Marsz pod hasłem 'Tu Wolna Jest Warszawa' rozpoczął się o 12.30, zakończył ok. dwóch godzin później. Uczestnicy marszem chcieli przede wszystkim wyrazić swój sprzeciw wobec zgody wojewody mazowieckiego Zdzisława Sipiery na budowę pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej.
'Dzień po dniu, ulica po ulicy i plac za placem PiS bezprawnie wydziera Warszawę jej mieszkańcom' - pisali organizatorzy marszu na stronie wydarzenia na Facebooku.
'Zaczęło się od zakazu wstępu na tereny wokół Sejmu i Senatu RP, gdzie każdy mógł swobodnie chodzić nawet w stanie wojennym. Potem, na mocy sprzecznej z Konstytucją pisowskiej nowelizacji prawa o zgromadzeniach, straciliśmy prawo do poruszania się po placu Zamkowym i Krakowskim Przedmieściu każdego 10. dnia miesiąca - pilnują tego barierki i tysiące policjantów' - dodają organizatorzy.
'Następnie PiS oddał całe centrum miasta we władanie organizatorów tzw. Marszu Niepodległości, demonstracji, która każdego 11 listopada zmienia się w manifestację nienawiści, nietolerancji, rasizmu i ksenofobii. Jakby tego było mało, PiS chce zawłaszczyć również plac Zamkowy w rocznice Powstania Warszawskiego, uniemożliwiając tam odbywanie się innych niż pisowskie zgromadzeń aż do 2021 roku' - wyliczają pomysłodawcy marszu.
'Bezprawnie, wbrew woli mieszkańców i wybranego przez nich samorządu, na placu Piłsudskiego, ukradzionym warszawiakom pod pretekstem "obronności państwa" (!), stanąć mają pisowskie pomniki, które wedle zamysłu ich sprawców mają dzielić społeczeństwo jak wszechobecne za rządów PiS barierki i kordony policji' - oburzają się organizatorzy wydarzenia.
'Nie akceptujemy buty władzy, która lekceważy prawo i nie szanuje woli mieszkańców stolicy. Apelujemy do wszystkich o udział w proteście przeciwko zawłaszczaniu naszej wspólnej Warszawy przez jedną partię polityczną. To sprawa łączy nas wszystkich, niezależnie od światopoglądu czy preferencji politycznych' - podkreślają.
Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 r. ma stanąć na obszarze między placem Piłsudskiego w Warszawie a ul. Królewską. Zgodnie z planem budowa ma być zakończona przed 10 kwietnia. Rozpoczęły się już prace przygotowawcze. W listopadzie w pobliżu ma pojawić się pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
ZOBACZ TAKŻE: Pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej stanie na pl. Piłsudskiego! Tak wygląda projekt>>>
Rada Warszawy przyjęła stanowisko, w którym nie wyraża zgody na budowę pomnika smoleńskiego na placu Piłsudskiego. Wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski poinformował, że w piątek władze Warszawy złożyły odwołanie w tej sprawie do Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju.
Na zdjęciu: projekt pomnika.
- Byłam - nie ja jedna - zwolenniczką budowy pomnika na Krakowskim Przedmieściu. A plac? Mimo wszystko jest godny i właściwy, bo jest związany z historią Smoleńska choćby poprzez mszę, podczas której dostaliśmy różańce od Benedykta XVI - komentowała kilkanaście dni temu budowę pomnika w rozmowie z Gazeta.pl Magdalena Merta, żona Tomasza Merty, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
- Dobrze, że pomnik w końcu będzie. Bardzo głośno już się o nim mówiło - sam również to robiłem. Ale źle, że został ulokowany akurat na placu Piłsudskiego. Sam projekt jest z kolei wyjątkowo szkaradny. Szkoda, bo jednak nie będzie ozdobą tego reprezentacyjnego placu - oceniał z kolei Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz.
Pomnik Lecha Kaczyńskiego ma stanąć nastomiast przed budynkiem dowództwa Garnizonu Warszawa, w pobliżu Placu Piłsudskiego i Krakowskiego Przedmieścia.
Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin podkreślił kilka dni temu w radiowej Trójce, że pomnik upamiętniający prezydenta, który zginął tragicznie w katastrofie smoleńskiej, ma być gotowy jesienią. - Wydaje mi się, że jeśli już jesienią, to 100-lecie niepodległości byłoby dobrym momentem [na odsłonięcie - red.] - mówił minister.