Wśród 39 kandydatów, którzy wzięli udział w wyborach prezydenckich na Ukrainie, znajdują się m.in. telewizyjny komik, który łamiąc niepisane zasady politycznej gry, stał się wyborczym faworytem, aktualny prezydent kraju i była premier Ukrainy, dwóch stronników obalonego podczas Euromajdanu Janukowicza, były minister obrony oraz radykalny populista żądający kary śmierci dla skorumpowanych polityków. Przedstawiamy sylwetki siedmiu kandydatów, którzy w marcowych sondażach cieszyli się największym poparciem.
Wołodymyr Zełenski jest niekwestionowaną gwiazdą tegorocznych wyborów i to nie tylko dlatego, że dotychczas znany był przede wszystkim jako aktor i komik. Od kiedy po sylwestrowej nocy ogłosił swój start w wyborach, nieprzerwanie prowadzi w badaniach opinii publicznej. Jego średnie poparcie w marcowych sondażach wynosi aż 26,8 proc.
- Chcę zmienić nastrój i jakość naszego politycznego establishmentu - w słowach tych streszcza się polityczny przekaz Zełenskiego. Połączenie antyestablishmentowej retoryki, obietnica 'nowego otwarcia' i swoisty kulturowy liberalizm sprawiają, że Zełenski jest popularny, przede wszystkim wśród młodych ludzi, którzy chcą zmian.
Zełenski zbudował swoją popularność, zanim zdecydował się wejść do polityki dzięki roli, którą odgrywa w komediowym serialu z gatunku political-fiction pt. 'Sługa narodu'. W popularnej produkcji aktor wciela się w postać nauczyciela, który nieoczekiwanie wygrywa wybory prezydenckie, by przeciwstawić się skorumpowanym politykom i urzędnikom.
- Lubię zarówno 'komika', jak i 'klauna' - odpowiada Zełenski pytany o lekceważące sformułowania rzucane pod jego adresem. Na co dzień 40-letni mężczyzna prowadzi Kvartal 95 - największą na Ukrainie firmę tworzącą materiały audiowizualne, niebędącą jednocześnie stacją telewizyjną, w której zatrudnia 300 osób.
Zełenski konsekwentnie wykorzystuje doświadczenie w branży i aktorską sławę w wyścigu o fotel prezydenta. Paradoksalnie jednak rzadko pojawia się w telewizyjnych studiach i stroni od debat z politykami. Zamiast tego posługuje się prostymi komunikatami do swoich wyborców, które nadaje poprzez media społecznościowe. Co więcej, aktor celowo rozmywa granicę pomiędzy postacią, która gra w serialu 'Sługa narodu' a personą, którą stworzył na potrzeby kampanii. W ramach prezydenckiej kampanii objeżdża kraj pod hasłem 'Prezydent jest sługą narodu' oraz właśnie szykuje premierę trzeciego sezonu serialu, którą zaplanował na marzec.
Wątpliwości krytyków Zełeńskiego budzi jego populistyczny przekaz oraz brak doświadczenia i merytorycznego przygotowania. Ponadto atakowany jest z powodu swoich związków z jednym z najbogatszych obywateli Ukrainy Ihorem Kołomojskim. Oligarcha, na stale mieszkający w Szwajcarii, apeluje do Ukraińców, by nie wybierali Poroszenki na drugą kadencję.
Choć w maju 2014 r. Poroszenko odniósł zwycięstwo w pierwszej turze, zdobywając 54,7 proc. głosów, aktualnie cieszy się on wyjątkowo niskim poparciem jak na urzędującego prezydenta - ok. 16 proc. Dopiero 29 stycznia zdecydował ubiegać się o reelekcję.
- Poczucie ogromnej odpowiedzialności przed państwem, przed współczesnymi i kolejnymi pokoleniami zmusiło mnie do podjęcia decyzji o ponownym kandydowaniu na stanowisko prezydenta - mówił wówczas w Kijowie. Zapowiedział także, że za pięć lat Ukraina złoży wniosek o członkostwo w Unii Europejskiej.
Urzędujący prezydent jest honorowym przywódcą parlamentarnej partii Blok Petra Poroszenki 'Solidarność'. Jednak w tegorocznych wyborach startuje jako kandydat niezależny. Jego kandydaturę popiera spora część ukraińskiej elity politycznej.
Poroszenko podkreśla swoje zasługi dla obrony Ukrainy i przedstawia się jako kandydat zapewniający stabilność tak potrzebną w prowadzącym wojnę kraju. Jednak skandal ujawniony przez dziennikarzy śledczych pod koniec lutego może zniszczyć wizerunek Poroszenki jako 'obrońcy kraju'. Dziennikarze opisali, jak krąg bliskich współpracowników prezydenta wzbogacił się dzięki przemytowi wyposażenia militarnego z Rosji i sprzedawania go po zawyżonych cenach państwowym spółkom.
Średnie poparcie Poroszenki w marcowych sondażach wynosi 16,4 proc.
Tegoroczne wybory to nie pierwszy raz, kiedy twarz pomarańczowej rewolucji i pierwsza kobieta w historii pełniąca urząd premiera Ukrainy, ubiega się o najwyższy urząd w państwie. W 2010 roku przegrała wybory z prorosyjskim kandydatem Wiktorem Janukowyczem. W przedterminowych wyborach na szefa państwa w 2014 roku poniosła porażkę w konfrontacji z Poroszenką.
