Codziennie mieszkańcy Kapsztadu ustawiają się w długich kolejkach po wodę z publicznych kranów. W niektórych z nich można pobrać jedynie 25 litrów, a w innych - 15. Aby nie przekroczyć limitu, kranów pilnują strażnicy.
W związku z trwającą od 3 lat suszą sytuacja może wkrótce się pogorszyć. Jeden z dni w kwietniu najprawdopodobniej zostanie ogłoszony "Dniem Zero" - wtedy w większości kranów w mieście nie będzie płynęła woda.
Kapsztad stałby się przez to pierwszym tak dużym miastem na świecie, w którym zabrakłoby wody. - Wielu ludzi w to nie wierzyło. Teraz widzą, że to dzieje się naprawdę - mówi w rozmowie z agencją Associated Press Shirley Curry, mieszkanka Kapsztadu.
Burmistrz miasta Patricia de Lille grozi grzywnami tym, który nie stosują się do restrykcyjnych zasad. Od 1 lutego każdy mieszkaniec miasta może zużyć jedynie 50 litrów (przed tą datą obowiązywał limit 87 litrów). 50 litrów musi wystarczyć nie tylko na umycie się, ale również przygotowanie posiłków.
Dla porównania, statystyczny Polak zużywa średnio ok. 100 litrów wody każdego dnia.
Co tak naprawdę będzie oznaczać dla mieszkańców Kapsztadu "Dzień Zero"? W 4-milionowym mieście powstanie 200 punktów, z których będzie można pobrać jedynie 25 litrów wody dziennie.
Krany z bieżącą wodą będą działały jedynie w takich miejscach jak np. szpitale lub ośrodki biznesowe.
Nie wszyscy mieszkańcy stosują się jednak do ograniczeń. Poprzednie limity, wynoszące 87 litrów, były przestrzegane przez nieco ponad połowę z nich.
Według oficjalnych zaleceń, prysznic nie powinien trwać dłużej niż 90 sekund. Jak podaje "New York Times", stacje radiowe emitują nawet specjalnie krótkie utwory, by mogły towarzyszyć szybkim kąpielom.
Brudną wodę po myciu zębów i naczyń używa się do spłukiwania toalety.
Władze miasta liczą na to, że turyści nadal będą odwiedzać Kapsztad.
Mimo to obcokrajowców także dotknęły ograniczenia: turystów zachęca się do tego, by spłukiwali toaletę tylko wtedy, gdy jest to naprawdę konieczne, wybierali kąpiel w oceanie zamiast w basenie i rezygnowali z częstych pryszniców.
Poziom wody w zbiornikach zaopatrujących Kapsztad wynosi obecnie 27 procent, z czego 10 procent nie nadaje się do spożycia ze względu na muł i brud na dnie. Większość kranów w mieście zostanie zamknięta, gdy poziom spadnie poniżej 13,5 proc.
Naukowcy przyznają, że do problemu afrykańskiego miasta przyczyniło się również globalne ocieplenie, a "Dzień Zero" może także nadejść w innych miejscach.
Agencja Associated Press zapytała mieszkańców Kapsztadu, co zrobią, gdy nadejdzie "Dzień Zero". - Nawet nie chcę tu być - odpowiedział szczerze jeden z nich.
Powodem trudności jest nie tylko susza. Kapsztad intensywnie się rozrasta: w ciągu ostatnich 15 lat w mieście pojawił się milion nowych mieszkańców.
Miasto próbuje rozwiązać kryzys poprzez budowanie stacji odsalających wodę i instalowanie pomp wydobywających wodę z podziemnych źródeł. "NYT" ocenia te działania jednak jako budowę dodatkowego pasa na już silnie zatłoczonej autostradzie.
"New York Times" przypomina, że jeszcze 4 lata temu sytuacja w Kapsztadzie wyglądała zupełnie inaczej. Wody w zbiornikach nie brakowało, a grupa miast C40 przyznała Kapsztadowi nagrodę za odpowiednie zarządzanie zasobami wodnymi.
Jednak, jak zauważa dziennik, czujność władz miasta została uśpiona. W odpowiednim momencie nie zaczęto poszukiwać nowych źródeł wody. Niemal całe zaopatrzenie pochodzi z sześciu zapór, których zawartość uzależniona jest od opadów. To dość ryzykowne w sytuacji, gdy region narażony jest na długotrwałe susze.
Premier Prowincji Przylądkowej Zachodniej Helen Zille zapowiedziała, że w wyniku "Dnia Zero" nie zostaną zamknięte szkoły. Zapewniła, że uczniom nie zabraknie wody, a jeśli tak się stanie, będzie dostarczana w ciężarówkach.
Niewykluczone, że "Dzień Zero" wypadnie wcześniej niż w połowie kwietnia. Niektórzy mają mimo to nadzieję, że stanie się cud: wydzielanie wody da pożądane rezultaty, spadnie deszcz, a "Dzień Zero" nigdy nie nadejdzie.