Zawiadomienie w sprawie głosowania w Sali Kolumnowej złożyły PO i Nowoczesna - ich przedstawiciele twierdzili, że w trakcie posiedzenia z grudnia 2016 doszło do przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków służbowych i działania na szkodę interesu publicznego oraz funkcjonariuszy publicznych.
W sierpniu tego roku prokuratura uznała, że nie ma podstaw do wszczęcia postępowań i podkreślała, że na Sali Kolumnowej zebrano niezbędne kworum.
Sędzia Igor Tuleya tę decyzję uchylił. Śledczy będą musieli też zbadać, czy posłowie PiS nie składali fałszywych zeznań w sprawie utrudniania wejścia do Sali Kolumnowej posłom opozycji.
Nie po raz pierwszy sędzia Igor Tuleya wydał decyzję lub udzielił wypowiedzi, która nie jest po myśli środowisk związanych z Prawem i Sprawiedliwością.
W 2013 r. skazał lekarza dr. Mirosława G. na rok więzienia w zawieszeniu za przyjęcie od pacjentów i ich rodzin 17,5 tys. zł korzyści majątkowych. Mirosław G. został również skazany na kilkudziesięciotysięczną grzywnę. W trakcie uzasadnienia wyroku sędzia Tuleya skrytykował działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokuratury.
Mirosław G. został zatrzymany za rządów PiS w lutym 2007 r., kiedy prokuraturą kierował Zbigniew Ziobro, a CBA - Mariusz Kamiński. To właśnie G. dotyczyły słowa Ziobry na słynnej konferencji: "Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".
- Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50. - czasów największego stalinizmu - mówił sędzia Tuleya. Jak podkreślił, zatrzymania dr. G., jak i innych oskarżonych w całej sprawie należy uznać za niezasadne i gdyby te osoby wystąpiły do sądu o odszkodowanie i zadośćuczynienie z tego tytułu, 'to z pewnością sąd by im je zasądził'. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Zobacz także: 'Tuleya wyszedł przed szereg? To prawda. Bo większości się nie chce'>>>
- To określenie dotyczyło sposobu prowadzenia przesłuchań. Przesłuchania odbywały się w godzinach nocnych, były wielogodzinne i to musi budzić skojarzenia z konwejerami, czyli wielogodzinnymi przesłuchaniami, jakie były na porządku dziennym w latach czterdziestych czy pięćdziesiątych. Oczywiście nie dochodziło do tortur fizycznych, ale konwejery polegały właśnie na takiej taktyce przesłuchiwania - tłumaczył Tuleya w TVN24. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Jak przypomina 'Gazeta Wyborcza', w 2003 roku przy okazji afery Rywina sędzia Tuleya nie zgodził się na zwolnienie z tajemnicy dziennikarskiej redaktora naczelnego 'Gazety Wyborczej' Adama Michnika i dziennikarza 'GW' Pawła Smoleńskiego.
Sędzia nakazał działającej wówczas sejmowej komisji śledczej (zasiadał w niej m.in. obecny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro) szukanie innych źródeł informacji.
W 2007 r. Igor Tuleya rozpatrywał sprawę zatrzymania Janusza Kaczmarka, który był podejrzewany o przeciek ws. planowanej akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Kaczmarek został zatrzymany w sierpniu przez ABW, politykowi zarzucano utrudnianie śledztwa i składanie fałszywych zeznań. W 2009 r. postępowanie zostało umorzone.
Sędzia Tuleya uznał wówczas, że zatrzymanie Kaczmarka było 'bezzasadne, nieprawidłowe' i 'nielegalne'. Jak przypomina 'Gazeta Wyborcza', zarządzana przez Zbigniewa Ziobrę prokuratura w reakcji na słowa sędziego zarzuciła Tulei stronniczość.
W lutym tego roku Tuleya zdecydował o przyznaniu Ryszardowi Boguckiemu 264 tys. zł odszkodowania za areszt w związku z morderstwem gen. Marka Papały. Bogucki przesiedział w areszcie 9 lat, ostatecznie ws. zabójstwa został uniewinniony.
Jak informował Polsat News, Tuleya uzasadniając przyznanie zadośćuczynienia odwołał się m.in. do konstytucji. - To, że w dzisiejszych czasach nie jest ona w pełni respektowana nie oznacza, że sądy nie muszą w swoich orzeczeniach do niej sięgać. Obecnie to sądy powszechne stoją na straży ustawy zasadniczej - podkreślił.
Igor Tuleya niejednokrotnie za swoje decyzje i słowa spotkał się z mocną krytyką.
- To nieodpowiedzialne. Nie można w ten sposób atakować funkcjonariuszy państwa polskiego, jednocześnie nie konkretyzując zarzutów - mówił w 2013 r. w TVN24 Mariusz Kamiński, odnosząc się do wypowiedzi o "stalinowskich metodach" CBA i prokuratury ws. Mirosława G.
"Jest Pan ostentacyjnie stronniczy i nadużywa swego urzędu sędziowskiego do zwalczania i krzywdzenia tych, których Pan z serca nie znosi. Pan NIE POWINIEN BYĆ SĘDZIĄ" - napisała w lutym na Facebooku posłanka PiS Krystyna Pawłowicz.
Igor Tuleya przyznał w rozmowie z "GW" w 2013 r., że spotkał się też z sytuacjami, w których ktoś groził jemu i rodzinie. CZYTAJ WIĘCEJ>>>