Płynąca z Iranu do Korei Południowej jednostka miała w swoich ładowniach około miliona baryłek tzw. skondensowanej ropy.. Nie jest jasne jak wiele ropy poszło na dno z jednostką, gdyż część spłonęła w trakcie trwającego ponad tydzień pożaru. Jednostka zatonęła na wodach stanowiących wyłączną strefę ekonomiczną Japonii.
Na pokładzie tankowca pracowało 32 marynarzy, w większości Irańczyków. Do chwili zatonięcia tankowca odnaleziono jedynie 3 ciała. W niedzielę rzecznik irańskiego zespołu ratunkowego wysłanego do Szanghaju Mohammad Rastad poinformował, że nie ma szans, aby ktokolwiek przeżył katastrofę tankowca.
Obecnie trwa usuwanie plam ropy w miejscu, gdzie zatonął tankowiec. Chińska państwowa telewizja podaje, że plama ropy ma długość ponad 18 kilometrów, a szeroka jest na ponad 7. Daje to powierzchnię około 130 kilometrów kwadratowych. Zdaniem chińskich ekspertów, wyciek skondensowanej ropy, a także oleju napędowego może doprowadzić do poważnej katastrofy ekologicznej.
Cytowany przez dziennik "Global Times" Ma Jun, dyrektor instytutu zajmującego się m.in. ochroną środowiska uważa, że przewożony na pokładzie tankowca ładunek jest szczególnie niebezpieczny dla morskiej fauny i flory.
W opinii Richarda Steinera, na którego słowa powołuje się agencja AFP, jeśli dojdzie do wycieku 20 procent ładunku przewożonego przez tankowiec, będzie to katastrofa porównywalna z ilością ropy, która wyciekła u wybrzeży Alaski po katastrofie tankowca ExxonValdez. Ten wyciek doprowadził w 1989 roku do skażenia prawie 1900 km linii brzegowej Alaski. Szacuje się, że zginęło wówczas około 5 tysięcy wydr morskich i 250 tysięcy mew.
W akcji ratowniczej uczestniczyły statki z Chin, Japonii i Korei Południowej.
Chinese firefighters struggle with blaze on stricken oil tanker #Sanchi, which has been on #fire for a week at coast off Shanghai, #China on Jan 13, 2018. (Source: CCTV) pic.twitter.com/nUPLkQLUwU
- China Daily (@ChinaDailyUSA) 14 stycznia 2018