Kadłub nowego ''Rainbow Warriora'' wybudowano w Polsce. W listopadzie 2010 najważniejszy element nowego statku Greenpeace pomyślnie przeszedł wodowanie w Gdyni - informował portal Sailnews.pl. Kadłub przetransportowano potem do Bremerhaven. Tam, w macierzystej stoczni budującej jednostkę firmy Fassner, zamontowane zostaną m.in. maszty i pozostałe elementy i wyposażenie statku.
Jeżeli budowa będzie postępować zgodnie z planem, statek ma opuścić po raz pierwszy suchy dok już 10 lipca. To symboliczna data - 26 rocznica zatopienia pierwszego ''Rainbow Warriora''.
Nowa jednostka będzie trzecim statkiem o tej samej nazwie. Pierwszy ''Rainbow Warrior'' został zatopiony przez francuskie służby specjalne w porcie w Auckland w Nowej Zelandii. Miał protestować przeciwko francuskim testom atomowym na Pacyfiku. 10 lipca dwoje nurków z francuskich służb specjalnych przyczepiło do jego pokładu dwie bomby. W wyniku wybuchu statek zatonął. W zamachu zginął fotograf Fernando Pereira - ojciec dwójki dzieci. Atak na statek ekologów wywołał w świecie powszechne oburzenie.
Dziś flota Greenpeace liczy kilka wyspecjalizowanych jednostek. Na służbie ekologów pływa m.in., wybudowana w 1983 r. w Polsce w Stoczni Północnej w Gdańsku ''Esperanza'' (pierwotnie statek pływał pod radziecką banderą), przystosowany do pływania po arktycznych wodach ''The Arctic Sunrise'', ''Argus'', który operuje na wodach oblewających północną Europę, oraz tzw. niezatapialne łodzie motorowe (RIB). Ale zaraz po zatopieniu pierwszego ''Rainbow Warriora'' aktywiści z Greenpeace rozpoczęli starania o nowy flagowy statek.
Nurkowie Greenpeace obok wraku zatopionego ;;Rainbow Warriora'':
Drugi ''Rainbow Warrior'' pochodzi z 1958 r. Widoczny na zdjęciu 53-letni szkuner od 21 lat pływa pod banderą Greenpeace. Więcej czasu spędza w stoczniach remontowych, niż na wodzie i organizacja planuje wycofanie go ze służby. Tym bardziej, że jego rozwiązania konstrukcyjne sprzed pół wieku nie sprzyjają budowaniu wizerunku organizacji jako dbającej o ekologię.
Nowy ''Rainbow Warrior'', następca odchodzącego na emeryturę statku o tej samej nazwie, będzie 58-metrowym żaglowcem. Całkowita powierzchnia ożaglowania: 1290 m2, prędkość 15 węzłów i praktycznie nieograniczony zasięg umożliwią jednostce skuteczne wykonywanie działań, do których jest przeznaczona - zarzekają się przedstawiciele Greenpeace. Do czego będzie służył ''Rainbow Warrior''?
Do walki. Tak deklaruje sama organizacja, określając jednostkę ''pierwszym na świecie statkiem budowanym do kampanii na rzecz ochrony środowiska''. Czyli do namierzania jednostek przewożących nielegalnie wycięte drzewa i zbierania dowodów służących do oskarżania łamiących prawo firm, czy blokowania morskich transportów węgla. A także do walki z wielorybnikami. Ci, którzy poznali już osobiście działalność Greenpeace wiedzą, że ekolodzy nie żartują. Szybkość ''Rainbow Warriora'' pozwoli mu dotrzymać tempa statkom przemysłowym. Jego maszty nieprzypadkowo będą wysokie na ponad 50 m - z bocianiego gniazda łatwiej będzie dostrzec jednostki dokonujące nielegalnych połowów. Szeroki na 11 metrów pokład pomieści m.in. lądowisko dla helikopterów, które mają namierzać statki wielorybnicze z dalszej odległości.
Specjalne dźwigi na dziobie i rufie statku, unoszące ciężar do 8 ton, umożliwią błyskawiczne opuszczenie na wodę trzech pokładowych łodzi motorowych typu RIB z załogą. Greenpeace słynie z wykorzystywania tych łodzi - szybkich i zwrotnych - do ochrony wielorybów przed wybuchowymi harpunami, ścigania trawlerów rybnych czy statków wiozących toksyczne chemikalia i materiały radioaktywne. ''Guardian'' określił konstrukcję statku jako ''rezultat zastosowania najnowszej myśli technicznej pochodzącej od twórców komputerowych modeli i pasjonatów tuneli aerodynamicznych''. Brytyjska gazeta podkreśla, że łodzie RIB będą mogły być opuszczane na wodę przy dużej prędkości. A to zwiększy ich efektywność.
Mieszczący 32 osoby załogi nowy ''Rainbow Warrior'' będzie ważył 838 ton i ma być najbardziej ekologicznym statkiem na świecie. Żaglowiec tylko okazjonalnie będzie wykorzystywał zapasowy, elektryczno-spalinowy silnik diesla. A jeśli już silnik zostanie uruchomiony, wytworzone ciepło ogrzeje kajuty załogi i wodę w łazienkach. Wykorzystana woda (z wyjątkiem tej z toalet) będzie zresztą użyta powtórnie na niektóre potrzeby statku. ''Rainbow Warrior'' zostanie tez pomalowany nietoksycznymi farbami. Naukowcy będą mogli przeprowadzać analizy i badania w laboratorium na pokładzie. Wszystko w imię ochrony środowiska.
Ale statek Greenpeace ma nie tylko dawać przykład. Ma być pływającą stacją nadawczą i studiem, tworzącym i wypuszczającym w eter ekologiczny przekaz organizacji. Budowane w Bremerhaven pływające centrum supernowoczesnych technologii będzie mogło nadawać relacje na żywo ze swoich akcji przez 24 godziny na dobę przez cały rok dzięki zamontowanemu na pokładzie systemowi komunikacji satelitarnej - chwali się Greenpeace. Media będą mogły skontaktować się na żywo z aktywistami na statku. ''Rainbow Warrior'' będzie miał też specjalne pomieszczenie do konferencji prasowych. A w przypadku abordażu jednostki schowani za pancernymi ścianami umieszczonego pod pokładem pomieszczenia radiowego działacze będą mogli nadawać jeszcze przez pewien czas. To może być pomocne w przypadku opanowania statku na przykład przez służby specjalne, co zdarzało się w przeszłości - podkreśla ''Guardian''.
Budowa tak skomplikowanego statku jest droga, nawet jak na możliwości tak potężnej struktury, jaką stało się dziś Greenpeace. Nie pierwszy raz więc organizacja poprosiła swoich sympatyków o wsparcie. Ale w bardzo nietypowy sposób. Właścicielem elementów konstrukcyjnych statku oraz jego wyposażenia może stać się każdy. Niezwykle rozbudowana strona internetowa Greenpeace zawiera interaktywny plan budowy nowego ''Rainbow Warriora''.
Każdy poziom statku - główny pokład, dolny pokład, mostek i kajuty - jest odwzorowany w internecie. Klikając na odpowiednią część statku internauta przechodzi do szczegółowego jej planu, gdzie można zobaczyć, których elementów konstrukcyjnych i wyposażenia statku jeszcze brakuje. Klikając dalej można ten element kupić - czyli wysłać dotację na rzecz Greenpeace, za którą organizacja dokona zakupu wskazanego elementu. Ceny są różne - od 1 centymetra masztu za 1 euro, urządzeń kuchennych za ok. 50 euro, przez 1 metr kwadratowy żagla za 100 euro, części nadajników satelitarnych za 250 euro aż do ekranu radaru za 1500 euro. Nazwiska donatorów znajdą się na ścianie gotowej jednostki. Na stronie jest też wskaźnik, pokazujący, ile procent statku już zbudowano. Budowa jest blisko półmetka - 43,7 proc. jednostki jest już gotowe.
Greenpeace powstała w 1971 r. w kanadyjskim Vancouver. Jej pierwszym celem było przeciwstawianie się amerykańskim próbom jądrowym na Alasce. Dziś Greenpeace to potężna organizacja, mająca 28 biur na całym świecie, działająca w 42 krajach. Najważniejsze kampanie Greenpeace mają na celu spowolnienie zmian klimatycznych, ochronę lasów i oceanów (w tym powstrzymanie wielorybnictwa), wyrażanie sprzeciwu wobec energii atomowej i inżynierii genetycznej. Greenpeace ostro walczy z wykorzystywaniem toksycznych związków chemicznych. I to m.in. ten ostatni aspekt działalności uznawany jest za bardzo kontrowersyjny. Choć Greenepeace podkreśla, że jest finansowana w całości przez indywidualnych darczyńców, a od rządów i firm pieniędzy nie przyjmuje, to krytycy zarzucają ekologom odejście od pierwotnych ideałów, zbytni radykalizm, balansowanie na granicy ekoterroryzmu, nadmierne upolitycznienie i liczne błędy przy angażowaniu się w niektóre kampanie.
Na zdjęciu: pracownica firmy produkującej naturalne kosmetyki z twarzą pokrytą olejkiem symbolizującym ropę. Protest przeciw eksploracji tzw. piasków bitumicznych.
W opublikowanym w 2008 r. w ''Wall Street Journal'' tekście ''Dlaczego odszedłem z Greenpeace'', jeden z jego założycieli i przywódców, profesor ekologii Patrick Moore, wytknął obecnym szefom organizacji brak jakiegokolwiek przygotowania naukowego i ''polityczne motywacje'' podejmowanych akcji. Według niego Greenpeace ''podejrzliwie traktuje wszystkie chemikalia'', nawet te nieszkodliwe, i angażuje się w niepotrzebne kampanie, np. przeciw użyciu chloru. ''Zwrot Greenpeace od naukowego obiektywizmu w stronę ekstremizmu i działań motywowanych politycznie zmusił mnie do opuszczenia tej organizacji w 1986 r.'' - pisał Moore.
W styczniu 2012 r, po tournee po Europie, na Azorach dołączy do załogi Peter Wilcox. Według ''Guardiana'' 58-letni dziś kapitan pierwszego ''Rainbow Warriora'' z 1985 r. poprowadzi jego następcę z XXI wieku w górę Amazonki, gdzie jednostka przejdzie swój chrzest bojowy - kampanię w proteście przeciw wycinaniu amazońskiej dżungli. Czas pokaże, czy Patrick Moore miał rację.