Wybitny malarz i utalentowany tłumacz. Ojciec i syn, których losy zakończyły się tragicznie. Niektórzy twierdzą, że nad rodziną Beksińskich ciążyło fatum, którego ani Zdzisławowi, ani Tomaszowi, ani poświęcającej się dla syna i męża Zofii, nie udało się pokonać. Film o Bekisińskich "Ostatnia rodzina", który właśnie wchodzi do kin, ma szansę być kasowym hitem: bilety na weekendowe seanse w warszawskich kinach już się rozeszły.
Beksińcy mieszkali w Sanoku. Kiedy w 1977 roku miasto decyduje o rozbiórce ich rodzinnego domu, przenoszą się do Warszawy. Właśnie wtedy zaczyna się opowieść o Zofii, Zdzisławie i Tomaszu Beksińskich w ''Ostatniej Rodzinie''. Film już obsypano nagrodami. I nic dziwnego, bo historia ta rzeczywiście jest poruszająca. Tomek wyprowadza się od rodziców do własnego mieszkania, przeżywa fascynacje muzyczne i miłosne. Po jego pierwszej nieudanej próbie samobójczej rodzice zaczynają dramatyczną walkę o syna.
Fot. Hubert Komerski / mat. prasowe
Zofia martwi się o Tomka, gotuje obiady, poświęca się rodzinie. Zdzisław natomiast w pełni oddaje się sztuce: maluje, fotografuje. Wreszcie podpisuje umowę z mieszkającym we Francji marszandem, a Tomek zaczyna pracę w Polskim Radiu. Prowadzi kultowe audycje muzyczne, tłumaczy filmy. Wydaje się, że Beksińscy będą wieść spokojne życie. Ale wtedy właśnie rusza seria fatalnych wydarzeń. W 1998 roku Zofia umiera na tętniaka aorty.
Rok później w Boże Narodzenie Tomek popełniła samobójstwo. Zdzisław, który był pewien, że zarówno żona jak i syn przeżyją, gnie w nocy z 21 na 22 lutego 2005 roku w swoim mieszkaniu na Służewcu. Zabił go 19-letni syn znajomych. Chłopak wykonywał czasem u Beksińskiego różne prace domowe, a jego mama u niego sprzątała. Czemu niektórzy twierdzą, że nad Beksińskimi ciążyło fatum? Jakie tajemnice skrywała ta rodzina?
ADAM STĘPIEŃ
Tomasz Beksiński w wigilię Bożego Narodzenia 1999 roku zażył tabletki nasenne. Ojciec znalazł go martwego następnego dnia po południu. W książce Magdaleny Grzebałkowskiej ''Beksińscy. Portret podwójny'' Zdzisław tak relacjonuje tragedię:
I dalej opowiadał o synu:
Andrzej Seweryn jako Zdzisław Beksiński i Dawid Ogrodnik jako Tomasz Beksiński w filmie Ostatnia Rodzina / Fot. Hubert Komerski
Wiesław Banach, dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, przyjaciel Zdzisława tak opowiada Grzebałkowskiej:
Autorka książki podsumowuje to krótko: ''Zdzisław Beksiński nigdy nie uderzy swojego syna. Zdzisław Beksiński nigdy nie przytuli swojego syna.''
Rodzice kupili Tomkowi mieszkanie na tym samym osiedlu. Mama mu sprzątała i gotowała obiady. Gdy miał przyjść, otwierała zamek w drzwiach, bo ''Tomeczek przyjdzie na obiad i on się denerwuje, jak musi kręcić w zamku kluczem''.
Jedną w wizyt Tomka opisuje w książce przyjaciel rodziny:
KINO ŚWIAT
Tomasz miał kilka prób samobójczych. Po jednej z nich, w 1977 roku wpadł na pomysł, żeby wydrukować i rozwiesić własne klepsydry. ''Dnia 22 września zmarł nagle Tomasz Beksiński przeżywszy lat 18. Wyprowadzenie zwłok z domu żałoby odbędzie się w dniu 25 września 1977 r. o godz. 16.00. Msza święta żałobna za spokój duszy Zmarłego odbędzie się w dniu 25 września 1977 r. o godzinie 11.00 w kościele parafialnym, o czym zawiadamia rodzina''.
