Hymn Polski mówi o uchodźcach i to uchodźcy go tworzyli. Zapominamy o części naszej historii

Dziś Dzień Uchodźcy. To słowo kojarzy się z uciekinierami m.in. z Syrii. Zapominamy, że również Polacy przez wiele lat przez wojnę i prześladowania musieli opuścić swoją ojczyznę. Dziś w Mosulu, Bejrucie, Iranie czy Strefie Gazy na cmentarzach można znaleźć polskie groby tych, którzy znaleźli schronienie na Bliskim Wschodzie.
Polscy uchodźcy w Iranie Polscy uchodźcy w Iranie Fot. NICK PARRINO/LIBRARY OF CONGRESS | Domena Publiczna

Uchodźstwo to część polskości

Dziś stosunek dużej części naszego społeczeństwa do uchodźców jest zdecydowanie negatywny. Warto pamiętać jednak, że historia Polski ostatnich 200 lat to w dużej mierze historia uchodźców. Nawet nasz hymn - 

- "Polskość", czyli nasza kultura czy też myśl polityczna w wielkim stopniu powstała na uchodźstwie. To widać choćby po tym, gdzie była pisana część lektur, których uczymy się w szkołach - właśnie na uchodźstwie. Wystarczy wsłuchać się w słowa hymnu, który był pisany przez uchodźców i poniekąd o uchodźstwie. W momencie, w którym zapomnimy o tej części naszej narodowej pamięci, to zapomnimy o ważnej części polskiej tożsamości - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Paweł Cywiński, współtwórca portalu uchodźcy.info.

''Mazurek Dąbrowskiego'' jest również pieśnią uchodźczą. "Marsz, marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski" - śpiewali polscy żołnierze we Włoszech. Polityczni emigranci z okupowanej Polski, którym inne państwo udzieliło schronienia.

Cywiński zwraca uwagę, że gdy byliśmy w potrzebie, przyjmowano nas dobrze. - W poszczególnych okresach różnie wyglądała polska emigracja i nie zawsze było to uchodźstwo. Ale patrząc z grubsza widzimy, że Polacy byli - nie zawsze, ale zazwyczaj - przyjmowani dobrze i gościnnie. Wynikało to m.in. z tego, że uchodźca, czyli ktoś, kto musi uciekać przed prześladowaniem, wzbudza empatię. Jest ofiarą. To coś, o czym  dziś u nas zapominamy. Nie potrafimy nawet odwołać się do własnych doświadczeń i przypomnieć, że uchodźca to ofiara - mówi Cywiński.

Nasz stosunek do uchodźców jeszcze niedawno był zupełnie inny. Według badań CBOS jeszcze w maju 2015 roku 74 proc. Polaków była za tym, by przyjmować uchodźców z krajów objętych wojną. W badaniu z lutego 2016 roku "Tak" odpowiedziało już tylko 39 proc. badanych. Z badania wynika, że w ciągu 8 miesięcy ok. nawet 11 mln dorosłych Polaków zmieniło zdanie ws. uchodźców.

Wpłynęło na to wiele czynników. Tę zmianę widać nie tylko w Polsce. Temat uchodźczy został upolityczniony na całym Zachodzie, zazwyczaj przez prawicowych polityków. Duży wpływ na radykalizację publicznej debaty dotyczącej kryzysu imigracyjnego, zwłaszcza w internecie, ma też Rosja. Wynika to między innymi z analizy firmy Alto Data Analytics, która zbadała ponad trzy tysiące różnych artykułów i filmików antyimigracyjnych we Włoszech i okazało się, że w większości za rozprzestrzenianie ich odpowiadają właśnie rosyjskie sieci dezinformacyjne. - mówi autor serwisu poświęconemu uchodźcom. - To też kwestia zarządzania strachem przez polskich polityków, czyli straszenia i zapewnienia, że się przed tym ochroni jednocześnie. Cztery lata temu straszono "genderem", dziś uchodźcą i módlmy się, żeby za dwa lata nie zaczęto straszyć "Ukraińcem". Oczywiście nie można mówić, że z uchodźcami nie ma żadnych problemów. Te problemy i wyzwania istnieją. Natomiast reakcja polityków i przestraszonej przez nich części społeczeństwa na to jest zupełnie nieadekwatna do tego, z czym się mierzymy.

