Lew Rywin skończył odbywanie kary. To przez niego 15 lat temu pracę rozpoczęła słynna komisja śledcza

Producent filmowy Lew Rywin zakończył odbywanie kary pozbawienia wolności - podaje "Rzeczpospolita". Ostatnie dwa miesiące spędził w swoim mieszkaniu w trybie dozoru elektronicznego. Odsiadywał wyrok związany z tzw. "aferą Rywina". Mija 15 lat od rozpoczęcia działalności komisji śledczej wyjaśniającej tę głośną sprawę.
Lew Rywin po jednej z rozpraw Lew Rywin po jednej z rozpraw Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Lew Rywin jest wolny

Skazany za udział w aferze producent filmowy Lew Rywin rozpoczął odsiadywanie kary dwóch lat więzienia (uznany za winnego pomocy w płatnej protekcji) w kwietniu 2005 r. Najpierw odsiedział 43 dni, potem wrócił do więzienia w listopadzie na rok. Następnie warunkowo wyszedł na wolność.

Jak przypomina "Rzeczpospolita", w 2017 r. Lew Rywin został ponownie skazany. Usłyszał wyrok ośmiu miesięcy więzienia w związku ze śledztwem ws. korupcji i fałszowania dokumentacji medycznej. Według prokuratury, za pomocą nieprawdziwych dokumentów lekarskich próbował uniknąć odsiadywania wyroku za aferę.

Sześć miesięcy kary spędził w areszcie, pozostałe dwa mógł już odbyć w domu z założonym nadajnikiem w systemie dozoru elektronicznego.

Adam Michnik Adam Michnik Fot. Krzysztof Miller / Agencja Wyborcza.pl

"Przychodzi Rywin do Michnika"

Słynna "afera Rywina" wybuchła w grudniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" w tekście "Przychodzi Rywin do Michnika" opisała propozycję korupcyjną, którą kilka miesięcy wcześniej Lew Rywin złożył redaktorowi naczelnemu "GW" Adamowi Michnikowi.

Rywin, który powoływał się na tzw. "grupę trzymającą władzę", proponował korzystne dla spółki Agora zapisy w ustawie o radiofonii i telewizji. Zmiany umożliwiłyby zakup przez spółkę telewizji Polsat. Z rozmowy wynikało, że Rywin oczekiwał za to 17,5 mln dolarów dla SLD, chciał też zostać prezesem stacji.

Michnik nagrał rozmowę z Rywinem na dyktafonie i następnie ujawnił jej treść.

Komisja śledcza Komisja śledcza Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

15 lat od powołania komisji śledczej

Już w styczniu 2003 r. Sejm przegłosował powołanie komisji śledczej ds. wyjaśnienia afery Rywina. Działała do kwietnia 2004 r. i była pierwszą sejmową komisją śledczą w III Rzeczpospolitej.

Przewodniczącym został Tomasz Nałęcz (Unia Pracy, a potem SdPl), a wiceprzewodniczącymi Bohdan Kopczyński z LPR (później niezrzeszony) i Bogdan Lewandowski z SLD (później członek SdPL).

W gronie członków komisji znaleźli się posłowie SLD Jerzy Szteliga, Ryszard Kalisz (później zastąpiony przez Anitę Błochowiak), Stanisław Rydzoń, a także poseł PO Jan Rokita, poseł PiS Zbigniew Ziobro, Piotr Smolana z Samoobrony (w lutym zastąpiła go Renata Beger) i Józef Szczepańczyk z PSL. Na początku 2004 r. Renatę Beger zastąpił Jan Łączny z Samoobrony.

Komisja śledcza Komisja śledcza Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl

Przesłuchania w trakcie posiedzeń

Komisja śledcza oprócz Adama Michnika, Lwa Rywina i ówczesnej prezes Agory Wandy Rapaczyńskiej przesłuchała m.in. premiera Leszka Millera, prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego, prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego, szefową gabinetu politycznego premiera Aleksandrę Jakubowską, przewodniczącą KRRiT Danutę Waniek i sekretarza KRRiT Włodzimierza Czarzastego.

Przesłuchania gromadziły przez telewizorami setki tysięcy widzów. W szczytowych momentach było to nawet ponad milion osób. Nic dziwnego - podczas posiedzeń komisji dochodziło do nietypowych sytuacji.

Adam Michnik Adam Michnik Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Kolorowe skarpetki

Do jednej z najbardziej znanych wymian zdań doszło podczas przesłuchania redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Adama Michnika. W pewnym momencie rozmowa z Michnikiem potoczyła się w kierunku... kolorowych skarpetek. Podczas posiedzenia rozważano, czy świadkowie powinni pamiętać takie szczegóły dotyczące ubioru.

