"Nie wypowiem jego imienia". Premier Nowej Zelandii pokazuje, jak reagować na terror

Bliskich ofiar przytulała. Obywateli zapewniała, że w kraju nie ma miejsca na ekstremizm. Zaczęła wystąpienie w parlamencie od słów "Salam alejkum", nie wypowiedziała imienia sprawcy i zapowiedziała konkretne działania rządu. Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern pokazuje światu, jak przywódcy powinni reagować na przemoc i terror.
Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern Fot. Vincent Thian / AP Photo

50 ofiar terrorysty

W piątek 15 marca uzbrojony mężczyzna wszedł do meczetu w Christchurch. Dla obecnych tam wiernych i ich bliskich był to początek koszmaru. Dla premier Nowej Zelandii Jacindy Ardern - początek prawdopodobnie najtrudniejszego momentu jej urzędowania. W najgorszym zamachu w historii Nowej Zelandii zginęło 50 osób, a drugie tyle zostało rannych. 28-letni terrorysta z Australii transmitował masakrę w internecie i zostawił po sobie manifest. 

Świat i Nowa Zelandia byli w szoku. To jeden najbezpieczniejszych krajów świata. Do ostatniej masowej strzelaniny, w której zginęło sześć osób, doszło ponad 20 lat temu.

Po zamachu na dwa meczety w Christchurch Nowozelandczycy wyrażali wsparcie i solidarność z muzułmańskimi obywatelami. Uwagę świata zwróciła też Jacinda Ardern - 38-letnia polityczka, premier od 2017 roku, która wykazała się empatią wobec ofiar, zdecydowaniem w potępieniu sprawcy i szybkim działaniem w kwestii dostępu do broni.  - Oni to my - mówiła o ofiarach zamachu, sprzeciwiając się wyodrębnianiu społeczności muzułmańskiej ze społeczeństwa.

Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern AP / AP

Premier przytula bliskich

W dniach po ataku Ardern spotykała się z bliskimi ofiar i społecznością muzułmańską, a dla wyrażenia szacunku zakładała na głowę czarną chustę. Obecne na spotkaniach rodziny i członkowie społeczności byli wzruszeni tym gestem, opisuje CNN.

Na nagraniach widać, jak długo przytula żonę i dziecko jednej z ofiar. Zapewniała, że jednym z priorytetów władz jest uszanowanie zwyczajów religijnych w kwestii pochówku ofiar i robią wszystko, by ciała zostały jak najszybciej wydane rodzinom.

Także już w parlamencie premier starała się pokazać solidarność i szacunek dla społeczności muzułmańskiej, która była celem terrorysty. Na posiedzeniu parlamentu duchowny recytował wersy Koranu, a premier zaczęła swoje wystąpienie od arabskiego pozdrowienia "salam alejkum", które oznacza "pokój z wami".

Na piątek, tydzień po ataku, premier zapowiedziała dwie minuty ciszy i nadanie w radiu i telewizji adhanu, muzułmańskiego wezwania do modlitwy.

Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern New Zealand Prime Ministers Office / AP

"Nigdy nie usłyszycie z moich ust jego imienia"

Ardern była chwalona za to, że już krótko po zamachu określiła go jako 'atak terrorystyczny' - opisuje BBC. Z kolei zachodnie media i niektórzy politycy byli wcześniej krytykowani za to, że ataki popełnione przez muzułmanów szybko są określane jako terroryzm, ale gdy sprawcą jest biały, nacjonalistyczny ekstremista, mówi się o 'akcie szaleńca'. Ardern podkreślała też, że nie chce spełniać intencji napastnika, jaką było rozsławienie jego działań. 

- W centrum tego ataku terrorystycznego na naszą muzułmańską społeczność jest jedna osoba. To 28-letni obywatel Australii. Został już oskarżony o morderstwo i usłyszy kolejne zarzuty. Będzie potraktowany całą mocą prawa Nowe Zelandii. Rodziny ofiar zaznają sprawiedliwości - mówiła. 

- Swoim aktem terroru chciał osiągnąć wiele rzeczy. Jedną z nich był rozgłos. I właśnie dlatego nigdy nie usłyszycie z moich ust jego imienia. To terrorysta. To kryminalista. To ekstremista. Ale - kiedy ja będę o nim mówić - pozostanie bezimienny - powiedziała. Zaapelowała do innych osób, by wymieniały imiona ofiar, a nie sprawcy. 

Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern Fot. Vincent Thian / AP Photo

"To w porządku być w żałobie"

Premier Ardern odwiedziła także liceum, w którym uczyły się dwie ofiary zamachu. Uczniowie powitali ją haką na część zabitych kolegów. Haka to tradycyjny taniec Maorysów, rdzennych mieszkańców Nowej Zelandii.

- W takim momencie trudno może być wyrazić to, co się czuje. Jedną z rzeczy, którą chcę się podzielić szczególnie z młodymi ludźmi jest to, że to w porządku być w żałobie. To w porządku prosić o pomoc nawet, jeśli nie byliście bezpośrednio dotknięci (atakiem - red.) - powiedziała uczniom i zapewniła, że mają oni wsparcie bardzo wielu Nowozelandczyków.

Dodała, że zależy jej na tym, by ludzie w kraju czuli się bezpiecznie i że rząd zrobi co może, by tak było. - Ale chcę też was o coś poprosić. Poczucie bezpieczeństwa oznacza poczucie wolności od niebezpieczeństwa. To oznacza też tworzenie takiego środowiska, w którym nie ma miejsca na rozwój przemocy. W którym nie zezwalamy, by istniał rasizm. Ponieważ z rasizmu bierze się ekstremizm - mówiła i prosiła uczniów, by dbali o siebie nawzajem.

Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern Lucy Bennett / AP

Ograniczenie dostępu do broni

Działania Ardern nie ograniczyły się jedynie do gestów i wsparcia. Już w dniu zamachu poinformowała, że sprawca kupił broń użytą w ataku legalnie i zapowiedziała ograniczenie dostępu do broni palnej. W poniedziałek jej rząd podał wstępną decyzję o zmianie prawa, a w czwartek premier poinformowała o szczegółach. Rząd w trybie pilnym zdecydował o wprowadzeniu zakazu sprzedaży broni szturmowej i półautomatycznej, ze sprzedaży zostaną wycofane magazynki na wiele nabojów i urządzenia zwiększające szybkostrzelność.

Jacinda Ardern podkreśliła, że wszystkie typy broni, których użył zamachowiec do przeprowadzenia ataków, zostały objęte ścisłym zakazem.

Zmiany w prawie zostaną przyjęte przez parlament na najbliższym posiedzeniu na początku kwietnia. Jednak zakaz sprzedaży już obowiązuje.

Jacinda Ardern Jacinda Ardern Fot. Christchurch City Council Newsline/Kirk Hargreaves/CC BY 4.0

"Tak wygląda prawdziwy przywódca"

Działania Ardern są chwalone w światowych mediach. Suzanne Moore na łamach "Guardiana" skomentowała, że zachowanie polityczki to "przykład lepszego świata". Przypomina, że Ardern została najmłodszym premierem w historii kraju i jedną z nielicznych światowych przywódczyń, które w trakcie urzędowania urodziły dziecko. "To agnostyczka, która pokazuje, że miłość wygra z nienawiścią" - napisała.

Premierkę chwalili też politycy w kraju i za granicą. Judith Collins z opozycyjnej Partii Narodowej określiła działania premier jako "ponadprzeciętne". Szef pakistańskiej dyplomacji Mohammad Faisal napisał, że "swoim zdecydowanym działaniem w obliczu ataku w Christchurch zdobyła podziw w Pakistanie", a "swoim przywództwem i współczuciem zdobyła serca Pakistańczyków".

Ardern jest porównywana do innych polityków i ich zachowań w obliczu wielkich tragedii.  Sushil Aaron w artykule w "Washington Post" nazwała ją "progresywną antytezą do prawicowych polityków rządzących silną ręką jak Trump, Orban i Modi". Jako antyprzykład wymieniany jest również australijski prawicowy senator Fraser Anning, który przekonywał, że muzułmanie sami są sobie winni, że 50 osób zostało zamordowanych w meczecie. 

Także decyzja o ograniczeniu dostępu do broni była porównywana z polityką Stanów Zjednoczonych, gdzie tysiące ludzi giną z powodu ataków z użyciem broni palnej, a po masowych strzelaninach debata o dostępie do tej broni jest tematem tabu.