Z pomocą kolegów się udało. Do Beksińskich zaczęli przychodzić z kondolencjami znajomi i szkolni koledzy Tomka. Tomasz Beksiński powiedział później: ''Wiem, było to idiotyczne, postąpiłem jak tuman - eraz to widzę i czuję się nadal ohydnie''.
W 1985 roku Tomasz połyka garść środków nasennych i popija alkoholem. Ojciec znajduje go kilka godzin później. Tomek przez parę dni jest w śpiączce, ale lekarzom udaje się go obudzić. Jeden z nich wspomina, że pacjent miał na twarzy ''odleżynę, widocznie leżał na czymś twardym przez wiele godzin''. Znajomej pisze w liście, że pijany wpadł pod samochód. ''Odleżyna na prawej skroni, w kształcie monety, zostanie mu do końca życia'' - pisze Grzebałkowska.
W listopadzie 1988 roku Tomasz leciał do Rzeszowa. Samolot musiał awaryjnie lądować. Kiedy uderzył o ziemię i się zapalił, pasażerowie zaczęli krzyczeć.
"Przez okienko z prawej strony zobaczyłem płomienie. Jakaś kobieta siedząca przede mną błagała, by ktoś jej odpiął pas. Zrobiłem to. W tym czasie pozostali pasażerowie starali się wydostać z samolotu. W samolocie pojawił się coraz gęściejszy dym koloru czarnego. Usłyszałem wołanie o pomoc kobiety przytłoczonej wyrwanymi fotelami. Próbowałem ją wydostać i usunąć te fotele. Było to jednak niemożliwe, gdyż zaklinowały się tak, że nie mogłem ich odsunąć. Dym był coraz gęściejszy, nie było czym oddychać. Nie mogąc jej pomóc, sam zacząłem szukać wyjścia. Po stercie wyłamanych foteli dobrnąłem do drzwi i wydostałem się z samolotu z prawej strony. Zobaczyłem gromadkę pasażerów znajdujących się kilkadziesiąt metrów od samolotu. Pobiegłem w ich kierunku. Pytali mnie, czy ktoś jeszcze został. Odpowiedziałem im, że na pewno została jedna kobieta" - relacjonował później Tomasz w prokuraturze.
W wypadku zginęła jedna pasażerka, wielu zostało rannych. Tomasz nigdy więcej nie wsiadł do samolotu.
Dawid Ogrodnik jako Tomasz Beksiński w filmie Ostatnia Rodzina / Fot. Hubert Komerski
Zdzisław Beksiński świadomie nie poszedł na ASP. Został inżynierem, ale przez większość życia utrzymywał się ze sprzedaży obrazów. Malował od dziecka. W szkole, gdy dzieciaki biegają na przerwach po korytarzach, Zdzisław siedzi sam i rysuje.
Grzebałkowska opisuje to tak:
Archiwum Muzeum Historycznego w Sanoku
Wszyscy odwracają się i patrzą na Zdzisława Beksińskiego. Przyzna po latach, że czuł się wtedy jak idiota. Ale ksiądz po jakimś czasie zmienia swoje zdanie o Zdzisławie. Mówi komuś: ''Beksiński to dobry chłopak, ale tępy''.
Materiały prasowe
Archiwum Muzeum Historycznego w Sanoku
Zdzisław Beksiński poślubił Zofię Stankiewicz w 1951 roku. Byli razem przez 47 lat. Zosia zaspokajała wszystkie jego potrzeby, nie miał kochanek. Gdy zmarła, nie związał się z nikim na stałe.
Mat. prasowe
Za to Tomek był kochliwy. Co rusz zakochiwał się w jakiejś koleżance - większość nie chciała rozmawiać z autorką książki. Gdy był już znanym dziennikarzem radiowym, pisały do niego zakochane fanki. Z jedną z nich, 16-latką ze Szczecina nawet się na jakiś czas związał. Rzuciła go, gdy przyznał się, że będąc z nią, przespał się ze starą znajomą.
Z jedną ze swoich miłości Tomasz chciał się ożenić. Nazywał ją Nadkobietą, by jak żartował, była w stanie z nim wytrzymać. Anja Orhodox, przyjaciółka Tomka, wspomina:
Tomasz się oświadczył, ale został odrzucony. H. związała się później z jego przyjacielem. Nie mógł mu tego wybaczyć.