Pobliska rzeka Missouri, jedna z największych w Ameryce Północnej, gwałtownie wezbrała na początku marca z powodu szybkich roztopów. W tym roku opady śniegu na północy USA były bardzo obfite, więc płynąca przez wiele stanów wielka rzeka wylewa nie tylko w Offutt. Stany wody w Missouri są w wielu miejscach rekordowe. Zginęły już dwie osoby.
Obserwując rosnący poziom wody i przewidując przerwanie wałów przeciwpowodziowych, już przed weekendem nakazano ewakuację większości żołnierzy i cywili pracujących w bazie. Dodatkowo w weekend wystartowała z niej procesja cennych samolotów zwiadu strategicznego i tak zwanych "samolotów dnia ostatecznego", czyli latających centrów dowodzenia. Pięć maszyn miało zostać w bazie, ponieważ nie były zdolne do lotu.
Do poniedziałku woda zalała położoną bliżej rzeki część bazy i pasa startowego. Oznacza to około 30 uszkodzonych budynków, w tym kilka hangarów i główną płytę postojową, gdzie zazwyczaj parkują samoloty. Nie wiadomo jeszcze, co dokładnie uległo zniszczeniu lub uszkodzeniu, ale w częściowo zalanych hangarach znajdowały się między innymi warsztaty utrzymujące w sprawności jedne z najbardziej unikalnych i cennych samolotów wojska USA.
W Offutt stacjonują obecnie głównie wyspecjalizowane samoloty zwiadu strategicznego, należące do 55. Skrzydła USAF. To między innymi 46 różnych samolotów RC/WC/TC/OC-135, czyli zmilitaryzowanych Boeing B707, przeznaczonych do wykonywania misji zwiadu elektronicznego (RC-135 nieustannie kręcą się między innymi nad Polską), "podglądania" testów rakiet innych państw czy sprawdzania obecności w atmosferze cząsteczek radioaktywnych po testach jądrowych lub awariach reaktorów. To cenne i unikalne maszyny.
W częściowo zalanej bazie stacjonują też latające centra dowodzenia E-4 i E-6. Te pierwsze to przebudowane B747 Jumbo Jet, a drugie to B707. E-4 są nazywane "samolotami dnia ostatecznego", ponieważ są przygotowane do przyjęcia na pokład prezydenta i innych najważniejszych osób w państwie. Z ich pokładów mogą oni kierować USA na wypadek globalnej katastrofy czy wojny jądrowej. Maszyny teoretycznie są w stanie krążyć w powietrzu przez wiele dni, tankowane przez latające cysterny.
Podobnie E-6, które są obsadzone przez wojskowych i mają za zadanie zarządzać arsenałem jądrowym USA, na wypadek gdyby główne centra dowodzenia, ukryte w bunkrach, zostały zniszczone lub odcięte od świata. W czasie zimnej wojny jeden z tych samolotów zawsze był w powietrzu, w pełni gotowy do działania, na wypadek nieoczekiwanego ataku.
W Offutt znajduje się również Dowództwo Strategiczne USA (USSTRATCOM), które dowodzi między innymi całym amerykańskim arsenałem jądrowym. Dopiero co w styczniu oddano do jego dyspozycji nowy bunkier, ukryty pod ziemią gdzieś na terenie bazy. Jego budowa kosztowała ponad miliard dolarów.
To między innymi w Offutt ukrył się na pewien czas prezydent George W. Bush 11 września 2001 roku, po zamachach na WTC. W bunkrze USSTRATCOM odbył pierwszą naradę z najbliższym współpracownikami.
Przed USSTRATCOM, utworzonym dopiero po zakończeniu zimnej wojny, Offutt było domem SAC, czyli Strategic Air Command, dowództwa lotnictwa strategicznego USA. Była to potężna i bardzo wpływowa organizacja, zawiadująca bombowcami i lądowymi wyrzutniami rakiet przenoszących głowice jądrowe. SAC utworzono na początku zimnej wojny pod kierownictwem generała Curtisa Lee Maya. Głównie za sprawą jego bardzo silnej, ale też kontrowersyjnej osobowości (był np. bezwzględnym zwolennikiem nalotów na miasta i ludność cywilną), dowództwo na wiele lat zdominowało wojsko USA. To na bombowcach i rakietach SAC przez dekady opierała się strategia odstraszania ZSRR.
Dowództwo dbało o swój wizerunek i między innymi zleciło wykonanie szeregu filmów szkoleniowo/propagandowych, które dzisiaj pozwalają zobaczyć jak wyglądało jego funkcjonowanie w szczycie zimnej wojny. Między innymi jak wyglądało dowodzenie symulowaną wojną jądrową z ZSRR.