Siły polityczne w Polsce (i nie tylko) cynicznie wykorzystały kryzys humanitarny, by na zarządzaniu strachem zbić kapitał polityczny. Pamiętajmy jednak, że słowo "uchodźca" ma nie tylko takie znaczenie, jakie stara mu się nadać polityczna propaganda. Uchodźcami byliśmy my - jako narodów, nasi dziadkowie i rodzice. I nigdy nie wiadomo, czy nie będą nimi nasi sąsiedzi lub my sami.

Prawo regulujące termin uchodźcy powstało w połowie XX wieku, jednak nie znaczy to, że przed tym nie istniały osoby, które wypełniają dzisiejsza definicję uchodźcy - osoby uciekającej przed prześladowaniem ze względu na poglądy, religię czy przynależność narodową. Wcześniej o takich osobach mówiło się m.in. "emigranci polityczni".

'Wjazd gen. Jana Henryka Dąbrowskiego do Rzymu'. Gen. Dąbrowski po rozbiorach tworzył na uchodźstwie we Włoszech polskie legiony. 'Wjazd gen. Jana Henryka Dąbrowskiego do Rzymu'. Gen. Dąbrowski po rozbiorach tworzył na uchodźstwie we Włoszech polskie legiony. Obraz Januarego Suchodolskiego

Rozbiory

Do jednej z wielkich emigracji politycznych doszło w okresie rozbiorów Polski. Encyklopedia PWN podaje, że pierwsza fala nastąpiła już po Konfederacji Barskiej i I rozbiorze w 1772 roku. Polscy uchodźcy, często w obawie przed represjami, wyjeżdżali do Turcji, Austrii i Francji. Po wojnie polsko-rosyjskiej w 1792 roku i II rozbiorze politycy i wojskowi, w tym Tadeusz Kościuszko, udali się na uchodźstwo m.in. do Saksonii. Wreszcie po III rozbiorze i utracie polskiej państwowości m.in. do Francji i Włoch wyjechali kolejni działacze polityczni i żołnierze. Ta ostatnia emigracja polityczna liczyła ok. 4 tys. osób. 

XIX-wieczna grafika przedstawiająca przyjęcia polskiego uchodźcy we Francji po powstaniu listopadowym XIX-wieczna grafika przedstawiająca przyjęcia polskiego uchodźcy we Francji po powstaniu listopadowym Fot. Domena publiczna

Pod zaborami i na Wielkiej Emigracji

Nie tylko rozbiory, ale też okres zaborów - szczególnie po powstaniach - wiązał się z uchodźcami z Polski. Wtedy miała miejsce tzw. Wielka Emigracja. Po upadku powstania listopadowego tysiące ludzi uciekły z terenów zaboru rosyjskiego. Ok. 9 tys. wyjechało z terenów okupowanej Polski, m.in. do Francji. Uchodźcami zostali m.in. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, gen. Józef Bem. Ten ostatni nawet przez pewien czas dowodził obroną Aleppo, gdzie zgromadzili się m.in. bliskowschodni chrześcijanie, przed atakami miejscowych nomadów. 

Upadek powstania styczniowego ponownie wiązał się z ucieczką w terenów Polski. Wyjechało ok. 10 tys. uchodźców, z tego połowa do Francji, inni m.in. do Turcji, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i USA.

Warto wspomnieć, że polskim uchodźcom we Francji pomagały instytucje charytatywne, a tysiącom z nich rząd przyznawał zasiłki. Z kolei w Turcji polscy uchodźcy założyli własne miasteczko Adampol, obecnie Polonezköy.

Polscy uchodźcy z terenów wiejskich na początku I wojny światowej Polscy uchodźcy z terenów wiejskich na początku I wojny światowej Fot. Library of Congress / Domena publiczna

I Wojna Światowa i 20-lecie międzywojenne

Uchodźcy czasu zaborów uciekali z Polski raczej przez groźbę osobistych prześladowań ze względu na poglądy i działalność oraz udział lub wsparcie powstań. Inny charakter miała ucieczka i przesiedlenia w okresie I Wojny Światowej. Były one związane z działaniami wojennym i miały charakter masowy. PWN podaje, że z 800 tys. osób z Galicji schroniło się przed wojną w głębi Austrii, Czechach i na Węgrzech. W zaborze rosyjskim przeprowadzono masową ewakuację ludności - nawet 600 tys. osób. Kolejne setki tysięcy cywilów uciekały też z zachodnich regionów Rosji.  Uchodźcy trafiali do części kraju w pobliżu frontu, ale część wywieziono do dalekich guberni m.in. na Syberii.

