Polska posiada pięć C-130 Hercules w wersji E. Wszystkie zostały wyprodukowane w 1970 roku i skierowane do jednostek działających w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie Amerykanie byli zaangażowani w wojnie w Wietnamie. Po długiej służbie na początku XXI wieku trafiły do bazy na pustyni w Arizonie, gdzie zakonserwowane czekały na dalszy los.
Polskie wojsko bardzo odczuło potrzebę posiadania większych samolotów transportowych zwłaszcza po zaangażowaniu się w interwencję w Iraku a potem Afganistanie. Mniejsze C-295 CASA nie wystarczały. Pojawił się pomysł przejęcia C-130 Hercules, które wycofywali ze służby Brytyjczycy. Okazało się to jednak za drogie ze względu na koszty remontów i napraw. Zwrócono się o pomoc do Amerykanów, którzy zaoferowali sześć C-130 właściwie za darmo, przy czym jeden od razu przeznaczono na części i do ćwiczeń.
Przeprowadzony przez Amerykanów remont polegał głównie na wymianie centropłatów, czyli elementu łączącego skrzydła z kadłubem, który podlega dużym obciążeniom. Dzięki temu znacznie wydłużono żywot maszyn, które miały już po prawie 40 lat. Pierwszy z herculesów przyleciał do wyremontowanej bazy w Powidzu w 2009 roku. Ostatni w 2012 roku. Koszty przedsięwzięcia oszacowany na około 100 milionów dolarów sfinansowano w większości z programu pomocowego rządu USA dla polskiego wojska.
Ze względu na przeciągające się remonty Amerykanie wypożyczyli Polsce w 2009 roku jednego swojego C-130E. Maszyna została jednak utracona rok później w Afganistanie. W locie doszło do awarii i załoga musiał się ratować wykonując gwałtowne manewry. Udało się awaryjnie wylądować, ale przeciążenia spowodowały poważne uszkodzenia maszyny, która została spisana na straty i rozmontowana na części. W zamian USA dostarczyły kolejny samolot, który został później zwrócony.
Przejmując używane C-130 oficjalnie zakładano, że w ciągu kilku lat zapadnie decyzja o ich modernizacji (na przykład wymianie zużytych silników). Mówiono o pięciu latach. Padały też deklaracje, iż jest to rozwiązanie tymczasowe i w ciągu kilku lat zaczęte zostaną poszukiwania nowych średnich samolotów transportowych. Jednak jak to często bywa w polskim wojsku, rozwiązanie pomostowe stało się docelowym. MON do dzisiaj nie sygnalizował szukania następców herculesów.
Pięć C-130E Hercules pełni w polskim wojsku ważną funkcję jako największe dostępne samoloty transportowe. Każdy może zabrać na pokład maksymalnie 17,5 tony ładunku a rozmiary ładowni pozwalają przewozić duże przedmioty. Na przykład transporter opancerzony czy klika samochodów lub kontenerów. To nieoceniona możliwość podczas różnych misji czy ćwiczeń poza granicami kraju. Inaczej o pomoc trzeba by prosić sojuszników lub płacić firmom cywilnym.
Załogę C-130 stanowi zazwyczaj pięciu ludzi. Dwóch pilotów, inżynier pokładowy, nawigator i loadmaster, czyli osoba odpowiedzialna za ładunek. Tych ostatnich może być więcej w zależności od potrzeb. W najnowszej wersji samolotu oznaczonych literą J elektronika przejęła zadania nawigatora i inżyniera, dzięki czemu w kokpicie wystarczy dwóch pilotów.
Na potrzeby C-130 wojsko gruntownie wyremontowało lotnisko w Powidzu. Znajduje się tam 33. Baza Lotnictwa Transportowego, do którego należą herculesy. Dodatkowo powidzkie lotnisko jest często wykorzystywane przez wojsko USA podczas różnych ćwiczeń a w ostatnich latach stacjonują tam rotacyjnie śmigłowce wspierające amerykańskie wojska lądowe w Polsce.