W Hybrydach imprezowano na trzech poziomach zabytkowej kamienicy przy Mokotowskiej 48: na parterze, na piętrze i w piwnicy. W sumie było tam dziesięć oddzielnych sal. Oprócz częstych koncertów na żywo już w latach 60 w Hybrydach puszczano muzykę z szaf grających. Były aż dwie - pełne najnowszych przebojów.
(www.nac.gov.pl)
Klub na Mokotowskiej powstał na fali odwilży po roku '56. Władza nie była zachwycona pomysłem lokalu studenckiego. Sama idea była w stolicy jeszcze nieznana. Jednak się udało - Andrzej Pniewski i Józef Waczków zrealizowali swój plan stworzenia niezależnej przestrzeni kultury studenckiej. Nazwę zaczerpnęli z tytułu powieści Kraszewskiego, który mieszkał kiedyś w budynku na Mokotowskiej 48, gdzie powstał klub. Hybrydy błyskawicznie zyskały status przestrzeni artystycznego fermentu i miejsca spotkań studentów, literatów i plastyków. W latach sześćdziesiątych przeżywały swój największy rozkwit. Tętniły życiem. Były enklawą wolności. Przychodzono tu pić i tańczyć, dyskutować i prowokować.
(www.nac.gov.pl)
Na Mokotowskiej 48 należało bywać, bo tu królował jazz. Zimą '57 otwarto klub właśnie przy dźwiękach trąbki. A z inicjatywy Leopolda Tyrmanda, wiernego bywalca i "ducha Hybryd" już od maja działał tu Hot-Club Hybrydy. Grali tu wszyscy: Komeda, Nahorny, Namysłowski, Stańko, Dudziak, Urbaniak, Bem i wielu innych polskich jazzmanów, którzy zrobili później zawrotne światowe kariery.
(www.nac.gov.pl)
To właśnie Hot-Club Hybrydy zorganizował pierwszy międzynarodowy festiwal jazzowy Jazz '58, który później zmienił nazwę na Jazz Jamboree i stał się jedną z większych europejskich imprez jazzowych.
(www.nac.gov.pl)
Klub miał też swoje lekko snobistyczne, elitarystyczne oblicze. Oprócz studentów i młodych gniewnych można tu było spotkać śmietankę Warszawy - znanych dziennikarzy, aktorów, pisarzy, poetów i plastyków.
(www.nac.gov.pl)
Zdjęcia z Hybryd są kopalnią informacji o modzie lat 60. Filuterne czapki, grube oprawki. Imponujące koki i gładkie, podniesione fryzury. Swetry, pulowery, wełniane kamizelki. Koszule, marynarki i krawaty. Minimalistyczne sukienki ściągnięte w talii. Monochromatyczne spódnice i żakiety. Na zdjęciach Zbyszka Siemaszki widać pełne spektrum Hybrydowego eklektyzmu.
(www.nac.gov.pl)
Na Mokotowskiej kwitła różnorodna działalność artystyczna i intelektualna: organizowano występy kabaretowe, wieczory literackie, pokazywano przedstawienia dramatyczne i pantomimy. To tu jeszcze jako student przychodził Wojciech Młynarski (podobno zawzięcie rżnął w Hybrydach w karty) i tu za namową Jana Pietrzaka rozpoczął swoją karierę kabaretową.
(www.nac.gov.pl)
Cenzura w Hybrydach nie była tak surowa jak w innych miejscach. Przymykano oko na studenckie inicjatywy, zakładając niewielki zasięg ich działalności. Dzięki temu "Radosna gęba stabilizacji" czy "Ludzie to kupią" - kabaretowe cykle duetu Młynarski-Pietrzak ironicznie komentujące rzeczywistość PRL w ogóle mogły tam zaistnieć. I przyciągać coraz liczniejszą publiczność.
(www.nac.gov.pl)
Ta większa swoboda przyciągnęła też do Hybryd awangardowy teatr Mirona Białoszewskiego, który wystawiał tu mi.in. swoje "Osmędusze". Wielką zaletą klubu było stworzenie przestrzeni, gdzie mogły mieszać się i buzować różne koncepcje i gatunki artystyczne. O klimacie Warszawy przestawionej w "Złym" Tyrmanda Gombrowicz napisał: "to lśni, tryska, brzmi, śpiewa". Tak atmosfera panowała właśnie w latach 60. w Hybrydach.
(www.nac.gov.pl)
Na Mokotowskiej nie mogło zabraknąć Dyskusyjnego Klubu Filmowego. Wyświetlano tu film za filmem, a największą popularnością cieszyły się całonocne maratony.
(www.nac.gov.pl)
Jak przystało na miejsce artystycznego fermentu powstała tu też grupa poetycka - Orientacja Poetycka Hybrydy alias Pokolenie 60. "Hybrydowcy" czuli się pierwszą generacją twórców prawdziwie wolnych od historycznych i martyrologicznych obciążeń. Z Hybrydami współpracowali m.in.: Jerzyna, Gąsiorowski czy Stachura.
(www.nac.gov.pl)
W Hybrydach w jedynym z pomieszczeń stworzono salę bilardową, co w latach 60. było jeszcze rzadkością.
(www.nac.gov.pl)
Ten muzyczno-intelektualny zawrót głowy przyciągał i fascynował, ale i budził wiele kontrowersji. Dla jednych Hybrydy były przyczółkiem wolności, oknem na Zachód. Dla innych miejscem szaleństw bananowej młodzieży. Pod koniec lat 60. magia Hybryd zaczęła powoli gasnąć i w połowie lat 70. zawieszono działalność klubu.
(www.nac.gov.pl)