zażegnaniu obecnej polsko-polskiej wojny, przy rozwiązywaniu najtrudniejszych politycznych konfliktów. Nie mogłoby się to jednak dziać zbyt często, aby nie spowszedniał - mówi w rozmowie z Gazeta.pl dr Janusz Sibora.
Okrągłe stoły są obecnie chętnie wykorzystywane w spotkaniach najbardziej wpływowych osób świata. Szczyt Afryka-Chiny w Pekinie w 2006 r., szczyt APEC w Sydney w 2007 r., czy G20 w Seulu w 2010 r. to tylko niektóre z przykładów.
- Ten mebel żyje w światowej dyplomacji jako bardzo niekonfliktowe miejsce i sposób negocjowania. Coś jest w tym kształcie, że sprzyja jednak szukaniu rozwiązań - komentuje dr Janusz Sibora.
W dyplomacji mebel ten jest nośnikiem idei. Symbolem pokojowego przesłania jest stół zbudowany w stulecie wybuchu I wojny światowej a służący jako miejsce obrad ministrom spraw zagranicznych G7 podczas ich spotkania w Lubece wiosną 2015 r. Dzisiejszy prezydent Niemiec, a wówczas szef dyplomacji F. W. Steinmeier usadowił swych kolegów przy stole, który zawierał w sobie moralny obowiązek przeciwdziałania wojnie.
- Jest to stół, przy którym miałem przywilej zasiąść i muszę stwierdzić, iż wrażenie jest przejmujące. Artysta, który wykonał stół, szukając drewna zupełnie przez przypadek trafił na 32 pnie dębowe pochodzące z pól bitewnych Alzacji, gdzie w trakcie I wojny światowej toczyły się zacięte walki. Drewno jest czarne od prochu, ma dziury od kul, krzyczy wręcz niczym ranny żołnierz. Idea tego stołu zmuszała szefów MSZ do szukania pokoju, taki stół musiał być nośnikiem porozumienia - mówi dr Janusz Sibora.
W czerwcu 2018 r. w Singapurze doszło do spotkania prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa i północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una. Politycy podpisali wówczas porozumienie.
- Donald Trump przywiązuje wagę do sposobu, w jaki podpisuje dokumenty. Amerykańska ambasada poprosiła w związku z tym władze Singapuru o okazały stół. Gdy dziennikarze z całego świata spekulowali, czy między Trumpem a Kimem dojdzie do podpisania jakiegoś dokumentu końcowego, baczni obserwatorzy zauważyli drobny z pozoru fakt. Mebel, przy którym podpisano porozumienie, wypożyczono z muzeum. W latach 30-tych służył w Sądzie Najwyższym. Piękno i wielkość tego stołu miały podkreślić ważność aktu politycznego - mówi ekspert w rozmowie z Gazeta.pl.
Również nieprzypadkowy był stół, jaki towarzyszył kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi w styczniu w Akwizgranie, podczas podpisania nowego traktatu o współpracy.
Jak informuje redakcję Gazeta.pl Evelin Wölk z akwizgrańskiego ratusza, dębowy stół jest francuskim wyrobem pochodzącym najprawdopodobniej z okresu 1725-1750. Wykorzystano w nim również elementy drzewa różanego i jakarandy i złocone ornamenty. Blat pokryty jest safianem.
- Wydarzenie odbywało się w mieście Karola Wielkiego, w mieście narodzin idei europejskiej. Stół miał jeszcze bardziej podkreślić dostojność i podniosłość ceremonii - zaznacza dr Janusz Sibora.
- Stół towarzyszy ludzkości od zawsze, jest elementem naszego dorobku cywilizacyjnego. W wymiarze politycznym jest symbolem władzy - np. stół prezydialny. W ceremoniale dworskim stół ustawiony w podkowę zarezerwowany był dla przyjęć najwyższej rangi. Stół okrągły to egalitarny mebel, który symbolizuje polityczny pokój - podsumowuje ekspert.
Obrady Okrągłego Stołu rozpoczęły się 6 lutego, a zakończyły 5 kwietnia 1989 roku. Uczestniczyli w nich przedstawiciele władzy komunistycznej, opozycja demokratyczna oraz przedstawiciele Kościołów - katolickiego i ewangelicko-augsburskiego. Okrągły Stół miał rozwiązać napiętą politycznie i gospodarczo sytuację w kraju, która zmusiła niejako władze PRL do rozmów z opozycją. Na temat kształtu obrad dyskutowano wcześniej w Magdalence podczas spotkań władz PRL i liderów NSZZ "Solidarność". Ostateczny termin rozpoczęcia negocjacji ustalili w styczniu 1989 r. przewodniczący NSZZ "Solidarność" Lech Wałęsa i szef MSW Czesław Kiszczak.
Przy słynnym stole w Pałacu Namiestnikowskim rozmowy odbywały się zaledwie dwukrotnie - na początku i na końcu negocjacji. Wówczas zasiadały przy nim 54 osoby. Przez większość czasu debatowano w zespołach, podzespołach i grupach roboczych. Łącznie w spotkaniach brało udział ponad 700 osób. Wśród nich byli (po stronie rządowo-koalicyjnej) m.in. Czesław Kiszczak, Leszek Miller, Alfred Miodowicz, Stanisław Ciosek, Aleksander Kwaśniewski, a także (po stronie opozycyjno-solidarnościowej) m.in. Lech Wałęsa, Jacek Kuroń, Władysław Frasyniuk, Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Geremek, Lech Kaczyński, Jarosław Kaczyński, Grażyna Staniszewska.
W wyniku negocjacji zagwarantowano m.in. częściowo wolne wybory do Sejmu (35 proc. mandatów dla opozycji), wolne wybory do Senatu, zalegalizowano NSZZ "Solidarność", ułatwiono opozycji dostęp do mediów. Utworzono również urząd Prezydenta PRL. W czerwcowych wyborach w 1989 r. kandydaci opozycyjnego Komitetu Obywatelskiego zdobyli wszystkie mandaty poselskie przeznaczone dla kandydatów bezpartyjnych (wspomniane wcześniej 35 proc.), a także 99 mandatów ze 100 w Senacie (jeden mandat przypadł kandydatowi niezależnemu).