Jeden dialog, a tyle zastosowań. Fragment o "zimie, w której musi być zimno" to trafne podsumowanie każdej sytuacji, na którą nie mamy (lub nie chcemy) mieć wpływu, a "palenie na okrągło" i "jazda wozem po jednym" to niemal nasze dyscypliny narodowe.
Scena z "wynglem" to najlepszy dowód na naszą zaradność, gotowość do pracy, ducha rodzinnej wspólnoty i umiejętność dostrzeżenia pozytywu nawet w negatywach. Albo odwrotnie.
A okiem Barei to również kpina z gierkowskiej manii wielkości i zwrócenie uwagi na wciąż obecny wówczas podział pamięci Polaków na ''przed wojną'' i ''po wojnie''.
Nie wiemy czy Bareja przepowiedział telewizyjną hegemonię "X-Factora", "Idola", "Bitwy na głosy" czy "Must be the music". Ale na pewno stworzył ulubioną piosenkę na zakrapiane imprezy wszelkiego rodzaju. I to taką, którą można śpiewać na okrągło:
"Dzień dobry, cześć i czołem! Pytacie, skąd się wziąłem?! Jestem Wesoły Romek! Mam na przedmieściu domek, a w domku wodę, światło, gaz! Powtarzam zatem jeszcze raz: jestem Wesoły Romek! Mam..."
Ludwik Pak zagrał wiele ról teatralnych i filmowych, ale zapamiętaliśmy go przede wszystkim z epizodycznej roli Zdzisława Dyrmana. Bo tylko on potrafił sprawić, że z pozoru zwykła kwestia "Moja żona - Zofia" zaczęła żyć własnym życiem i pasuje zawsze i wszędzie. "Zasadniczo".
Kolejna "misiowa" piosenka, którą dziś śpiewamy nie tylko do szafy. I kolejny wielki aktor polskiego kina, którego będziemy pamiętać głównie z absurdalnej roli u Barei. Jerzy Turek, pytany po latach o rolę Wacława Jarząbka, trenera II klasy w klubie sportowym Tęcza, przyznał:
"Kiedy dostałem tę rolę, pomyślałem:"Głupi Stasiek, wymyślił jakiegoś idiotę śpiewającego do szafy. Ale prawdą jest, że w życiu takich ludzi spotyka się mnóstwo".
To nie od czasów "Klanu", ale już od premiery "Misia" wiadomo, jakimi chłopami są wszystkie Ryśki. Ale ten fragment jest również skarbnicą wiedzy o rodzimym savoir-vivre, uprzejmości, gościnności i... tragarzach. Tragarzach, którzy dzięki mistrzowskiemu wyczuciu Barei przy wyborze naturszczyków do ról drugo- i trzecioplanowych, dają nam wiarygodne wrażenie obcowania z ludźmi PRL-owskiej ulicy.
"Tym co czyni z filmu Barei jeden z najlepszych dokumentów epoki (chociaż nie przestaje on być niebywale śmieszną komedią) jest zapis realiów i języka tamtych lat, obraz dnia powszedniego i powszedniej nowomowy" - pisała w tekście o "Misiu" krytyk filmowy Bożena Janicka.
A tym, co po 30 latach czyni ten "dokument epoki" kultowym, jest fakt, że i z Lądka, i z Poczty Polskiej możemy się pośmiać i dziś, choć w nieco odmiennej epoce.
Autor książki "Miś, czyli rzecz o Stanisławie Barei" (2001, Wydawnictwo Prószyński i S-ka), Maciej Łuczak, pokusił się o analizę "polszczyzny zdeformowanej" bohaterów "Misia", jako parodii sposobu mówienia ówczesnych sekretarzy partii. Jego składniki: trochę kiczu, trochę nowomowy, odwołania do ludyczności, i sporo zakłóceń szyku wyrazów w zdaniu. Przykładowy wynik: "'Byłoby nas mniej, coraz, Polaków".
Misiomania nie słabnie, o czym przypominają nam regularne wznowienia filmu na DVD i w telewizji, oraz jego stała obecność w niezliczonych rankingach kultowych filmów i komedii wszech czasów. A wszechobecne w naszym języku bareizmy będą żyły dopóty, dopóki istnieją 'porządne Ryśki', 'żony Zofie' i 'klienci w krawacie', którymi można rozśmieszyć gości na imprezie, albo rozładować atmosferę w towarzystwie.
Ale chodzi o to, by "plusy nie przesłoniły nam minusów", o czym z okazji 30-lecia premiery "Misia" przypomina redaktor Newsweeka Robert Ziębiński, bezlitośnie punktując skleconą pospiesznie fabułę, nietrzymającą się kupy konstrukcję filmu i płytkość oceny życia w PRL-u. "To nie arcydzieło filmowe, ale zbiór gagów" - podsumowuje.
Przyjmijmy nawet, że "Miś" szczytem kunsztu reżyserskiego nie jest, a skecze Barei zamiast sięgać wyżyn wysublimowanego humoru, są "toporne i dosłowne". Jednak sam przytaczany przed redaktora fakt, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google frazy "Miś Bareja", dostajemy zestaw ok. 30 tys. stron stworzonych przez fanów filmu i głównie przytaczających "kultowe cytaty" świadczy o tym, że wciąż mówią one coś o naszej rzeczywistości. A "Miś" wciąż łypie do nas oczkiem i podpowiada kolejne bareizmy. Które jeszcze zapamiętaliście?