W najnowszym "Newsweeku" tekst o szansach przewodniczącego PSL-u Władysława Kosiniaka-Kamysza w wyborach prezydenckich. Jak mówi w rozmowie z tygodnikiem jeden z doradców Kosiniaka-Kamysza, z Donaldem Tuskiem i Jarosławem Kaczyńskim łączy go to, że "z klerykałem i z antyklerykałem może rozmawiać tak, by każdy miał wrażenie, że puszcza do niego oko".
"Newsweek" pisze również o tym, "ile będą kosztowały pomysły PiS". "W ramach nieobniżania podatków rząd znacząco podnosi akcyzę na używki i składki do ZUS dla lepiej zarabiających. Skubnie w ten sposób prawie 10 mld zł rocznie" - informuje tygodnik. Czytaj więcej>>>
We "Wprost" m.in. tekst o "tajnej broni prezesa", którą mają być Krystyna Pawłowicz, Stanisław Piotrowicz i Antoni Macierewicz. "To narzędzia, którymi posługuje się prezes PiS, żeby utrzymać jedność obozu władzy i prymat PiS po prawej stronie sceny politycznej" - pisze Eliza Olczyk.
"Łamanie kręgosłupów koalicjantów, rozgrywka z prawicowymi radykałami, testowanie centrum. W pierwszym tygodniu nowego Sejmu mieliśmy próbkę tego, jak Jarosław Kaczyński będzie realizować swój główny cel - budowę wielkiej chadeckiej partii o szerokich skrzydłach. Takiej, która będzie wygrywała kolejne wybory i w której nie ma miejsca na nielojalność" - dodaje dziennikarka. Czytaj więcej>>>
"Gwałt na języku polskim" - tak na okładce "Do Rzeczy" komentowane są apele lewicowych parlamentarzystek o używanie słów z żeńskimi końcówkami. "Lewica atakuje język polski, bo chce wtłaczać swoją wizję świata. Języka nie da się na szczęście sztucznie kształtować, dlatego ideolodzy polegną" - twierdzi publicysta Łukasz Warzecha.
Z kolei małopolska kurator oświaty Barbara Nowak twierdzi, że to "obalanie cywilizacji". Czytaj więcej>>>
Najnowszy numer tygodnika "Sieci" poświęcony jest kampanii przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi.
- Jest pełna świadomość powagi sytuacji. Potencjalna przegrana w wyborach prezydenckich de facto oznaczałaby brak możliwości rządzenia. Okazuje się, że nie wystarczyło wygrać w wyborach parlamentarnych, trzeba jeszcze zwyciężyć w tej dogrywce - mówi "Sieciom" Arkadiusz Mularczyk z PiS. Z kolei według posłanki Małgorzaty Wassermann, w przypadku zmiany prezydenta "możliwe byłoby nawet rozwiązanie parlamentu".
- Do maja nie ma co się spodziewać żadnego projektu, który byłby bulwersujący czy otwierający niepotrzebny front. Wszyscy gramy na Andrzeja, a on musi uzyskać w wyborach nie 40 czy 42 proc., ale 50 proc. plus jeden głos - mówi jeden z polityków PiS. Czytaj więcej>>>