Waży ok. 8-9 ton, ma 5,5 metra długości i ponad 1,7 metra wysokości. Cadillac One, zwany potocznie "Bestią", przyleciał już do Warszawy. Tym opancerzonym autem będzie poruszał się prezydent USA Barack Obama podczas wizyty w stolicy z okazji szczytu NATO. Choć samochód może wyglądać niepozornie, jego zadaniem jest zapewnienie Barackowi Obamie bezpieczeństwa.
Obecny model wszedł do użytku w styczniu 2009 r. Chociaż nosi nazwę "Cadillac One", nie jest wzorowany na żadnym konkretnym modelu samochodu. Ma za to zamontowane m.in. reflektory i tylne światła identyczne do tych stosowanych w Cadillacach.
Według różnych źródeł szacuje się, że cena "Bestii" może wynosić od 300 tys. do nawet 1,5 miliona dolarów. Limuzyna produkowana jest na zamówienie amerykańskich służb Secret Service.
Karoseria wykonana jest m.in. ze stopu tytanu i aluminium. Szyby Cadillaca One są kuloodporne, a wnętrze szczelnie zabezpieczone, by pasażerowie przeżyli atak chemiczny, biologiczny i promieniowanie. Auto jest wyposażone w opony typu run flat - oznacza to, że samochodem można jechać także w przypadku nagłego spadku ciśnienia w oponach. Zbiornik paliwa dzięki ochronnej piance jest zabezpieczony przed eksplozją.
Drzwi "Bestii" nie mają otworów na klucze - dokładny sposób ich otwierania znany jest jedynie służbom.
"Bestia" zużywa średnio 30 l paliwa na 100 km. Przyspieszenie samochodu do 60 mil na godzinę zajmuje kilkanaście sekund. Pod maską silnik diesla o pojemności 6,5 litra. Auto może rozpędzić się do ok. 100 kilometrów na godzinę.
W prezydenckiej kabinie może podróżować do pięciu osób. Wyposażona jest w kilka telefonów satelitarnych, a także internet.
Sprzęt zainstalowany w aucie pozwala prezydentowi Stanów Zjednoczonych na pełnienie obowiązków głowy państwa i szefa sztabu wojskowego.
Limuzyna prezydenta Obamy wyposażona jest m.in. w kamery noktowizyjne, granatnik przeciwpancerny, broń, gaz łzawiący, a także butle z tlenem i... prezydencką krew, na wypadek, gdyby potrzebna byłaby szybka medyczna pomoc.
Do tego wewnętrzny system obiegu powietrza, przydatny w sytuacji, gdyby Barack Obama i współpracownicy musieli pozostać w aucie na dłużej, a na zewnątrz panowałyby niesprzyjające warunki.
Cadillac One mimo imponującego wyposażenia ma na swoim koncie wpadki i nie jest uznawany za całkowicie niezawodny.
W maju 2011 r. podczas wizyty w Ambasadzie USA w Dublinie auto zawisło na betonowym progu. Dwa lata później w Tel Avivie kierowca zamiast oleju zatankował zwykłe paliwo, co unieruchomiło "Bestię".
Cadillac One od lat wzbudza ogromne zainteresowanie fanów motoryzacji i przechodniów, obserwujących przejazd samochodu przez miasta, w których pojawia się prezydent Stanów Zjednoczonych. Nie bez powodu auto nazywane jest potocznie "Air Force One" na kółkach. Rozwiązania techniczne stosowane w samochodzie należą do najbardziej zaawansowanych na świecie.