Jednak tym razem, pomimo wielokrotnie stawianych jej zarzutów karnych (w tym o defraudacje, spowodowanie strat państwowego przedsiębiorstwa oraz zlecenie zabójstwa), 58-letnia polityk ma szansę wejść do drugiej tury.
Średnie poparcie Tymoszenko w marcowych sondażach wynosi 16,1 proc.
Tymoszenko już w czerwcu oświadczyła, że zamierza wziąć udział w wyborach.
- Wystartuję w wyborach na prezydenta Ukrainy. Uczynię to nie po to, by pobawić się w autorytaryzm i monopol na władzę. Dla mnie stanowisko prezydenta to nie jest PlayStation, lecz oznacza realne zmiany, na które czeka cały kraj - oświadczyła podczas wideokonferencji na Facebooku.
Tymoszenko zapowiedziała, że po objęciu najwyższego stanowiska w państwie przeprowadzi referendum.
- Zaproponuję zmiany w konstytucji jako realną umowę społeczną w celu demonopolizacji władzy. Z jednej strony ma być ona silniejsza pod względem realizacji strategii, zaś z drugiej - dobrze zorganizowana, wyważona i kontrolowana przez społeczeństwo - wyjaśniała kandydatka.
Pierwsze miejsce za podium zajmuje Jurij Bojko, prorosyjski kandydat, którego nazwiskiem nazwano jedną z największych afer korupcyjnych na Ukrainie.
W 2011 r., kiedy Bojko był ministrem energetyki, jego resort zakupił dwie podejrzanie drogie platformy wiertnicze za 800 mln dolarów. Chociaż w 2018 r. prokuratura nie znalazła dowodów jego winy, górujące nad krajobrazem platformy wiertnicze do dziś nazywane są 'Wieżami Bojko'.
Jurij Bojko jest dawnym członkiem obalonego podczas Euromajdanu rządu Wiktora Janukowicza. W porewolucyjnej Ukrainie, jako przewodniczący Bloku Opozycyjnego, wciąż odgrywa kluczową rolę. Jego partia jest trzecią największą frakcją parlamentarną. Jej prorosyjskość wywołuje nieustanne napięcia, które przed dwoma laty doprowadziły do bójki w parlamencie, podczas której Bojko uderzył kilkukrotnie w twarz Ołeha Laszko z Partii Radykalnej.
Średnie poparcie Bojko w marcowych sondażach wynosi 10,1 proc.
Anatolij Hrycenko wydaje się być najmniej kontrowersyjnym z kandydatów, którzy cieszą się poparciem przekraczającym 5 proc. Swoją karierę polityczną zaczynał jako ekspert od spraw bezpieczeństwa. Aktualnie 61-letni polityk po raz trzeci ubiega się o urząd prezydenta.
Między 2007 a 2014 rokiem Hrycenko zasiadział w parlamencie z ramienia najpierw Naszej Ukrainy Wiktora Juszczenki, później zaś Batkiwszczyny Julii Tymoszenko. Między 2005 a 2007 był ministrem obrony narodowej.
W kampanii prezydenckiej podkreśla spójność swoich poglądów oraz politycznej drogi, jak równiez niezależność od oligarchów. Jego żoną jest znana ukraińska dziennikarka Julia Mostowa, redaktorka naczelna wpływowego czasopisma Dzerkało Tyżnia.
Średnie poparcie dla Hrycenki w marcowych sondażach wynosi 8,7 proc.
Kolejnym kandydatem ze względnie wysokim poparciem jest Ołeh Laszko. 46-letni polityk należał wcześniej do partii Julii Tymoszenko, jednak po tym, jak został z niej wyrzucony w 2010 r., założył własne ugrupowanie - Partię Radykalną. W wyborach prezydenckich w 2014r. zajął trzecie miejsce (z wynikiem 8.3 proc.).
Kampania Laszki opiera się na populistycznych postulatach i krytyce elit. Obiecuje m.in. zachowania ograniczeń w handlu ziemią, subsydiowane małych gospodarstw rolnych, podniesienie płac, obniżenie kosztów życia, wycofanie się z międzynarodowych traktatów oraz... wprowadzenie kary śmierci dla skorumpowanych urzędników i polityków.
Średnie poparcie Bojko w marcowych sondażach wynosi 6,0 proc.
Zanim Ołeksandr Wiłkuł znalazł się w świecie polityki był dyrektorem trzech zakładów górniczych i przetwórczych należących do najbogatszego Ukraińca Rinata Achmetowa oraz prorosyjskiego przedsiębiorcy i posła Wadyma Nowynskiego.
Wiłkuł w 2006 r. został posłem z ramienia Partii Regionów, na której czele stał wówczas Wiktor Janukowicz. Między 2010 a 2012 sprawował funkcję gubernatora obwodu dniepropietrowskiego, między 2012 a 2014 - zastępcy premiera Ukrainy. Po ucieczce Janukowicza do Rosji w 2014 r. tak jak Jurij Bojko wstąpił w szeregi Bloku Opozycyjnego.
W swojej kampanii prezydenckiej Wiłkuł posługuje się sloganami o potrzebie zachowania neutralności, zaprowadzenia pokoju na wschodzie kraju i skupienia się na rozwoju gospodarczym.
Średnie poparcie Wiłkuła w marcowych sondażach wynosi 5,2 proc.