Uchodźcy, którzy trafili na Wschód, mogli wrócić dopiero po zakończeniu wojny polski-bolszewickiej. Stefan Dmitruk pisze, że - według różnych danych - do Polski powróciło od 1 do 2,4 mln ludzi.

W latach 20. i 30. z Polscy wyjeżdżały tysiące ludzi, jednak byli to raczej (przyjmując dzisiejsza terminologię) nie uchodźcy, a emigranci zarobkowi. Z kraju wyjechały wtedy ok. 2 miliony osób. Wyjeżdżali także przedstawiciele mniejszości, w tym Polacy pochodzenia żydowskiego. Na fali syjonizmu wielu jechało do Palestyny budować państwo żydowskie. Jednak dla części z nich jednym z powodów wyjazdu był też antysemityzm w II RP, zatem niektórych można by najpewniej uznać za osoby uciekające przed represjami.

Polscy uchodźcy w Iranie Polscy uchodźcy w Iranie Fot. NICK PARRINO/LIBRARY OF CONGRESS | Domena Publiczna

II Wojna Światowa - Polacy od Libanu po Nową Zelandię

II Wojna Światowa była czasem masowych przesiedleń i ucieczki przed działaniami wojennymi oraz represjami. Uciekły władze państwowe, które później tworzyły rząd na uchodźstwie.

Najpierw 150 tys. polityków i urzędników, wojskowych i cywilów trafiło do Rumunii, później część z nich m.in. do Wielkiej Brytanii. W kolejnych falach z okupowanej Polski ludność przedostawała się do innych państw. Z terenów pod okupacją ZSRR setki tysięcy Polaków zostało deportowanych wgłąb Związku Radzieckiego. Po porozumieniu między rządem na uchodźstwie a Moskwą deportowani Polacy uzyskali amnestię (jednak z jej obowiązywaniem bywało różnie). W 1942 rok 115 tys. osób, w tym 37 tys. cywilów (z tego połowę stanowiły dzieci) zostało wysłanych do Iranu. Z czasem część z uchodźców trafiła do innych miejsc na Bliskim Wschodzie: Iraku, Syrii, Libanu i Palestyny.

Do dziś np. w Teheranie i Isfahanie, w Bejrucie i Strefie Gazy istnieją polskie cmentarze z tego okresu. W zeszłym roku w stolicy Iranu otwarto wystawę zdjęć polskich uchodźców. W latach 40. lokalny fotograf Abolqasema Jali zapraszał przybyszów do swojego studia i wykonywał ich portrety, by choć trochę pomóc zapomnieć o przeżyciach wojny i zsyłki.

Polacy przebywali w miejscach, gdzie dziś przebywają lub skąd uciekają współcześni uchodźcy. W książce "Isfahan, miasto polskich dzieci" autorzy publikują fragmenty pamiętników Polaków. Opisują w nich m.in. podróż z Iranu przez Bagdad i Aleppo do Libanu. W 1945 roku drogę tę przebyło 4300 polskich uchodźców. W Libanie Polacy tworzyli własne małe społeczności m.in. we wsiach w okolicach stolicy. Powstawały tam uchodźcie szkoły i licea.

Polscy uchodźcy trafiali też do jeszcze bardziej odległych miejsc. Polski rząd na uchodźstwie apelował do Ligi Narodów, by znajdowała miejsca na bardziej stały pobyt dla Polaków, w tym dzieci (wśród których było wiele sierot). Na to wezwanie odpowiedziała m.in. Nowa Zelandia. Kraj zadeklarował, że przyjmie uchodźców. Trafiło tam 733 dzieci, w większości sierot, oraz 102 polskich opiekunów. W miejscowości Pahiatua otworzono dla nich specjalny kampus. Dla wielu Nowa Zelandia stała się domem. Polacy byli przyjmowani też m.in. w Indiach i Meksyku.

Referendum '3 razy tak' w 1946 roku, które było elementem przejmowania przez komunistów władzy w Polsce Referendum '3 razy tak' w 1946 roku, które było elementem przejmowania przez komunistów władzy w Polsce Fot. Leszek Wysznacki / Domena publiczna

Czasu komunizmu - exodus 800 tys. Polaków

Koniec wojny dla wielu uchodźców wcale nie oznaczał możliwości powrotu. Ponadto w okresie budowania PRL i komunistycznych represji z kraju wyjechało kolejne kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Uchodźcy z czasów wojny oraz nowi uciekinierzy osiedlali się w USA (110 tys.), Australii (ok. 60 tys.), Izraelu (55 tys.), Kanadzie (47 tys.), Francji (30 tys.), także w Afryce i Ameryce Południowej.

Poza krajem wciąż działał rząd na uchodźstwie. Funkcjonował aż do 1990 roku, kiedy ostatni prezydent - uchodźca Ryszard Kaczorowski przekazał insygnia prezydenckie Lechowi Wałęsie.

W okresie PRL miały miejsce zarówno pojedyncze przypadki ucieczki, jak i masowe wyjazdy, związane z ruchami opozycyjnymi i zmianami w państwie. W sumie w latach 1956-80 wyjechało z Polski 800 tys. osób. Wielu z nich otrzymywał status uchodźcy lub inną formę ochrony międzynarodowej (azyl lub pobyt tolerowany).

Pożegnanie ojca i syna w marcu 1968 r. Pożegnanie ojca i syna w marcu 1968 r. Fot. Elżbieta Turlejska (zdjęcie z wystawy 'Obcy w domu Wokół Marca '68' w Muzeum POLIN)

Marzec 1968 - bilet w jedną stronę

Co najmniej 13 tys. Polaków żydowskiego pochodzenia wyjechało z kraju w wyniku antysemickiej nagonki władz PRL w roku 1968, związanej z protestami studenckimi Marca '68. Przed wyjeżdżającymi stawiano ultimatum - dawano im bilet w jedną stronę i zabierano obywatelstwo. Jako bezpaństwowcy ubiegali się o status uchodźcy w Szwecji i Danii, w USA i Izraelu i w wielu innych państwach.

Dla uchodźców często wiązało się to nie tylko z zostawieniem w Polsce dobytku, ale też rozłąką z rodziną, ukochanymi i przyjaciółmi.

- Zostającym w Polsce zostawały kalendarze z adresami. Obrazują ubywanie przyjaciół. W ciągu trzech lat ze stu kilkudziesięciu zostało kilkanaście adresów i telefonów. Oczywiście pojawiły się nowe, w Nowym Jorku, Tel Awiwie, Kopenhadze i Sztokholmie - mówił w rozmowie z nami wicedyrektor Muzeum POLIN Zygmunt Stępiński, który sam był uczestnikiem tamtych wydarzeń i omal nie zdecydował się na emigrację.

Gdańsk w roku 1982, stan wojenny Gdańsk w roku 1982, stan wojenny Fot. Anna Biała / Agencja Wyborcza.pl

Lata '80 - emigracja solidarnościowa

Jeszcze w ostatniej dekadzie przed upadkiem PRL polityczne represje wobec działaczy opozycji, w tym "Solidarności", a także sytuacja ekonomiczna zmusiły do wyjazdu wielu Polaków. W latach 80. kraj opuściło 270 tys. osób. Do tzw. emigracji solidarnościowej przyczyniło się w dużej mierze wprowadzenie stanu wojennego.

"Gazeta Wyborcza" przypominała, jak w czerwcu 1981 roku agencja AP podawała w depeszy, że codziennie 150 Polaków dociera do granicy Austrii, skąd wiedzie ich droga na Zachód. 31 grudnia 1981 roku w przeznaczonym dla 400 osób obozie przebywało 1400 Polaków. Wielu, w tym całe rodziny, spędzało tam święta.

Na świecie odnotowuje się rekordowo wysokie liczby uchodźców. Obecnie 65 mln ludzi jest zmuszonych do życia poza miejscem zamieszkania. 22 mln mają status uchodźcy, 10 milionów to bezpaństwowcy. Większość uchodźców żyje w krajach rozwijających się, jak Turcja, Liban, Jordania, Pakistan, Uganda i Etiopia.

Polskie organizacje w kraju i na świecie pomagają uchodźcom. Możesz wesprzeć m.in.: Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, Polska Misja Medyczna, Polska Akcja Humanitarna, Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Uchodźców ratują też światowe organizacje, jak UNHCR, UNICEF, Lekarze Bez Granic, WFP, Czerwony Krzyż.

Opracowano m.in. na podstawie Encyklopedii PWN oraz artykułu w serwisie uchodzcy.info.

Więcej o: