Prezydenci Stanów Zjednoczonych podczas wyjazdów nie korzystają ze sprzętu gospodarzy. Dlatego każda wizyta jest bardzo skomplikowaną operacją logistyczną. Odpowiednio wcześniej dostarczane są na miejsce samochody, w tym słynna ośmiotonowa limuzyna Bestia, a także śmigłowiec. Prezydent USA przylatuje na pokładzie Air Force One.
Air Force One, nazywany latającą twierdzą, to mocno zmodyfikowana wersja popularnego Boeinga 747 Jumbo Jet. Są w nim gabinety do pracy, luksusowe sypialnie, dwie kuchnie, a nawet sala operacyjna. Samolot jest wyposażony we własne centrale telefoniczne, które w przypadku ataku pełnią funkcję centrum dowodzenia. Air Force One jest chroniony przed rakietami ziemia-powietrze i powietrze-powietrze. Może być tankowany w powietrzu.
W sobotę do Warszawy przyleciał Boeing C-17 ze specjalnym załadunkiem. Maszyna dostarczyła śmigłowiec Sikorsky SH-3 Sea King, który będzie do dyspozycji Trumpa.
Limuzyna Cadillac One nie bez powodu nazywana jest Bestią. Waży około ośmiu ton i pali ponad 30 litrów paliwa na 100 km. Przez tak dużą wagę maksymalna prędkość Bestii to mniej niż 100 km/h. Auto posiada możliwość aktywnej obrony - m.in. wyrzutnie granatów z gazem łzawiącym.
Najważniejszego pasażera chroni 20-centymetrowy pancerz i 13-centymetrowe kuloodporne szyby. Specjalne opony pozwalają na jazdę nawet po przebiciu. Wnętrze Bestii jest zamykane hermetycznie na wypadek ataku gazowego. Na wyposażeniu znajduje się m.in. krew w razie zranienia prezydenta, system gaśniczy oraz broń dla agenta Secret Service.
Prawdopodobnie prosto z pl. Kasińskich Trump pojedzie Bestią na Okęcie, skąd na pokładzie Air Force One uda się na szczyt G20 do Hamburga.