Sejmowa komisja sprawiedliwości pod wodzą Stanisława Piotrowicza (PiS) pracowała nad ustawami Andrzeja Dudy od godziny 22:00 aż do 1:30.
Jej obrady były dość burzliwe - posłowie mieli mocno ograniczony czas wypowiedzi, a posiedzenie komisji opuścił w trakcie przedstawiciel KRS sędzia Waldemar Żurek. - Co takiego dzieje się w tym tygodniu, że tak ważne ustawy muszą być procedowane w nocy? - pytał Żurek. Odmawiano mu jednak prawa głosu.
W rezultacie pod osłoną nocy przyjęto w sumie 10 poprawek autorstwa PiS do prezydenckiego projektu ustawy o KRS oraz 36 poprawek PiS do drugiej z ustaw - o Sądzie Najwyższym. Przeszła też jedna poprawka opozycji - o skreśleniu przepisu przejściowego, odnoszącego się do kwestii dodatkowego zatrudnienia sędziów SN i sądów powszechnych.
Prezydenckie projekty są tym samym gotowe do ostatniego, trzeciego czytania w Sejmie. Ostateczne głosowanie nad nimi - w piątek.
Zakończyło się posiedzenie Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, która rozpatrzyła poprawki do #KRS i #SN zgłoszone w trakcie drugiego czytania na posiedzeniu #Sejm.u pic.twitter.com/Me9iZk0pHs
- Sejm RP (@KancelariaSejmu) December 7, 2017
Nocne prace komisji poprzedziła debata na sali plenarnej Sejmu. Nieoceniony dla partii Stanisław Piotrowicz nie był sprawozdawcą projektów, ale wygłaszał oświadczenia w imieniu PiS. Przekonywał, że zarzuty o upolitycznianiu sądów są nieuprawnione, mówi też o trosce prezydenta, rządu i całej partii o reformę wymiaru sprawiedliwości i o krzywdzie, którą obywatelom ów wymiar wyrządzał.
Poseł był obiektem krytyki opozycji, która nieustannie przypominała o jego komunistycznej przeszłości. Po jednym z wystąpień nie wytrzymał. - Dość. Miarka się przebrała. Nie reagowałem dotychczas na fałszywe oskarżenia. Składam wniosek o skierowanie wystąpienia posła Roberta Kropiwnickiego do komisji etyki! Nigdy nikogo w stanie wojennym przed sądem nie oskarżałem. Zostałem w stanie wojennym zdegradowany! - grzmiał.
Krystyna Pawłowicz była tak aktywna w trakcie obrad, że przywoływać ją do porządku musiał sam marszałek Sejmu. W chwili największego wzmożenia posłanka PiS zarzuciła reprezentantowi mniejszości niemieckiej, że przynosi wstyd Polsce.
Pawłowicz miała krzyczeć do Ryszarda Galli 'do Berlina!' i 'wstyd!'. - Zapewniam panią, że to ja bronię polskiego honoru, a jak pani inaczej uważa, to niech to pani udowodni. Ja na razie Polsce wstydu nie przyniosłem, a pani tak - odpowiadał poseł. - Przynosi pan! Przynosi pan! - brnęła wyraźnie rozbawiona Pawłowicz.
Ujęcie na zdjęciu nie pochodzi z debaty nad prezydenckimi ustawami. Ławy partii rządzącej były niemal puste, podobnie jak miejsca rządu. Zapełniły się niedługo po zakończeniu dyskusji, dopiero podczas głosowań.
W debacie brali również udział m.in. pierwsza prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar oraz przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa Dariusz Zawistowski. Bodnar wysłał list do prezydenta, w którym wezwał głowę państwa do wycofania swoich projektów. Oto fragment:
Na sali byli też obecni przedstawiciele Andrzeja Dudy. Zofia Romaszewska, która miała być sprawczynią prezydenckiego weta, jedynie przysłuchiwała się poselskiej debacie.
Jako wnioskodawca wypowiadał się z kolei wiceszef kancelarii prezydenta Paweł Mucha. Przekonywał on, że ustawy nie są niezgodne z Konstytucją, są natomiast wypełnieniem zobowiązań wyborczych Andrzeja Dudy.
Twierdził również, że zmiany są 'powszechnie oczekiwane' przez polskie społeczeństwo. Dał też do zrozumienia, że prezydent akceptuje ten kształt ustaw:
Sejm jest od kilku dni szczelnie otoczony przez policję z każdej strony w obawie przed protestami. Te, stosunkowo nieliczne, rozpoczęły się w środę późnym wieczorem. Demonstrujący ustawili się wzdłuż barierek przy ulicy Wiejskiej i uderzali w nie, by zrobić hałas. Policja apelowała przez megafony: 'Obywatele, tu policja. Wzywamy do zachowywania się zgodnie z prawem'. W odpowiedzi słyszeli: 'Policja, tu obywatele. Przestańcie łamać prawo'.