- Kolorowe skarpetki to symbol walki ze stalinizmem. Wszyscy bikiniarze chodzili w kolorowych skarpetkach - zauważył Michnik.

- Mówi się, że pedały też - odparła krótko posłanka SLD Anita Błochowiak.

Za swoją wypowiedź parlamentarzystka później przeprosiła.

Anita Błochowiak Anita Błochowiak Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Pionowe korytarze

Innym razem posłanka SLD zasłynęła nietypową analizą ciągów komunikacyjnych w siedzibie Agory.

- Biura zarządu są na 3. piętrze siedziby? - pytała Błochowiak Piotra Niemczyckiego, ówczesnego wiceprezesa spółki.

- Tak - odpowiedział Niemczycki.

- Mamy ciągi komunikacyjne w postaci schodów i wind?

- I korytarzy.

- I korytarzy. Pionowe. A proszę mi powiedzieć teraz...

- Poziome, korytarze poziome - poprawił posłankę Niemczycki.

Zbigniew Ziobro Zbigniew Ziobro Fot. Krzysztof Miller / Agencja Wyborcza.pl

"Pan jest zerem"

"Pan jest zerem" - to zdanie wypowiedziane przez ówczesnego premiera Leszka Millera odnoszące się do posła PiS Zbigniewa Ziobry przeszło do historii.

Ziobro pytał szefa rządu o działania podejmowane w kwestii wyjaśnienia okoliczności śmierci komendanta głównego policji gen. Marka Papały, zamordowanego w 1998 r.

- Podnoszone są przez media różne okoliczności, których nie chcę przytaczać, wskazujące na to, że w tej sprawie mogłoby mieć miejsce działanie niezgodne z procedurą, mówiąc najdelikatniej, z przyczyn politycznych uniemożliwiające przedstawienie zarzutu osobie, która miała zostać rozpoznana jako zleceniodawca zabójstwa generała Papały

- stwierdził Ziobro.

Przewodniczący komisji Tomasz Nałęcz zwrócił uwagę, że sprawa śmierci generała nie ma związku z aferą Rywina. Leszek Miller zdecydował się jednak odnieść do słów Ziobry.

- Pan generał Papała był moim przyjacielem i mam do tej sprawy szalenie emocjonalny stosunek. Był moim przyjacielem, był moim kolegą, razem pracowaliśmy, zachowałem go we wdzięcznej pamięci, znam dobrze jego rodzinę, jego żonę, jego córkę i nie ma być może człowieka bardziej zainteresowanego ode mnie, żeby schwytać morderców czy mordercę generała Papały i postawić go przed sądem. Jeśli zatem słucham czegoś takiego, to mam tylko jedno słowo, żeby określić postępowanie pana posła Ziobro, tym słowem jest podłość

- mówił ówczesny premier.

- Widzę, że pan premier nie odpowie na pytanie, tylko odpowie inwektywą. Ja rozumiem, że dociekanie prawdy bywa czasami przykre i bolesne... - zareagował Ziobro.

- Pan jest zerem, panie pośle, panie Ziobro - skomentował Leszek Miller.

Renata Beger Renata Beger Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

"Owies uderzył do głowy"

Posłanka Samoobrony Renata Beger w lipcu 2003 r. zaproponowała, by wykluczyć z prac komisji posłów SLD. - Sprawa Rywina jest waszą sprawą i nie powinniście być sędziami we własnej sprawie - przekonywała parlamentarzystka.

- Pani poseł, proszę mi wybaczyć, ale obawiam się, że pani owies uderzył do głowy - stwierdził poseł SLD Bogdan Lewandowski.

- Panie pośle, to jest niedopuszczalne. Przywołuję pana do porządku - zareagował przewodniczący Nałęcz.

Słowa o owsie nawiązywały do wypowiedzi Renaty Beger w jednym z wywiadów. Posłanka zadeklarowała, że lubi seks "jak koń owies".

Sejm. Głosowanie nad raportem komisji Sejm. Głosowanie nad raportem komisji Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Wyborcza.pl

Raport końcowy

Sejm w maju 2004 r. przyjął na posiedzeniu raport z prac komisji autorstwa Zbigniewa Ziobry. Ziobro stwierdził w dokumencie, że przed Trybunałem Stanu powinni zostać postawieni m.in. szef rządu Leszek Miller i prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Poseł PiS zaliczył do "grupy trzymającej władzę" m.in. Leszka Millera, Aleksandrę Jakubowską, Roberta Kwiatkowskiego, Włodzimierza Czarzastego i Lecha Nikolskiego. Cztery lata później prokuratorskie postępowanie zostało umorzone. Śledczym nie udało się ustalić, kto rzeczywiście należał do "grupy".

Więcej o: