"Od Rosario po Puławy, od Wrocławia po Canberrę - jesteśmy wszędzie" - piszą na swojej stronie internetowej organizatorki Strajku Kobiet. To już drugi raz, kiedy tłumy organizują się w największych polskich miastach. Marsze odbywają się nie tylko w Polsce, organizowane są także w 50 innych krajach.
Kobiety zebrały się pod hasłem #JesteśmyWszędzie. W Warszawie manifestujący wyruszyli z Placu Konstytucji. Na przodzie marszu pojawił się napis "Warszawski strajk kobiet", na innych banerach można przeczytać hasła takie, jak "Solidarność, Praworządność", "Siła kobiet" czy "Jarek, won mi z cipki". Część idących w marszu miała czarne parasolki, które układały się w napis "Prawa Kobiet".
"Zważywszy na to, że nasz obłąkany, populistyczny, prawicowy, nienawidzący kobiet rząd robi wszystko, co w jego mocy, żeby zniszczyć pozycję Polski na arenie międzynarodowej, jest dla nas bardzo ważne, żeby mimo tego, jako Polki i obywatelki, być częścią i jednym z motorów ponadnarodowego ruchu solidarności kobiet na całym świecie" - mówi Marta Lempart, jedna z liderek Strajku Kobiet.
Poza Warszawą Strajk Kobiet odbył się m.in. w Lublinie, Gdańsku, Wrocławiu, Bydgoszczy. Kobiety zebrały się również w mniejszych miastach. W sumie akcja została przeprowadzona w 200 miejscach.
Międzynarodowy Strajk Kobiet 8 marca jest realizowany przez nieformalną, bezpartyjną inicjatywę o nazwie Ogólnopolski Strajk Kobiet. Pierwsza akcja tej grupy miała miejsce w październiku 2016 r.
Udało się wówczas odwieźć rząd od procedowania projektu ustawy zaostrzającego prawo dot. aborcji. Po tym wydarzeniu strajki odbyły się m.in. w krajach Ameryki Południowej.