MiG-29 rozbił się w poniedziałek po południu niedaleko Mińska Mazowieckiego. Do zdarzenia doszło podczas lotu szkoleniowego. Wiele wątków w sprawie katastrofy wciąż pozostaje niewyjaśnionych. Jednym z dużych pytań jest to, czy pilot rzeczywiście się katapultował ze spadającego samolotu.
- Nie ma potwierdzenia, czy na pewno pilot się katapultował. Są informacje od osób na miejscu, ale to są informacje nieoficjalne, o tym, że tego nie zrobił. To znaczy, że udało się pilotowi ten wypadek przeżyć - mówił reporter "Faktów" TVN Wojciech Bojanowski.
Kolejnym z istotnych wątków jest to, że pomimo niewielkiej odległości od bazy w Mińsku Mazowieckim, odnalezienie pilota zajęło służbom więcej czasu, niż spodziewało się wiele osób, na przykład major lotnictwa Michał Fiszer. Bojanowski mówił, że rozbitka namierzono za pomocą kamery termowizyjnej.
Reporter TVN widział teren w miejscu wypadku. Mówił, że dotarcie na miejsce katastrofy zajęło mu prawie dwie godziny i tylko do pewnego momentu dało się jechać samochodem. - Była konieczność, żeby jakieś zwalone drzewo przeciąć, żeby mógł tam ten sprzęt dojechać - opowiadał reporter TVN. Tłumaczył, że obszar nie należy do Lasów Państwowych i w związku z tym drogi nie są uporządkowane.
Istnieją wątpliwości, czy pilot na pewno katapultował się z MiG-a 29. Niektórzy zastanawiali się, czy pilot próbował posadzić maszynę na ziemi. Wojciech Bojanowski rozwiewa te wątpliwości mówiąc, że "to nie jest miejsce, w którym da się wylądować". Zwrócił uwagę na to gęstość lasu.
Zaznaczył, że jest tam rezerwat przyrody, a teren jest podmokły i bagnisty, a teren w jego ocenie jest "rzeczywiście dość trudny".
Wojskowy MiG 29 rozbił się w poniedziałek. Łączność z maszyną utracono koło 17:15 podczas podejścia do lądowania na lotnisku w Mińsku Mazowieckim. W poszukiwaniach 28-letniego pilota brało udział co najmniej 200 osób. Byli to funkcjonariusze Żandarmerii Wojskowej, policji i straży pożarnej.
Odnaleziony pilot był przytomny. Miał połamane kończyny, jednak obrażenia nie zagrażały jego życiu. Przewieziono go do szpitala wojskowego przy ul. Szaserów w Warszawie. Pomyślnie przeszedł operację. Do momentu wstępnego określenia przyczyn wypadku zawieszono loty na MiG-ach 29 stacjonujących w bazie w Mińsku Mazowieckim.